Z twórczością Stefana Turschmida
miałam już styczność przy okazji dwóch innych jego powieści, były nimi: „Mrok i mgła” oraz „Cień Lucyfera”. Tym razem w moje ręce trafił „Tancerz”.
Jest to opowieść niewielka objętościowo, gdyż liczy niespełna 140 stron. Autor bardzo zgrabnie połączył w niej literacką fikcję z wydarzeniami historycznymi, które rzeczywiście miały miejsce.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem jest Andriej Wyszyński, który przez jakiś czas był bliskim współpracownikiem Stalina, a także oskarżycielem w procesach pokazowych, w których skazał on na śmierć wielu niewinnych ludzi.
Pewnego dnia u Wyszyńskiego pojawia się dziennikarz Jurij Sizow twierdząc, że chciałby napisać jego biografię, w tym celu przez kilka dni spotykają się oni na rozmowach mających stanowić materiał do książki. Do owych rozmów dołącza w pewnym momencie również piękna i elokwentna asystentka Sizowa…
W ten oto sposób poznajemy dzieciństwo, młodość, wchodzenie w dorosłość i coraz późniejsze lata życia oraz działalności Andrieja Wyszyńskiego. Na jaw wychodzą jego ciemne sprawki, prowokacje i rozmaite intrygi mające pomóc mu utrzymywać się możliwie jak najdłużej na piedestale.
Autor nakreślił bardzo wyrazistą opowieść o mechanizmach władzy, w której istota ludzka będąca jedynie niewielkim trybikiem w ogromnej machinie stopniowo zatraca swoje człowieczeństwo w imię posiadania przez chwilę daleko idących wpływów, pozycji społeczno – ekonomicznej, etc.
Według mnie jest to opowieść wielopłaszczyznowa, gdyż można się w niej doszukać elementów nie tylko historycznych i politycznych, lecz również mocno psychologicznych, a w niektórych fragmentach także wątków sensacyjnych.
„Tancerz” to z całą pewnością pozycja nietuzinkowa, w której bohaterowie, jak sami przekonacie się w toku lektury, mają wiele twarzy i przybierają różnorodne maski w zależności od tego, w jaki sposób i w jakim świetle chcą być widziani.
Zakończenie natomiast rzuca dodatkowe światło na wcześniejszy nurt tej opowieści.
Książka ta będzie z pewnością interesującą lekturą
dla miłośników łączenia historii z fikcją literacką, którzy ponad to cenią
sobie wyraziste postacie oraz misternie odmalowane słowem zawiłości i koneksje
w kręgach władzy. Oprócz w/w walorów na kartach „Tancerza” znajdą coś dla
siebie również Ci, którzy zainteresowani są losami jednostki ludzkiej w
kontekście szeroko zakrojonego instrumentarium ustrojowego oraz uwarunkowań
historycznych.Jest to opowieść niewielka objętościowo, gdyż liczy niespełna 140 stron. Autor bardzo zgrabnie połączył w niej literacką fikcję z wydarzeniami historycznymi, które rzeczywiście miały miejsce.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem jest Andriej Wyszyński, który przez jakiś czas był bliskim współpracownikiem Stalina, a także oskarżycielem w procesach pokazowych, w których skazał on na śmierć wielu niewinnych ludzi.
Pewnego dnia u Wyszyńskiego pojawia się dziennikarz Jurij Sizow twierdząc, że chciałby napisać jego biografię, w tym celu przez kilka dni spotykają się oni na rozmowach mających stanowić materiał do książki. Do owych rozmów dołącza w pewnym momencie również piękna i elokwentna asystentka Sizowa…
W ten oto sposób poznajemy dzieciństwo, młodość, wchodzenie w dorosłość i coraz późniejsze lata życia oraz działalności Andrieja Wyszyńskiego. Na jaw wychodzą jego ciemne sprawki, prowokacje i rozmaite intrygi mające pomóc mu utrzymywać się możliwie jak najdłużej na piedestale.
Autor nakreślił bardzo wyrazistą opowieść o mechanizmach władzy, w której istota ludzka będąca jedynie niewielkim trybikiem w ogromnej machinie stopniowo zatraca swoje człowieczeństwo w imię posiadania przez chwilę daleko idących wpływów, pozycji społeczno – ekonomicznej, etc.
Według mnie jest to opowieść wielopłaszczyznowa, gdyż można się w niej doszukać elementów nie tylko historycznych i politycznych, lecz również mocno psychologicznych, a w niektórych fragmentach także wątków sensacyjnych.
„Tancerz” to z całą pewnością pozycja nietuzinkowa, w której bohaterowie, jak sami przekonacie się w toku lektury, mają wiele twarzy i przybierają różnorodne maski w zależności od tego, w jaki sposób i w jakim świetle chcą być widziani.
Zakończenie natomiast rzuca dodatkowe światło na wcześniejszy nurt tej opowieści.
Nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki tego autora, nawet o nim nie słyszałam, jednak bardzo zaciekawiła mnie recenzja tej powieści.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo mi miło, że udało mi się zachęcić do zapoznania się z twórczością autora i mam nadzieję, że zagościsz u mnie na dłużej :).
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i zapraszam do pozostania w moich skromnych progach na dłużej :)
Usuń