wtorek, 30 czerwca 2020

Wielka historia spleciona z ludzką codziennością - niebanalne połączenie...


Maria Paszyńska ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści. W każdej z nich zarówno sobie, jak i czytelnikowi stawia poprzeczkę bardzo wysoko, do czego przyzwyczaiła już swoich odbiorców, którzy zawsze z ogromną niecierpliwością wyczekują na kolejny tytuł jej autorstwa.

Nie inaczej jest, więc w przypadku najnowszej książki „Czas białych nocy”, która otwiera cykl Wiatr ze wschodu. Gdy tylko zobaczyłam tę pozycję w zapowiedziach wydawniczych po prostu wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo czytany przeze mnie jakiś czas temu „Instytut piękności” uwiódł mnie zarówno swoją treścią, jak też literackim stylem i sposobem, w jaki wykreowała go autorka.

W „Czasie białych nocy” poznajemy młodą Ukrainkę Anastazję Szewczenko, która od najmłodszych lat nie ma łatwego życia u boku ponad miarę ortodoksyjnej macochy i przyrodnich braci. Jeden z nich – Borys – znęca się nad dziewczyną na różne sposoby i ostatecznie w bardzo młodym wieku popycha dziewczynę do ucieczki z domu próbując ją wykorzystać seksualnie.

Drugim głównym bohaterem opowieści jest Kazimierz Stawicki. Wychowywany przez Ojca i mieszkającą od lat w ich domu i zawiadującą wszystkim Emilię, która jest dla Kazimierza niczym matka, którą utracił w dzieciństwie.

Autorka ponownie krzyżuje losy tych dwojga (wcześniej spotkali się już raz jako dzieci) w Petersburgu, gdzie Kazimierz udaje się na studia, Anastazja zaś pomaga w przyklasztornym sierocińcu. Barwnie oddanym tłem ich ogromnie różnorodnych perypetii jest początek XX wieku, w którym to czasie rozpoczynają się przemiany społeczne w istniejącym ówcześnie ładzie. Zmiany te na różne sposoby wpływają na życie bohaterów. Stopniowo poznajemy również skomplikowane powiązania ze sobą opisywanych postaci i gro tajemnic z przeszłości, jakie to wszystko za sobą pociąga.   

Postacie, w które autorka niejako tchnęła życie są niezwykle różnorodne, a przez to moim zdaniem jeszcze barwniejsze. Maria Paszyńska w sposób ogromnie wyrafinowany łączy przysłowiowy ogień z wodą, gdyż jej bohaterów dzieli bardzo wiele, a mimo tego jak się ostatecznie okazuje równie dużo ich połączy… Mamy tutaj mocno zarysowaną męską przyjaźń oraz równie płomienną, co trudną relację damsko - męską. Autorka nie stroni też od kwestii społeczno - ustrojowych, co ma na celu jeszcze dobitniejsze nakreślenie motywów historycznych, które mają w powieści niemałe znaczenie.

Książka wciąga już od pierwszych stron, czytelnik znajdzie w niej zarówno niebagatelną dawkę wielorakich emocji i wzruszeń, ale także całkiem sporo przebitek dotyczących historii opisywanego czasu.

Jest to lektura niebywale intrygująca i angażująca czytelnika, a jej otwarte zakończenie sprawia, iż można spodziewać się, że kolejny tom będzie jeszcze ciekawszy.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zapoznania się z burzliwymi i porywającymi losami Anastazji i Kazimierza oraz wszystkich pozostałych bohaterów, którzy towarzyszą im na kartach niniejszej książki. 

Czy dacie się zatem porwać „Czasowi białych nocy” przywianemu przez Wiatr ze wschodu? ;)

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 29 czerwca 2020

"...kluczem do odnalezienia sensu życia jest bycie potrzebnym."

 
Oficyna Wydawnicza SILVER weszła na rynek wydawniczy pod koniec roku 2019, a swoją działalność otworzyła książką „Warto poczekać”. Teraz przyszedł czas na kolejną pozycję, którą jest powieść „Tyle nowych dróg” autorstwa Agnieszki Olejnik.

Głównymi bohaterkami opowieści są Maria i Anna (siostry) oraz Laura, którą jak się początkowo wydaje nic nie łączy z dwiema pozostałymi kobietami. Maria tkwi w toksycznym małżeństwie z apodyktycznym i chorobliwie skąpym Rafałem i jest typową szarą myszką. Anna zaś to kolorowy ptak - po latach emigracji powraca do kraju i kupuje zrujnowany rodzinny dom z postanowieniem przywrócenia mu dawnej użyteczności.

Stopniowo życie sióstr ulega coraz większym zmianom. Maria uczy się żyć niejako na wolności po podjęciu decyzji o odejściu od męża, który jak już wspominałam od wielu lat tłamsił ją na wszystkich możliwych polach. Anna zaś ukrywa przed siostrą swój zagrażający życiu stan, starając się jednocześnie zbudować w Marii od dawna mocno podupadłe poczucie własnej wartości oraz przygotowując jednocześnie dla siostry domowy azyl, w którym będzie ona mogła przetrwać najtrudniejszy czas, gdy Anny już przy niej zabraknie.

Laura zaś próbuje odnaleźć prawdziwą siebie i poczuć dawno zapomniany smak życia. Utknęła, bowiem w marazmie i depresji, z których nie do końca nawet zdaje sobie sprawę.

Autorka jak wskazuje na to sam tytuł powieści, w jej toku stawia przed bohaterkami wiele furtek, które mogą stać się dla nich punktem wyjścia do zupełnie nowych, nieznanych im dotąd życiowych ścieżek, jeśli tylko odważą się postawić ten zawsze najbardziej newralgiczny pierwszy krok.

Jedną z w/w furtek jest Dyskusyjny Klub Książki, drugą niespodziewanie zamieszkująca z Marią kocia gromadka, którą chcąc nie chcąc kobieta musi się zaopiekować, trzecią zaś klimatyczna herbaciarnia o nieco przewrotnej nazwie Cuda- Wianki, która jak się przekonacie czytając książkę splecie ze sobą losy wielu osób.

O czym zatem jest ta powieść? Agnieszka Olejnik podjęła się w niej opisania wielu tematów. Są w niej między innymi mocno skomplikowane relacje międzyludzkie w bardzo wielu różnych wariantach, na linii mąż – żona, matka – syn, czy też pomiędzy siostrami etc. Oprócz tego w historii tej odnaleźć można bardzo wyraźnie dążenie każdej istoty ludzkiej do bycia akceptowanym, szanowanym i potrzebnym oraz do realizacji własnych marzeń i spełniania życiowych pragnień niezależnie od wieku.

Autorka w sposób wręcz namacalny opisała stopniową i często niełatwą ewolucję swoich bohaterek w niezależne i świadome siebie oraz swoich potrzeb kobiety. Ich perypetie nie są jednak ani miałkie, ani zbyt przesłodzone.

Maria, Anna, Laura i inni nie są postaciami wyidealizowanymi, są to osoby z krwi i kości, które każdego dnia zmagają się z całym wachlarzem radości i smutków, codziennych blasków i cieni, jakie są przypisane ludzkiemu życiu.

Poznajcie ich barwne, niekiedy zabawne, a w innych momentach mocno chwytające za serce losy i przekonajcie się, czy znajdą w sobie odwagę, by wkroczyć, na którąś z nowych dróg, jakie otwiera przed nimi życie?
I pamiętajcie: „...Kluczem do odnalezienia sensu życia jest bycie potrzebnym.” (s.226)

Zachęcam Was do lektury tej powieści.
  

środa, 3 czerwca 2020

"Jeśli myślisz, że coś jest niemożliwe, to nie wierz swym myślom, tylko próbuj."


Anna Ficner – Ogonowska podbiła serca czytelników już osiem lat temu, gdy na rynku wydawniczym ukazał się jej powieściowy debiut, czyli „Alibi na szczęście”. Po nim przyszły kolejne części tej serii, a jeszcze później następne powieści, których aktualnie jest już 7 w literackim dorobku pani Anny.

Siódmą, a zarazem najnowszą z nich jest „Jeśli zatęsknię”, która trafiła w ręce czytelników pod koniec marca. Autorka opisuje w niej perypetie paczki przyjaciół, którzy znają się od czasów liceum, a obecnie dobiegając 40-stki nadal posiadają pewien rytuał, który pozwala im w natłoku życiowych obowiązków spędzać razem trochę czasu. Wspólnym zwyczajem jest dla bohaterów coroczny, tygodniowy rejs katamaranem.

Podczas jednego z takich właśnie rejsów, w malowniczych okolicznościach chorwackiej przyrody i nie tylko poznajemy pięcioro przyjaciół: Mańkę i Ankę, Kaśkę i Basię oraz Rafała. Do w/w ekipy dołącza podczas tegorocznej wyprawy znajomy Rafała – sporo młodszy od pozostałych Filip.

Grupę przyjaciół stanowią osoby o bardzo różnych charakterach, temperamentach i doświadczeniach życiowych, a mimo to świetnie się ze sobą dogadują, wzajemnie wspierają i mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Narratorką opowieści jest Ania, która podczas rejsu dochodzi do siebie po bolesnym i trudnym rozstaniu. Śledzimy barwne losy zgranej grupy i dowiadujemy się coraz więcej o bardzo realistycznie nakreślonych bohaterach.

W losach każdego z nich odnaleźć można wiele odniesień do sytuacji, z jakimi na co dzień sami się stykamy. Przez to cała szóstka staje się jeszcze bardziej wiarygodna. Nie zabrakło także wątku miłosnego, w który autorka wplotła Filipa i Ankę.

Jeśli macie ochotę przeczytać opowieść o przyjaźni, nieoczywistej miłości, wzajemnych relacjach dających wsparcie nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach oraz o spełnianiu marzeń i zaspokajaniu skrywanych pragnień bez względu na liczbę widniejącą w metryce to koniecznie sięgnijcie po tę powieść.

Jest to również historia o odbudowywaniu wiary w siebie i własne szczęście oraz o odnajdywaniu sensu życia nawet po tym, gdy dotychczasowa egzystencja legnie w gruzach i nic już nie będzie takie samo.

Jeżeli chcecie zanurzyć się w prozie przepełnionej emocjami, ciepłem, życiowymi refleksjami, tchnącej optymizmem i nadzieją oraz niosącej w sobie sporą dawkę dobrego humoru to „Jeśli zatęsknię” będzie idealnym wyborem. Chociaż książka ta liczy sobie ponad 600 stron to i tak mamy wrażenie, że kończy się zdecydowanie zbyt szybko. 

Polecam.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *