„Kobieta
na schodach” jest drugą książką Bernharda Schlinka, z jaką miałam okazję się
zapoznać. Tym razem autor bestsellerowego „Lektora” rozpoczyna swoją opowieść
od ukazania nam zagadkowej historii obrazu namalowanego przez niejakiego Karla
Schwinda. Dzieło przedstawia kobietę schodzącą ze schodów. Jak się dowiadujemy
jest to kochanka artysty – intrygująca i tajemnicza Irene - sam obraz zaś
powstał na zlecenie jej męża – Petera Gaudlacha. Nad płótnem wisi jednak swego
rodzaju klątwa… Jej efekty powodują nieustanny konflikt między twórcą, a
zarazem renowatorem w/w obrazu, a jego mocodawcą. W związku z tym w relacjach
obu mężczyzn pośredniczy pewien niemiecki prawnik, który jak się okazuje w
młodości podobnie, jak obaj jego klienci kochał się w Irene.
Historia
obrazu jest według mnie w niniejszej powieści jedynie kanwą do opowieści o
miłości trzech diametralnie różniących się od siebie mężczyzn do tej samej
kobiety. Odmalowuje także słowem portret
tajemniczej, nietuzinkowej i pełnej magnetyzującej energii kobiety.
Autor
w sposób bardzo plastyczny ukazuje meandry ludzkiego losu, uświadamia
czytelnikowi, iż teraźniejszość i przyszłość na zawsze pozostają nierozerwalnie
związane z przeszłością, która była naszym udziałem. Wykreowani przez Schlinka
bohaterowie są wyrazistymi oraz bardzo różnorodnymi przykładami tego, jak
odmienność ludzkich postaw, a co za tym idzie dokonywanych przez nich wyborów i
podejmowanych decyzji wpływa na to, kim dziś są i dokąd aktualnie doprowadziła
ich ścieżka życia.
Powieść
ta jest interesującym studium relacji międzyludzkich oraz retrospekcji, jakich
dokonują bohaterowie na temat własnej egzystencji i pokonywania różnorakich
barier, które na swej drodze życia napotykać może istota ludzka. Bernhard
Schlink niezwykle sugestywnie nakreśla dla czytelnika całą gamę postawy wobec
kwestii ostatecznych.
Jeśli
macie ochotę zapoznać się z metaforyczną, a jednocześnie bardzo dobrze
czytającą się opowieścią o ludzkich losach, emocjach i pragnieniach oraz
kształtowanym przez nie spojrzeniu na życie i samego siebie to zapraszam do
lektury książki „Kobieta na schodach”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz