Niniejszą książkę przeczytałam
już jakiś czas temu, bo pod koniec października. Jednak czasem zdarza się tak,
że z różnych względów tekst o jakiejś lekturze nie pojawia się od razu po jej
przeczytaniu i tak właśnie było z tą pozycją. Uważam jednak, że dobrze się
stało, iż opinia o tej książce pojawia się akurat teraz, gdyż okres
okołoświąteczny sprzyja wspominaniu tych, których pośród nas już nie ma…
Publikacji o ks. Janie
Kaczkowskim powstało całkiem sporo nawet już po jego odejściu. Jednak według
mnie „Jego portret…” jest książką o tyle wyjątkową, iż zawiera bardzo osobiste
wspomnienia przyjaciół i znajomych księdza Jana. Są to osoby z różnych kręgów,
więc i oblicza wspominanego przez nich przyjaciela są ogromnie wielostronne.
Niepodważalne jednak jest z całą
pewnością to, że obraz ks. Jana, jaki wyłania się z wszystkich tych reminiscencji
ukazuje postać człowieka ciepłego, życzliwego, niezmiernie otwartego na innych,
kochającego Boga i człowieka, bez względu na to, z czym on się zmaga. Optymistę
mającego pewną wizję tego, jak chce pomóc drugiemu człowiekowi i krok po kroku
ją realizującego.
Chociaż jest to książka stosukowo
niewielka objętościowo zawarte w niej wypowiedzi różnych osób jeszcze bardziej
przybliżają czytelnikom postać tego nietuzinkowego człowieka i kapłana.
Mimo, że od śmierci ks. Jana
Kaczkowskiego minęło już blisko 4 lata to opowieści wysłuchane i zebrane w ten
wolumin przez Katarzynę Szkarpetowską zabierają czytelników na ponowne
spotkanie z tym z jednej strony niezwykle charyzmatycznym, z drugiej natomiast
bardzo ludzkim i niewyidealizowanym indywidualistą, jakim z pewnością był ks.
Jan.
Ta książka znajduje się poza kręgiem moich zainteresowań, więc jej nie przeczytam, ale cieszę się, że Tobie podobała się.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Rozumiem. Na szczęśćie jest tak duży wybór literatury, że na pewno nie zabraknie nam lektur ;)
Usuń