Najnowsza powieść autorstwa Moniki Orłowskiej pt. „Całuję. Mama” jest moją pierwszą stycznością z twórczością tej autorki. Śmiało mogę powiedzieć, iż spotkanie to było bardzo pozytywne i z całą pewnością pociągnie za sobą kolejne, gdyż na mojej półce na swoją kolej czeka „Cisza pod sercem”, która również wyszła spod pióra Pani Moniki.
Wróćmy jednak do książki
najnowszej – poznajemy w niej losy trzech sióstr: Beaty, Joanny oraz Pauliny,
które po śmierci swojej matki porządkują jej mieszkanie, by móc je wynająć.
Beata najstarsza z trzech
bohaterek jest już od dawna żoną i matką. Swoje pożycie małżeńskie i rodzinne
rozpoczęła ona w bardzo młodym wieku będąc na początku studiów. Aktualnie
wiedzie ustabilizowane życie, którego fundamentem są jej mąż i dzieci.
Dziesięć lat młodsza od swojej
siostry Joanna jest dyrektorem banku, doskonale wiedzącą czego chce od życia kobietą
z aspiracjami. Od pewnego czasu również jest zamężna – jej mąż Marek jest
artystą. Para ma właściwie ugruntowaną pozycję zawodową i status majątkowy, a
do pełni szczęścia pomimo usilnych wręcz starań brakuje im jednak potomka. Mimo
podejmowania przez Joannę i Marka wysiłków każda kolejna próba powiększenia
rodziny niestety kończy się fiaskiem. Sytuacja ta coraz bardziej frustruje
Joannę, a mimo to nie dzieli się ona z nikim przytłaczającym ją ciężarem i
przybiera maskę „twardzielki”…
Najmłodsza z sióstr Paulina jest
młodą, wkraczającą dopiero w dorosłe życie kobietą. Wróciła z Londynu, gdzie
zapoczątkowała swoją karierę projektancką i obecnie szuka dla siebie miejsca w
zastanej rzeczywistości.
Te trzy, mimo, iż ze sobą
spokrewnione, diametralnie odmienne od siebie właściwie pod każdym względem
kobiety porządkując rzeczy matki muszą stanąć twarzą w twarz ze wspomnieniami z
przeszłości. Podczas tej retrospekcji dowiedzą się bardzo wiele nie tylko o
swoich rodzicach, lecz również o sobie nawzajem. Mało tego każda z nich odkryje
także sporo prawd o samej sobie.
Bohaterki będą niezmiernie
zaskoczone nie tylko nietypową wiadomością jaką po swoim odejściu zostawiła dla
nich mama, ale także sposobem, w jaki zostanie im ona przekazana.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, co
konkretnie mam na myśli koniecznie sięgnijcie po tę ciepłą i refleksyjną
powieść opowiadającą o relacjach rodzinnych, które choć niekiedy bywają trudne
są również nieodzowne w życiu każdej i każdego z nas, bo przecież każdy wywodzi
się z jakiejś rodziny.
Gratuluję autorce umiejętności
wykreowania tak wielowymiarowych i prawdziwych postaci oraz snutej w sposób
bardzo pochłaniający opowieści, która jednocześnie nie ocieka przesadnym czy
sztucznym melodramatyzmem.
Za udostępnienie egzemplarza do
recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.
Kolejna dobra recenzja, widzę, że warto ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
Usuń