wtorek, 11 kwietnia 2017

(...) Jabłoń kwitnie nadal...


Postaci kultowej aktorki, zmarłej w czerwcu 2014 roku, Małgorzaty Braunek nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. W sercach widzów zapisała się ona dzięki wielu wspaniałym kreacjom aktorskim takim jak chociażby Oleńka Bilewiczówna czy Izabela Łęcka z adaptacji filmowych kultowych powieści. Na mniejszym ekranie wcieliła się zaś między innymi w niezwykle ciepłą i sympatyczną postać Barbary, bohaterki serialu „Dom nad rozlewiskiem”.

W maju 2015 roku, blisko rok po odejściu pani Małgorzaty ukazała się książka autorstwa Artura Cieślara, która nosi tytuł „Listy do Małgosi. Jabłoń kwitnie nadal”. Publikacja ta jest niezwykle osobistą, ujętą w formie listów próbą pogodzenia i oswojenia się z fizyczną nieobecnością bliskiej osoby, którą z całą pewnością była dla autora Małgorzata Braunek.

Każda strona niniejszej książki wręcz przesycona jest emocjami i wspomnieniami wspólnych chwil, które stały się udziałem dwojga przyjaciół. Opisy te, choć przepełnione nostalgią są według mnie swoistym podziękowaniem autora za wszystko to, czego dane mu było doświadczyć dzięki tej niezwykle silnej przyjacielskiej relacji.

Z opatrzonych datami not autora wyłania się obraz kobiety z jednej strony niezwykle ciepłej i empatycznej, z drugiej natomiast silnej i stąpającej twardo po ziemi wyznawczyni buddyzmu wraz z jego różnymi aspektami jak np. reinkarnacja.

„Listy do Małgosi. Jabłoń kwitnie nadal” pomimo stosunkowo niewielkiej objętości są z całą pewnością lekturą niezwykle poruszającą i skłaniającą do wielu refleksji na temat życia, przyjaźni, przemijania i wielu, wielu innych kwestii. Niewątpliwie jest to pozycja dosyć specyficzna w związku z tym zapewne  ilu czytelników tyle będzie też różnych spojrzeń na treść tego zbioru listów.

Dodatkowo smaku i klasy lekturze dodaje fakt, iż cała korespondencja zamknięta została w twardej oprawie z przepięknym zdjęciem pani Małgosi na okładce, które wykonane zostało przez Pawła Raźniewskiego. Na w/w fotografii Małgorzata Braunek uśmiecha się do czytelnika swoim zachwycającym uśmiechem, który był zawsze jej nieodłącznym atrybutem.

Jeśli więc lubicie czytać listy i macie ochotę na garść wspomnień płynących z pięknej przyjaźni - w których jedna osoba mówi/pisze, a druga jest jak gdyby słuchaczem, ponieważ listy te stały się pewnego rodzaju alternatywą dla prowadzonych między przyjaciółmi każdego poranka rozmów telefonicznych - to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz