piątek, 19 marca 2021

"Każda przeżyta chwila ma swoje znaczenie, bo bez niej nie bylibyśmy tym, czym jesteśmy..."

 

Małgorzata Lis zadebiutowała jesienią 2019 roku powieścią „Kocham cię mimo wszystko” opowiadającą o burzliwych losach miłości mocno wierzącej Ani i Marcina, który jest ateistą… Więcej szczegółów na temat pierwszej części znajdziecie w jej recenzji.

W lutym bieżącego roku na rynku wydawniczym pojawiła się kontynuacja, która nosi tytuł „Przebaczam ci” i o tej właśnie pozycji będzie mowa w moim dzisiejszym tekście.

Po obfitującym w wiele trudów i różnych zmian roku Ania i Marcin są już małżeństwem. Bardzo szybko okazuje się również, że Jastrzębscy spodziewają się dziecka, co, mimo, iż początkowo jest dla nich sporym zaskoczeniem błyskawicznie przeradza się w ogromną falę radości i jeszcze pełniejszego szczęścia.

Sielanka nie trwa jednak zbyt długo, gdyż Ania z niewiadomych przyczyn traci oczekiwaną córeczkę. Młodzi małżonkowie popadają w rozpacz, a mimo to Marcin stara się być jak najmocniejszym oparciem dla ukochanej żony. Niestety po tym, co ich dotknęło oboje coraz bardziej się od siebie oddalają, a kondycja ich wzajemnej relacji wydaje się coraz słabsza.

Autorka pokazuje nam też, jak komplikują się losy Patrycji i Mikołaja znanych czytelnikom z poprzedniej odsłony historii. Małgorzata Lis w tej części zdecydowanie nie oszczędza swoich bohaterów, nie tylko głównych, lecz także tych będących na nieco dalszym planie i tych, którzy dopiero się pojawiają.

Opowieść ta pełna jest życiowych zawirowań oraz moralnych dylematów, z którymi przychodzi zmagać się każdej z osób pokazanych w tej powieści. Dzięki sytuacjom i okolicznościom, w jakich autorka osadziła opisywane postacie możemy obserwować zmiany, jakie zachodzą w nich samych oraz ich podejściu do życia w kontekście wyznawanych zasad i wartości, jakimi się kierują.

Jest to książka o miłości i stracie, o godzeniu się ze sobą i Panem Bogiem oraz o tym, że życie, choć pisze bardzo skomplikowane scenariusze to jednocześnie dzięki Opatrzności są one najlepszymi z możliwych, a skoro tak właśnie jest to pod żadnym pozorem nie należy wyzbywać się nadziei i o tym także mówi ta książka.

Na przykładzie zawikłanych relacji rodzinnych autorka ukazuje, że prawda chociaż niekiedy bywa trudna do udźwignięcia to finalnie może okazać się wyzwalająca. A przebaczenie i trudna przeszłość - mimo, iż tej ostatniej nie da się zmienić i zawsze będzie jakoś do nas wracać - jednocześnie mogą stać się budulcem nowych, silniejszych fundamentów do życia w teraźniejszości oraz planowania przyszłości.

Jeśli jesteście zainteresowani dalszymi losami Ani, Marcina i pozostałych bohaterów to zajrzyjcie na karty powieści „Przebaczam ci”.

Mnie osobiście książkę tę czytało się dobrze, chociaż w pewnym momencie ilość powiązań pomiędzy postaciami była jak dla mnie nieco przyciężkawa w odbiorze, ale jest to wyłącznie moja subiektywna ocena, a Was zachęcam do wyrobienia sobie własnego zdania na temat tej powieści.

Dodam jeszcze, iż niniejsza książka jest kolejną wchodzącą w skład serii Opowieści z Wiary.

środa, 17 marca 2021

„Rodzina to niekoniecznie ci ludzie, wśród których człowiek się rodzi. Można ją sobie znaleźć samemu. Tam, gdzie jest bezpiecznie i ciepło. Tam, gdzie człowiek czuje, że właśnie tu jest jego miejsce”. – Judy Westwater

 
 
Są książki, które swoim przekazem i treścią zapadają bardzo głęboko w serce i umysł czytelnika. Dziś właśnie o jednej z takich publikacji chciałabym Wam opowiedzieć. 10 lutego bieżącego roku nakładem Wydawnictwa Edipresse ukazała się najnowsza książka autorstwa Agaty Komorowskiej o bardzo wymownym tytule „Czy mogę Ci mówić Mamo”.

Agata Komorowska jest niesamowitą kobietą. W pojedynkę wychowuje czworo dzieci, dwoje z nich to jej biologiczne latorośle (Aleksander i Krystian), natomiast Ada oraz Michał to potomstwo adoptowane. Sama autorka bardzo wiele przeszła, o czym otwarcie pisze w swoich poprzednich książkach, (po które swoją drogą również mam zamiar z czasem sięgnąć) – rozwód, depresja, załamanie nerwowe oraz wrodzona niepełnosprawność jednego z synów odcisnęły niezatarty ślad na życiu pani Agaty, jednak jak się okazuje dzięki wierze oraz miłości i wsparciu rodziny i przyjaciół ze wszystkiego udało jej się wyjść obronną ręką, a mało tego stać się oparciem dla innych.

Autorka pomimo różnych swoich przejść (a może poniekąd właśnie dzięki nim) stworzyła swoim fantastycznym dzieciom cudowny dom, pełen miłości, życzliwości, akceptacji i wzajemnego wsparcia.

Chociaż w najnowszej książce możemy przeczytać o wszystkich członkach najbliższej rodziny to jej główną postacią jest Michał, który został adoptowany jako ostatni. Poznajemy trudne i dramatyczne losy chłopca, który sporą część swojego życia spędził w domu dziecka. Na kartach tej przesyconej odczuciami opowieści śledzimy żmudną, i często niełatwą, ale również momentami niezwykle piękną drogę ku temu, by Michał mógł zostać w swoim nowym domu już na zawsze.

Jest to przepełniona całą gamą różnorodnych emocji opowieść o budowaniu wzajemnych relacji w mocno patchworkowej rodzinie. Autorka ukazuje blaski i cienie codzienności, w której tak samo, jak na wspólny śmiech, wewnętrzną równowagę i życiowe sukcesy jest również miejsce na smutek, lęk, zagubienie i porażki. Mimo, że każdy człowiek dźwiga własny bagaż doświadczeń to możliwe jest stworzenie wspólnego świata, który jednocześnie nie zmusza do wyrzekania się korzeni, czy tłumienia uczuć oraz emocji tkwiących przecież w każdej ludzkiej istocie.

„Czy mogę Ci mówić Mamo” to jedna z tych pozycji, o których pisze się dosyć trudno, aby uniknąć przy tym spojlerów. Tę fantastyczną i ogromnie życiową, bo całkowicie prawdziwą historię, którą przecież napisało samo życie po prostu trzeba przeczytać!

Agata Komorowska pozwala czytelnikom towarzyszyć sobie i swojej rodzinie w ogromnie trudnej, lecz także niesamowicie pięknej drodze, którą z całą pewnością jest rodzicielstwo. Podkreśla również, że w tworzeniu wzajemnych więzi nie ma zupełnie znaczenia czy jest ono biologiczne, czy adopcyjne i pokazuje jak dawać nie oczekując niczego w zamian oraz nie tracić hartu ducha i wewnętrznego optymizmu nawet, gdy mamy na drodze do obranego celu mnóstwo przeciwności.

Warto również zaznaczyć, iż pod koniec niniejszej publikacji umieszczony został zbiór bardzo przydatnych, a jednocześnie podanych w przystępnej formie informacji dotyczących procedur adopcyjnych i różnych związanych z nimi kwestii.

Książka ta z pewnością pozostanie w mojej pamięci bardzo długo, nie pozostaje mi zatem nic innego jak zaprosić Was do tej mocno chwytającej za serce lektury. Poznajcie losy Michała i pozostałych członków rodziny na czele ze wspaniałą, emanującą ciepłem i autentycznością Mamą – Agatą.

Gorąco polecam!

  * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 15 marca 2021

Którędy do happy endu? ;)


Krystyna Mirek zadebiutowała we wrześniu 2011 roku powieścią „Prom do Kopenhagi” i chociaż od tamtej pory minęło już blisko 10 lat to swoimi pięknymi historiami wciąż podbija kolejne czytelnicze serca, a stali czytelnicy z zapartym tchem czekają na jej kolejne opowieści.

Najnowsza powieść autorki zatytułowana jest „Gdzie jest happy end?” Jest to moje kolejne już spotkanie z twórczością tej pisarki i znowu zaliczam je do udanych, ponieważ miło spędziłam czas przy tej lekturze.

Główną bohaterką opowieści jest Liwia, która niebawem skończy 40 lat, kobieta samotnie wychowuje nastoletnią córkę Anię i mieszka wraz z nią w domu swoich rodziców – nieco apodyktycznej i mocno ułożonej życiowo Janiny oraz cichego i potulnego Ignacego.

Życie kobiety biegnie mocno utartym torem pomiędzy domem, wychowywaniem będącej u progu dorosłości Ani oraz monotonną pracą księgowej w korporacji. Domowa egzystencja również przebiega według utrwalonego latami schematu, ale do czasu…

Pewnego poranka matka Liwii otrzymuje tajemniczą przesyłkę w postaci kosza z jagodami, a ponieważ sytuacja powtarza się kilkakrotnie, a Janina zaczyna się zachowywać bardzo dziwnie to Liwia i Ania zaczynają snuć różnorodne podejrzenia.

W ten sposób uruchomiona zostaje lawina wydarzeń, która na zawsze odmienia życie bohaterów. Zaskakujące koleje losu doprowadzają bowiem 40-latkę do odkrycia prawdy o swoich korzeniach, okazuje się, że Ignacy nie jest jej biologicznym ojcem, a miłość między jej prawdziwymi rodzicami miała bardzo burzliwe dzieje.

Pośród wszystkich tych rodzinnych zawirowań Liwia wciąż poszukuje własnego szczęścia, swojego miejsca w otaczającej ją rzeczywistości oraz odwagi do spełniania marzeń. Czy znajdzie wszystko to, czego potrzebuje? Tego dowiecie się z lektury.

Jeśli jesteście ciekawi także tego, jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Kim jest początkowo tajemniczy, biologiczny ojciec Liwii? oraz tego, jak wszyscy bohaterowie ułożą wzajemne relacje po „huraganie”, który przetoczył przez ich dotychczasowe, poukładane życie – pozostawiając za sobą trochę odpowiedzi, lecz znacznie więcej nowych pytań to koniecznie przeczytajcie tę powieść.

Książka ta jest niezwykle barwną i ciepłą opowieścią o rodzinie i międzyludzkich relacjach, o miłości, która ma bardzo wiele oblicz oraz o odwadze, by spełniać własne pragnienia i podążać za głosem serca. Autorka bardzo wyraźnie nakreśliła swoje postacie, ich uczucia oraz targające nimi emocje, a dzięki  metamorfozom, jakie przechodzą poszczególni bohaterowie stają się oni jeszcze bliżsi czytelnikom, którym tym łatwiej jest się z nimi utożsamić.

Ta historia uświadamia, że tak naprawdę zawsze wracamy do korzeni i chociaż dzieje się to na wiele sposobów i bardzo różnymi drogami to taka po prostu jest natura człowieka.

Zapraszam Was na poszukiwanie wraz z autorką i jej bohaterami odpowiedzi na będące tytułem powieści pytanie „Gdzie jest happy end?”

  * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 11 marca 2021

"Każdy wybór jest rezygnacją z tego, czego się nie wybrało. To bywa bolesne."


Moja przygoda z twórczością Katarzyny Grocholi rozpoczęła się dobrych kilkanaście lat temu i trwa do dziś, a na domowej półce mam większość (o ile nawet nie wszystkie) tytułów, które wyszły spod pióra tej autorki.

Jej najnowsza powieść zatytułowana „Zjadacz czerni 8” jest dosyć nietypowa, składa się bowiem z 11 rozdziałów, które pozornie stanowią zupełnie odrębne opowieści. Jednak w toku lektury okazuje się, iż książka ta jest niczym rosyjska matrioszka - losy bohaterów na różne sposoby zazębiają się w każdym kolejnym rozdziale tej niezwykłej opowieści.

Autorka pozwoliła prowadzić się swoim protagonistom oddając w ich ręce narrację i towarzysząc ich rozmyślaniom nad życiem, istotą ludzkiego szczęścia oraz tym jak podejmowane decyzje i dokonywane każdego dnia wybory kształtują ludzkie życie.

Bohaterowie tej ogromnie poetyckiej, mimo, że napisanej prozą publikacji są bardzo różnorodni, a ich życiowe drogi wiodą poprzez mnóstwo wieloaspektowych zdarzeń.

Pisarka po raz kolejny nie stroni od podejmowania trudnych tematów i poprzez losy wykreowanych przez siebie postaci ukazuje czytelnikom różne oblicza miłości, nie jest to jednak cukierkowo-serialowa wersja tego uczucia. Miłość w tej książce niejednokrotnie boli, bywa niespełniona, rani, wymaga poświęceń oraz ciągłej walki o drugiego człowieka, bywa również oceanem tęsknoty i samotności. Równocześnie jednak z kart „Zjadacza czerni 8” przebija się refleksja dotycząca tego, czy pomimo tych wszystkich trudów człowiek powinien z miłości rezygnować? i czy mamy prawo oceniać drugą osobę?

Otóż finalnie okazuje się, że absolutnie nie! Bo chociaż czasem jest ogromnie ciężko, smutno i źle to tak naprawdę tylko miłość może uczynić nasze życie kompletnym. A tym, co pomaga nam przetrwać różnorakie trudności jest drzemiąca w każdym z nas iskierka nadziei.

Książka ta według mnie ma bardzo wiele przesłań i znaczeń w zależności od indywidualnego spojrzenia na świat, a także bagażu przeżyć oraz doświadczeń, jakie każdy z nas w sobie nosi.

Dopełnieniem tej intrygującej patchworkowej powieści jest jej subtelna, a jednocześnie przykuwająca wzrok i uwagę potencjalnego odbiorcy okładka.

Czy zdecydujecie się zatem wyruszyć w tę niezwykłą, nasyconą wielowątkowymi przemyśleniami podróż wiodącą w głąb ludzkiego wnętrza? Wraz z autorką i jej bohaterami przemierzycie wiele dróg, na których każdy wybór ma znaczenie, a to, co trudne i bolesne nie musi być finalnie negatywne.

Odkryjcie własne przesłane ukryte w „Zjadaczu czerni 8”.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta * 

środa, 10 marca 2021

Pracownia Krawiecka Leonarda Kittaya otwiera przed Wami swe podwoje.

Mimo, iż Agata Kołakowska ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści to dopiero dzięki najnowszej z nich nastąpiło moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Było ono bardzo udane, więc z całą pewnością chociaż było tym pierwszym to nie będzie ostatnim.

Nie od dzisiaj wiadomo, że właściwie dobrany strój wpływa na nasze dobre samopoczucie, nastrój oraz kondycję psychiczną.

Bohater książki „Szczęście na miarę” to Leonard Kittay, który w swojej mającej wieloletnie korzenie pracowni krawieckiej szyje niezwykłe sukienki, w które wszywa paski materiału z wyhaftowanymi życzeniami swoich klientek. Utalentowanemu, a zarazem niezwykle skromnemu krawcowi w jego pracy od wielu lat towarzyszy Mirella, dla której szycie również jest ogromną pasją. Dla Leonarda szycie jest całym życiem, gdyż ten uroczy, cichy i ogromnie nietuzinkowy starszy pan od wielu lat jest sam.

Poznajemy także Dagnę Zagórską dziennikarkę Tygodnika Miejskiego oraz jej przyjaciółkę Lidkę, która ma „magiczną” sukienkę od pana Kittaya.

Dagna właśnie rozstaje się z mężem, więc targają nią ogromne emocje, nie wierzy w moc sukienek z wszytym życzeniem, jednak by zdemaskować podejrzewane oszustwo krawca, a jednocześnie mieć super temat na artykuł i zyskać uznanie w oczach szefa, sama zamawia u niego sukienkę, co z kolei uruchamia lawinę różnych wydarzeń, o których dowiecie się już z kart powieści.

Autorka w swoją nieco magiczną i bardzo ciepłą opowieść wplotła także historię trwającej przez wiele lat, niespełnionej miłości Leonarda i Małgorzaty, która to relacja kryje w sobie zaskakującą tajemnicę.

Czy po latach rozłąki można na nowo odnaleźć szczęście i spełnienie? Jaki bagaż doświadczeń ma każdy z bohaterów tej historii? Jak wpływa on na ich życie i w co ten wpływ przekują? – Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w „Szczęściu na miarę”.

Jeśli zatem macie ochotę na pełną emocji i wzruszeń opowieść o marzeniach, przyjaźni, miłości i tęsknocie oraz o tym, że życiowych zmian nie trzeba się bać, bo mogą przynieść one ze sobą wiele pozytywów. A także, jeżeli dobrze czujecie się w świecie stylowych kreacji i chcecie poznać perypetie pewnej zdeterminowanej, lecz jednocześnie umiejącej przyznać się do własnych błędów, a z czasem również do głęboko skrywanych pragnień, dziennikarki to na pewno miło spędzicie czas z proponowaną przeze nie książką.

Ja już przekonałam się, że Agata Kołakowska potrafi tworzyć urzekające i ogromnie klimatyczne historie – z całą pewnością za jakiś czas sięgnę więc po jej kolejną opowieść.

A czy Wy – znacie już prozę tej autorki? Bez względu na to, jaka jest Wasza odpowiedź dajcie się porwać tej najnowszej wręcz magnetyzującej opowieści, która skradła moje serce. 

Polecam!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta * 

poniedziałek, 1 marca 2021

"Ucz się z wczoraj, żyj dla dzisiaj, miej wiarę jutro"

 
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek jak wygląda praca radiowca od kulis? Jeśli tak to być może wydaje Wam się, że jest to nieustający fun, totalny luz i finansowe kokosy. Tymczasem jeden z najbardziej znanych i lubianych radiowych głosów w Polsce właśnie spełnia swoje kolejne marzenie i oddaje w ręce czytelników swoją debiutancką książkę, w której opisuje krętą ścieżkę na radiowy szczyt.

Może niektórzy z Was już wiedzą, kogo mam na myśli, a dla tych, którym jeszcze nic się nie nasunęło podpowiadam, że dzisiaj przybliżę Wam nieco książkę „Poza anteną. Gdy gaśnie czerwona lampka”, której autorem jest Kamil Baleja.

Pozycja ta to ogromnie osobista wyprawa do krainy wspomnień oraz z całą pewnością nieznanych dotąd słuchaczom wydarzeń, anegdot i wielu różnorodnych perypetii, czasem zabawnych, a niekiedy zupełnie nieśmiesznych, które kształtowały krętą drogę autora ku upragnionej radiowej konsoli.

Książka ta została napisana z ogromną dawką humoru oraz sporym dystansem zarówno do medialnego środowiska, jaki i samego siebie. Kamil Baleja absolutnie nie tuszuje w niej swoich wpadek, trudnych momentów, czy nachodzących go niekiedy wątpliwości, których jak przeczytacie wcale nie było mało.

W książce tej nostalgia w odniesieniu do tego, co już było miesza się z niecierpliwym oczekiwaniem tego, co wciąż jeszcze przed Kamilem Baleją. Takie połączenie stwarza niesamowity koktajl wręcz kipiący od masy pozytywnych wrażeń i emocji, a domieszka nietuzinkowego poczucia humoru zawierającego w sobie również niezwykle cenną umiejętność śmiania się z samego siebie gwarantuje świetną zabawę przy lekturze.

Ogromnym atutem tej historii jest także to, iż została ona napisana bez zbytniego zadęcia tzw. puszenia się i pompowania przed czytelnikami własnego ego. Kamil Baleja nie pozuje, a jego wizerunek kumpla z sąsiedztwa nie jest wykreowaną jedynie dla odbiorcy wizją i to się po prostu czuje!

Autor skrzętnie kolekcjonuje wszystkie doświadczenia ze swojego życia z tych pozytywnych czerpiąc energię do dalszych działań, natomiast z tych trudniejszych wyciągając lekcje i podążając naprzód ku kolejnym marzeniom.

Jego książka bawi, wzrusza i skłania do wielu refleksji nad tym, co najważniejsze w ludzkim życiu, czyli nad odkrywaniem dzień po dniu niezależnie od okoliczności i przeciwności własnej życiowej drogi.

Kamila Baleję można obecnie usłyszeć na antenie Radia Złote Przeboje w programie Złote Przeboje na dzień dobry, którego możecie posłuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 5.30 – 9.30.

Natomiast fantastyczna lektura „Poza anteną. Gdy gaśnie czerwona lampka” do nabycia wyłącznie 👉 TUTAJ 👈

„Poza anteną…” jest opowieścią o determinacji w dążeniu do wytyczonego celu i o tym, że marzenia się spełniają – nie, nie, nie! – Marzenia się spełnia! Bo właśnie po to są :). Jeśli macie ochotę na, pisząc nieco z przymrużeniem oka, książkę motywacyjną połączoną z niebanalnym poradnikiem jak uwierzyć w samego siebie, a jednocześnie ani trochę nie chcecie czytać tomiszcza pełnego banałów ani wydumanych fraz to koniecznie przeczytajcie o tym, co dzieje się „…Gdy gaśnie czerwona lampka”.

Na pewno się nie zawiedziecie - Polecam!