Powieści
autorstwa Anny Klejzerowicz do tej pory były mi znane wyłącznie ze słyszenia
lub opinii innych czytelników, kiedy więc nadarzyła się ku temu okazja z ciekawością sięgnęłam po wznowienie
ksiązki „Cień gejszy”.
Akcja
powieści toczy się dwutorowo na przestrzeni od roku 1905 do chwili obecnej. Jej
głównym bohaterem jest niezwykle inteligentny i spostrzegawczy były dziennikarz
śledczy Emil Żądło.
Tłem
zaś jest zagmatwana i bardzo niejasna historia japońskich drzeworytów, z którymi jak dowiadujemy się w
toku lektury nierozerwalnie łączą się morderstwa, do jakich dochodzi w
Trójmieście.
Emil
wraz ze swoją życiową partnerką Martą oraz komisarzem Zebrą próbują rozwiązać
zagadkę dotyczącą tego, komu i dlaczego tak bardzo zależy na niepozornych, choć
pięknych japońskich drzeworytach, iż jest w stanie posunąć się do dokonania
zbrodni.
Tropów
i ślepych uliczek jest w tej sprawie bardzo wiele… Tym czasem giną kolejne
osoby… A Emil i Marta stają się obiektami zaskakujących wydarzeń, które stają
się ich udziałem – ktoś ewidentnie próbuje ich nastraszyć i zgasić w ten sposób
zainteresowanie bohaterów tą sprawą.
Jednakże
bezkompromisowy i obdarzony niebagatelną intuicją Żądło nie ma zamiaru odpuścić
dopóki nie pozna całej prawdy na temat intrygujących go z każdą chwilą coraz
bardziej orientalnych typografii, napisów, jakie wraz z Martą na nich odkrywają
oraz enigmatycznej postaci japonki, która również na nich widnieje.
Jeśli
więc macie ochotę na przyjemną opowieść, której osnowa zakorzeniona jest w
kraju kwitnącej wiśni wraz z jego historią i obyczajowością, a dodatkowej
pikanterii całości dodaje wątek kryminalny to koniecznie prześledzicie poczynania
Emila Żądło i sami przekonajcie się
jakie jest rozwiązanie rozpracowywanej przez naszych bohaterów zagadki.
Autorka
nakreśliła swoje postacie bardzo wyraziście, więc na pewno nie będziecie się z
nimi nudzić.
Powieść
czyta się lekko, szybko i z dużym zainteresowaniem. Dodatkowym jej atutem jest
także to, że, mimo, iż jest to drugi tom cyklu o Emilu Żądło książki te są
skonstruowane w taki sposób, że całkiem swobodnie można je czytać oddzielnie
lub nie po kolei bez uszczerbku dla zawartych w niech treści.
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz