Ta niewielka objętościowo książeczka niesie w sobie gigantyczny ładunek emocjonalny.
W swojej publikacji Marzena Lićwinko wprowadza czytelnika do swojego świata ukazując mu wspomnienia związane z podejmowanymi przez nią i jej męża Michała próbami zmierzającymi do posiadania potomstwa.
Droga ku temu jest długa, wyboista i naznaczona wieloma zakrętami. A toczy się pomiędzy Polską a Holandią. Trudne, bolesne, często skomplikowane dla przeciętnego człowieka procedury oraz bardzo różnorodne często skrajne podejścia medyków to „codzienność” opisana w tej historii.
Wszystko to zostało opisane w taki sposób, że czujemy się tak, jakbyśmy niemalże doświadczali wszystkiego, co przeżyła autorka. Ogrom odczuć, z jakimi boryka się będąca w takiej sytuacji kobieta oraz jej bliscy staje się momentami wręcz nie do udźwignięcia… Stąd chwile załamania, lęku, niepewności i ogromnego stresu, lecz także wciąż tlącej się nadziei na powodzenie…
Po wielu trudach pragnienia się ziszczają. Po chwili euforii okazuje się jednak, że dziecko przyjdzie na świat z zespołem Downa… I znów przed autorką i jej małżonkiem rozpościera się może obaw i niepewności, bo przecież tyle przeszli i nie tak miało być.
Pani Marzena Lićwinko dokonała jednak rzeczy niesamowitej… Potrafiła, choć zapewne doszło do tego z niemałym trudem, ułożyć wszystko w sobie tak, aby pomimo choroby uznać swoje dziecko za dar.
Obecnie Pani Marzena i Pan Michał są rodzicami Maxa (i nie tylko), którego choroba, choć wiadomo, iż w żaden magiczny sposób nie zniknęła i każdego dnia muszą stawiać jej czoła, absolutnie nie sprawia, że nie są oni szczęśliwą rodziną, a wręcz przeciwnie.
Jeśli sami w pewien sposób chcecie się o tym przekonać to możecie zajrzeć do nich na Instagramie: maksimiliankove_love.
„Dar” to publikacja niezwykła. A jej główne przesłanie akcentują poszczególne litery tytułu:
– (nie)Dołować
– Akceptować
– Rozumieć
Osobiście myślę, że jest to kwintesencja tego, co możemy zrobić, by wspierać osoby w różnego typu trudnych życiowych sytuacjach.
Książka ta traktuje o walce z przeciwnościami losu, nadziei, odwadze i akceptacji, która nie zubaża, a może całkowicie odmienić życie.
Maxowi życzę dużo zdrówka i radości życia oraz czerpania z niego pełnymi garściami, a jego bliskim sił, wytrwałości i niegasnącego, pomimo napotkanych trudów, optymizmu w podjętej, życiowej drodze.
Choć nie jest to lektura łatwa to w mojej ocenie zdecydowanie jest ona warta poznania. Może pomóc zmienić perspektywę i nieco przewartościować własne problemy.
Bardzo chętnie czytam tak ciekawe publikacje o życiowej tematyce, więc mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam za to kciuki
UsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuńBywa i tak
UsuńTemat na pewno ciekawy.
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń