poniedziałek, 6 lipca 2020

Bycie aktorką wcale proste nie jest...


Lektura, którą chcę Wam dzisiaj przedstawić spędziła na mojej domowej półce bardzo dużo czasu, ale i na nią przyszła w końcu pora. Jako że za okami lato postanowiłam, więc sięgnąć po coś lżejszego niż zwykle. W ten oto sposób mój wybór padł na powieść autorstwa Agaty Pruchniewskiej, która nieco z przymrużeniem oka w roli narratora tej historii obsadziła samego Pana Boga, który to krok po kroku przedstawia czytelnikom losy Dorotki.

Nasza bohaterka właściwie od zawsze marzyła o tym, aby zostać aktorką niestety droga do osiągnięcia tego celu nie była łatwa, a gdy już po wielu wzlotach i upadkach (dowiecie się o nich w szczegółach podczas czytania książki) w końcu się to udało to Dorotka zazwyczaj i tak nie miała przysłowiowo „z górki”…

Dodatkowo życie Dorotki (niestety nie zawsze pozytywnie) urozmaica związek z Księciem i jego nieodłączoną rodziną na włościach. Chociaż nasza Dorotka stara się jak może to w żaden sposób nie udaje jej się do nich dopasować czy nawiązać chociażby najmniejszej nici porozumienia.

Agata Pruchniewska poprzez koleje losu wykreowanej przez siebie bohaterki pokazała czytelnikom kawałek świata, który bardzo dobrze zna, ponieważ sama jest absolwentką PWST w Krakowie, co za tym idzie blaski i cienie aktorskiej codzienności nie są jej obce.

Pod płaszczykiem lekkości snutej przez samego Pana Boga opowieści o codzienności nieco zakręconej, ale bardzo sympatycznej i oddającej się całą sobą swojej pasji Dorotce pokazała, jak mozolna bywa droga do marzeń i jak trudno jest przebić się młodym adeptom w jakiejkolwiek dziedzinie poprzez rzeszę tych, którzy mają już pewien staż oraz ugruntowaną pozycję w branży.

Dorotka jest jednak doskonałym przykładem na to, że niekiedy upór, a niekiedy totalny luz dają często zaskakująco pozytywne efekty, a los (Pan Bóg) stawia na jej drodze również pomocnych na różne sposoby ludzi. Oczywiście nic nie mogłoby się wydarzyć bez Ryśka i Łysego tak samo nieodzownych, co charakterystycznych (każdy na swój sposób) kompanów naszej Dorotki.

Mnie tę powieść czytało się całkiem nieźle, mimo, iż po tak lekkie pozycje sięgam stosukowo rzadko. Były jednak i takie momenty, w których miałam ochotę potrząsnąć Dorotką, a jej relacja z Księciem doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Niemniej jednak, jeśli macie ochotę na coś z jednej strony niespecjalnie skomplikowanego i z dużą dawką humoru, z drugiej natomiast poruszającą tematy takie, jak np. świadomość siebie, własnych pragnień i dążenie do ich realizacji, rozwijanie pasji, prawdziwa przyjaźń itp. to tak książka będzie w sam raz dla Was na ten letni czas.

Sama za jakiś czas zamierzam sięgnąć po drugą odsłonę tej historii, która też czeka na mojej półce.

To jak – skusicie się na poznanie Dorotki?
 
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 3 lipca 2020

"Miłość jest jak kot. Chodzi własnymi drogami." - Joanna Chmielewska


W drugiej połowie maja tego roku nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się najnowsza książka autorstwa Janusza L. Wiśniewskiego nosząca tytuł „Nazwijmy to miłość”. Publikacja ta składa się z kilkudziesięciu felietonów, które zostały podzielone na cztery części.

W tej niewielkiej objętościowo pozycji autor pod bardzo różnymi kątami dotyka jednego z najbardziej uniwersalnych, a zarazem niewyczerpalnych tematów – na MIŁOŚĆ można bowiem patrzeć z bardzo wielu perspektyw i tak naprawdę nigdy nie będzie to spojrzenie zero-jedynkowe.

W zebranych tekstach czytelnik może przyjrzeć się bardzo szerokiemu przekrojowi oblicz miłości. Jej koleje nie zawsze są proste, romantycznie i ekscytujące… Często też niestety towarzyszy jej zazdrość, zawód, czy też cała masa innych emocji, jeśli relacja jest toksyczna.

Ukazanych zostało również bardzo wiele różnorodnych ludzkich odczuć, takich jak np. samotność, smutek, poczucie straty czy ból towarzyszący rozstaniom etc.

Autor przyjmuje rolę wytrawnego słuchacza, który jednocześnie staje się bardzo subtelnym łącznikiem pomiędzy bohaterami felietonów, a ich potencjalnym czytelnikiem.

Książka ta zawiera w sobie bardzo wiele emocji, które budzą się w odbiorcy przy jej lekturze. Znajdziemy w niej śmiech i łzy. Mnóstwo wyrazistych akcentów ku refleksji i wzruszeniom.

Nie sposób napisać więcej tak, aby nie spojlerować napiszę Wam więc tylko, iż nieodmiennie jestem zachwycona tym, co Janusz Leon Wiśniewski przekazuje w ręce czytelników.

A jeśli jesteście ciekawi, co w niniejszym tomie nazwane zostało miłością to koniecznie zajrzyjcie na karty tej książki i przekonajcie się, co odkryjecie w niej przez pryzmat osobistych doświadczeń każdej i każdego z Was.