czwartek, 21 listopada 2019

"A w mojej głowie wojna wieczna wojna myśli niespokojnych..."


Jakub Małecki ma w swoim literackim dorobku już kilkanaście powieści oraz udział w sporej liczbie antologii. Od dłuższego już czasu słyszałam od znajomych czytelników, iż jest on specjalistą od kreowania nietuzinkowych historii. W związku z powyższy pod wpływem tych głosów, jak również zachęcających opisów na okładkach książek autora postanowiłam w końcu sama się o tym przekonać.

Chociaż w mojej domowej biblioteczce mam kilka tytułów Jakuba Małeckiego to mój wybór padł na książkę „Nikt nie idzie”, o której po raz pierwszy usłyszałam na jednym ze spotkań autorskich, kiedy była ona jeszcze w fazie powstawania.

Tak więc, gdy tylko w październiku 2018 roku ujrzała ona światło dzienne ujmując mnie dodatkowo swoją prostą, a jednocześnie wyrazistą okładką już wiedziałam, że muszę ją przeczytać.

O czym jest niniejsza publikacja? Otóż jest to historia chłopca – mężczyzny Klemensa Mazura, jest on upośledzony umysłowo, a co za tym idzie zagubiony w otaczającym go świecie. Matka, która dotąd była jego ostoją w otaczającym bohatera egzystencjalnym chaosie umiera nagle, na zawał serca, na jednym z autobusowych przystanków… Ojciec Klemensa nie żyje od dawna i jest dla niego jedynie wyimaginowanym bohaterem…

I wtedy pojawia się ona – Olga… Kobieta wiedziona zupełnie niezrozumiałym impulsem postanawia z feralnego przystanku zabrać chłopca – mężczyznę do swojego domu.

Zastanawiacie się zapewne, co przyniesie im obojgu ta nieoczekiwana znajomość. Ja też się nad tym zastanawiałam czytając niniejszą powieść. Autor w sposób bardzo subtelny i wyważony, lecz jednocześnie gruntownie przemyślany rozsypuje przed czytelnikami skomplikowaną układankę, jaką jest niewątpliwie historia każdego ludzkiego życia. Z tych tylko pozornie chaotycznych elementów wyłania się niebanalny obraz ludzkich przeżyć, doświadczeń, ukrytych pragnień oraz różnorodnych emocji targających bohaterami. Ukazane zostały dwa światy, które zdawać by się mogło nie mają ze sobą nic wspólnego, a jak ostatecznie się okazuje nic bardziej mylnego. Olga i Klemens odkrywają dzięki sobie nawzajem bardzo wiele własnych oblicz, których istnienia nie byli dotąd świadomi.

Czy ta opowieść okazała się dla mnie nietuzinkowa? Zdecydowanie tak! Powieść ta nie należy do gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych, a mimo to jej lektura intryguje, skłania do refleksji i pozwala, dzięki różnorodności językowej autora, przyglądać się nieszablonowym postaciom z różnych perspektyw. Niejednoznaczne sytuacje, w jakich stawia ich Jakub Małecki, dają czytelnikom możliwość własnej interpretacji pokazanego w nich wycinka z życia każdego z bohaterów. 

Jeżeli szukacie lektury napisanej przystępnym językiem, a do tego wręcz nasączonej nie zawsze łatwymi emocjami i przeżyciami bohaterów oraz opowieści, w której postaciami są ludzie w różny sposób znacznie odbiegający od ogólnie przyjętej społecznie normy, a oprócz tego chcecie wejść w nieoczywisty świat Klemensa to ja ze swojej strony gorąco zapraszam Was do zagłębienia się w karty „Nikt nie idzie”.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

4 komentarze:

  1. Małecki w swoich książkach zawiera niesamowicie wiele emocji, przekaz zawsze jest mocny. Świetna okładka, przyciąga wzrok i wzbudza zainteresowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po lekturze tej jednej (jak na razie) książki autora zgadzam się w 100% :)

    OdpowiedzUsuń