Kiedy jesteśmy w wieku szkolnym
lub studenckim wakacje jawią nam się jako pełen beztroski i totalnej swobody
czas, w którym mamy szansę oderwać się od codziennych edukacyjnych zajęć, nieco
odpocząć, a być może gdzieś wyjechać.
Podobnie myślał nastoletni Hubert
spędzając wakacje nad morzem wraz ze swoimi rodzicami, młodszą siostrą oraz
przyjaciółką Magdą.
Jednak za chwilę niefrasobliwości
oraz chęć zaimponowania otoczeniu przyszło mu zapłacić bardzo wysoką cenę…
Ułamek sekundy… jeden banalny
zdawać by się mogło skok, a w efekcie przerwany rdzeń kręgowy i paraliż
zmieniają życie młodego mężczyzny oraz jego rodziny o sto osiemdziesiąt stopni…
Hubert trafia do szpitala, gdzie
zostaje poddany wielu bolesnym i nieprzyjemnym zabiegom są one jednak
niezbędne, ponieważ mają na celu ratowanie jego życia. Lekarze robią co mogą
jednak sytuacja wciąż pozostaje bardzo dramatyczna a rokowania niepewne…
Najbliżsi niezłomnie wierzą, że wszystko dobrze się skończy i trwają przy łóżku
chłopaka.
Wraz z bohaterami przeżywamy bardzo
wiele skrajnych emocji i sytuacji, w których czują się oni niczym na
rozpędzonym rollercoasterze. Chwile, w których bezsilność miesza się z
niegasnącą nadzieją stają się ich codziennością, w którą zanurzamy się i my –
czytelnicy.
W końcu stan Huberta stabilizuje
się na tyle, że zwykły szpital nie ma mu już nic więcej do zaoferowania, więc
po kilkumiesięcznym pobycie w placówce nastolatek wraca do domu, by tam
oczekiwać na miejsce w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym.
Jeśli zaś chodzi o postawę samego
Huberta wobec całej sytuacji to jest on zdeterminowany, aby odzyskać sprawność,
nie załamuje się pomimo tego, że przez tragiczny w skutkach skok z życia umyka
mu bardzo wiele ważnych spraw – jego szkolni koledzy zdają w tym czasie maturę
poprzedzoną rzecz jasna balem maturalnym, a jego dziewczyna stopniowo układa
sobie życie na nowo… Rodzina jest dla młodego chłopaka niebagatelnym oparciem,
stają się nim także ludzie, którzy w związku z jego rehabilitacją (zanim trafił
do ośrodka) stają na jego życiowej ścieżce.
Pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym,
a później sanatorium to czas bardzo intensywnej rehabilitacji oraz heroicznych wręcz
zmagań Huberta oraz sztabu specjalistów o jego powrót do zdrowia. Ta część
opowieści jest również swego rodzaju panoramą zarówno szpitalnych oraz
okołozdrowotnych procedur, podejścia personelu do pacjenta, a także postaw
samych pacjentów wobec niepełnosprawności oraz związanych z nią ograniczeń oraz
chęci (bądź nie, bo tak też niestety bywa) szukania alternatywnych rozwiązani w
niezmiernie trudnej dla człowieka sytuacji.
Historia ta zdecydowanie nie jest
opowieścią, którą można łatwo ocenić i skategoryzować. Autor poruszył w niej
bardzo trudny temat jakim jest nabyte na skutek takich czy innych życiowych
wydarzeń kalectwo. Aspekt ten ukazany został nie tylko z perspektywy samej osoby borykającej się z niepełnosprawnością
lecz również jej rodziny oraz najbliższego otoczenia.
Uważam, że tego typu publikacje
są niezwykle ważne i potrzebne, gdyż każdego roku nie tylko na skutek skoków do
wody ale także różnego rodzaju wypadków komunikacyjnych setki, a nawet tysiące
ludzi stają twarzą w twarz z niepełnosprawnością własną lub najbliższych.
Ta książka to promyk nadziei w
tunelu zagubienia i bezsilności jaki w tym kryzysowym momencie otwiera się
przed zdruzgotanym na różne sposoby człowiekiem.
Polecam.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu
BIS.
Książka zdecydowanie warta uwagi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://fascynacja-ksiazka.blogspot.com/
To prawda.
UsuńA tak z ciekawości - jej lektura już za Tobą czy raczej recenzja Cię ku temu zachęciła? :)