Na
początku października bieżącego roku Wydawnictwo Replika oddało w ręce
czytelników najnowszą powieść autorstwa Edyty Świętek, która ma na swoim koncie
kilkanaście powieści, a kolejne jej książki są z ogromną niecierpliwością
wyczekiwane przez rzesze czytelników.
Jednym
z głównych bohaterów jest Krystian Greń, z racji swojej niegdysiejszej życiowej
nieporadności nazywany przez otoczenie Ciaputkiem. W dosyć młodym wieku zostaje
on wręcz zaciągnięty do ołtarza, a niedługo potem na świat przychodzi córeczka
Greniów.
Niestety
w ich małżeństwie nie układa się najlepiej. Agnieszka całkowicie sama zajmuje się
domem i dzieckiem, natomiast jej małżonek uważa, że jego głównym i jedynym
zadaniem jest utrzymanie rodziny, w dodatku to on jest ciągle zmęczony i
właściwie ze wszystkiego niezadowolony.
W
końcu nadchodzi dzień, w którym załamana, lecz zarazem zdesperowana Agnieszka
postanawia odejść od męża zostawiając małą Iwonkę pod jego opieką. Początkowo
Ciaputek myśli, iż to jakiś żart bądź jedynie chwilowa fanaberia, jednak, gdy
staje oko w oko z zapłakaną, głodną córeczką, która w dodatku ma pełną
pieluszkę wpada w panikę i kompletnie nie wiedząc, co robić dzwoni z prośbą o
pomoc do swojej matki. Starsza pani Greń absolutnie nie godzi się jednak na to,
aby wyręczać syna, proponuje swą pomoc w granicach rozsądku tak, aby mężczyzna
nauczył się opiekować dziewczynką.
Tak
oto rozpoczyna się mozolny proces dorastania zarówno do roli ojca jak i
dorosłego, odpowiedzialnego mężczyzny. Przemiana ta jest tym bardziej
konieczna, a zarazem nieunikniona, kiedy Krystian dowiaduje się, że jego żona
zginęła w wypadku samochodowym. Odtąd Iwonka staje się dla niego całym światem,
a Greń stopniowo acz konsekwentnie ewoluuje w super tatę.
Bohaterką
książki jest również Elwira, singielka po 30-stce, mająca grono zaufanych
przyjaciółek, lecz mieszkająca tylko z czworgiem swoich kotów. Kobieta pracuje w
prywatnej klinice jako terapeutka odnosząca w swoim zawodzie spore sukcesy,
wiadomo jednak, że nie samą pracą człowiek żyje i nasza bohaterka czuje się
coraz bardziej samotna. Bardzo martwi się również o nią babcia Hania, która
wychowywała Elwirę od czasu wypadku, w którym straciła ona oboje rodziców, a
także sama poniosła spory uszczerbek na zdrowiu.
W
wyniku narastającego, choć skrzętnie ukrywanego poczucia osamotnienia nasza
pani doktor coraz bardziej nietrafnie lokuje swoje uczucia.
Tymczasem
mija sześć lat… Krystian Greń, nazywany przez współpracowników Christianem
Greyem, nadal jest samotnym ojcem, a dla otoczenia dosyć skrytym i
pragmatycznym mężczyzną.
Pracuje
on w tej samej prywatnej klinice, co Elwira, jako lekarz seksuolog, co w
połączeniu z jego zadbanym wyglądem wywołuje w jego współpracownicach tym
większe skojarzenia z filmowym Christianem Greyem.
Jak
wiadomo przekorny los lubi płatać figle, więc stawia na drodze Elwiry i
Krystiana nie tylko znajdujący się w korytarzu kliniki automat z kawą, który
jest przyczynkiem wielu równie niezręcznych, co zabawnych sytuacji, które
towarzyszą zadzierzganiu się ich stopniowo coraz bliższej znajomości. A gdy
dodatkowo sprawy bierze w swoje ręce rezolutna sześciolatka wraz ze swoim
aniołkiem od spełniania marzeń to jest więcej niż pewne, że czytelnik w trakcie lektury nie będzie się nudził.
Na
przykładzie wcześniej wspomnianych dwojga głównych, jak również kilkorga innych
dosyć specyficznych, bohaterów przyglądamy się temu, jak człowiek pomimo bardzo
wielu różnych życiowych zawirowań, z którymi na co dzień się zmaga wciąż szuka
swojego miejsca na ziemi i jak bardzo wytrwały potrafi być w owych
poszukiwaniach bez względu na spotykające go w tej materii niepowodzenia oraz
nieubłaganie płynący czas.
Autorka
nie bała się poruszyć w swojej książce tematów trudnych, bo do takich z całą
pewnością należy między innymi samotne ojcostwo, utrata najbliższych,
niemożność posiadania potomstwa czy samotność oraz wiele innych kwestii, na
które natkniecie się w tej książce.
Wykreowane
przez Edytę Świętek postacie z jednej strony stają się czytelnikowi bliskie
poprzez to, że borykają się z bardzo realnymi, a więc mogącymi dotknąć każdego
problemami, z drugiej natomiast nie brak im zawadiackiego kolorytu nakreślonego
między innymi przez to, że autorka nadała im bardzo wymowne personalia jak np.
Krystian Greń – Christian Grey, czy jeden z pacjentów Elwiry niejaki Roman
Tyczny :).
Książka
ta jest ciepłą, barwną, pełną emocji i niebagatelnego poczucia humoru
opowieścią o losach ludzi (dużych i małych), którzy na różne sposoby szukają
swojego szczęścia. Czy je znajdą? A jeśli tak to jak będzie ono wyglądać? Tego
dowiecie się sięgając po „Miód na serce.”
Serdecznie dziękuję za wyrażenie opinii, Kasiu. Pozdrawiam! <3
OdpowiedzUsuńNie ma za co. Mam nadzieję, że chociaż częściowo udało mi się oddać w powyższym tekście to, co chciałaś przekazać czytelnikom.
UsuńPozdrawiam również :*
Pięknie napisana recenzja :). Mam ochotę przeczytać. Okładka ciepła i słodka :) Ciekawa jestem jaka czcionka w środku (bo czytałam "Noc Perseidów" i przyznam, że jak na moje wiekowe oczy, była za mała, co oczywiście nie zależy od Autorki :).
OdpowiedzUsuńMiło mi, że podoba się recenzja. Myślę, że okładka pasuje do treści. Co do czcionki niestety nie mam porównania, bo akurat "Nocy perseidów" nie czytałam, ale może autorka rozwieje wątpliwości...
UsuńDla mnie czcionka ważna. Tak to jest od pewnego wieku... :)
UsuńOczywiście zdaję sobie z tego sprawę. Niestety nie mam porównania, co do czcionki, gdyż "Nocy perseidów" nie czytałam, ani nie posiadam, więc nie mam możliwości porównania wielkości druku z "Miodem na serce".
Usuń