Najnowsza książka autorstwa
Brygidy Grysiak „Kochają mnie do szaleństwa…” opowiada historię pięcioletniego
Jurka Halskiego, który urodził się z bardzo dużym wodogłowiem, mało tego u
chłopca stwierdzono także złośliwy guz mózgu.
Ale… zacznijmy od początku…
Państwo Halscy zawsze chcieli mieć dużą rodzinę i mimo, że Jurek był dla nich
totalną niespodzianką, a zarazem piątym z kolei dzieckiem to cała rodzina
pomimo początkowego zaskoczenia przyjęła wieść o tym, że przyjdzie on na świat
bardzo serdecznie i z ogromnym wyczekiwaniem.
Na początku nic nie wskazywało na
to, iż los tak ciężko ich doświadczy, kiedy chłopiec miał miesiąc przestał się
rozwijać, a po przeprowadzonych badaniach okazało się, że w jego głowie tkwi ogromny
guz i konieczna jest operacja, jednak ryzyko, że maluch nie przeżyje zabiegu
było bardzo duże.
Tak oto rozpoczyna się opowieść o
heroicznej wręcz walce maleńkiego chłopca i całej jego rodziny z potworną wręcz
chorobą. Dla rodziny Halskich czas ten jest istną sinusoidą, w której nie mają
oni pojęcia co może wydarzyć się za chwilę. Ich życie skupione jest głownie
wokół Jurka choć starają się oni nie zaniedbywać pozostałych dzieci na ile to
tylko jest możliwe.
Mimo, że rokowania co do zdrowia,
a nawet życia naszego bohatera nie są pomyślne, a po wielu ciężkich operacjach i krytycznych
momentach mały Jurek trafia pod opiekę hospicjum jego rodzina wciąż niezmiennie
ufa w opiekę Bożej Opatrzności, modlitwą otaczają ich również setki ludzi
dobrej woli, którzy w taki czy inny sposób usłyszeli o małym bohaterze. Nie
szczędzą oni również wszelakiej pomocy jaką tylko są w stanie zaoferować.
Po wielu chwilach, w których z
ludzkiej perspektywy wydawać by się mogło, że to już koniec, ku ogromnemu
zaskoczeniu lekarzy i wszystkich dookoła Jurek stopniowo zaczyna wychodzić z
impasu i okazuje się, że guz zniknął…
Dziś chłopiec chodzi już do
przedszkola i rozwija się bardzo dobrze. Choć ma pewne niedomagania fizyczne to
cały czas jest rehabilitowany i ma się coraz lepiej.
Według mnie atutem niniejszej
historii jest fakt, iż autorka opowiedziała ją właśnie z perspektywy samego
Jurka, dzięki czemu uniknęła przesadnej patetyczności i nadmiernej egzaltacji..
Pani Brygida Grysiak ujęła w
swoją książkę opowieść, którą utkało samo życie. Jeśli chcecie przeczytać
wzruszającą i przepełnioną ciepłem historię o rodzinie, miłości, nadziei i
pełnemu ufności „wypłynięciu na głębię” w wierze pomimo wszystko. A także o
tym, iż dobro naprawdę powraca -
koniecznie sięgnijcie po tę książkę!
PS. Dodatkową zachętą niech będzie dla Was film, w którym o książce mówi sama autorka: KLIK :)
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Znak.
Na pewno po nią sięgnę! / M.
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Z przyjemnością przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Bardzo się cieszę, że udało mi się Was zainteresować :).
OdpowiedzUsuńGdzieś już o książce słyszałam.. chyba się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńTak przekonująco o niej piszesz, że chyba nie mam wyjścia.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Książka równie warta uwagi, co nietypowa :)
OdpowiedzUsuń