środa, 8 grudnia 2021

"Bycie miłością i bycie sobą to jedno i to samo..."


Ci z Was, którzy w miarę na bieżąco śledzą moje czytelnicze poczynania wiedzą na pewno, że powieści obyczajowe są jednym z najczęściej czytanych przeze mnie gatunków literackich. Dzisiaj opowiem Wam więc o najnowszej książce Anny H. Niemczynow, która ukazała się w październiku tego roku nakładem nowego na rynku Wydawnictwa Luna (imprint Marginesów).

Mimo iż jest to już 10 powieść w dorobku autorki to tak się złożyło, że ja przeczytałam ją jako pierwszą spośród wszystkich, które wyszły spod jej pióra. To pierwsze literackie spotkanie zaliczam do udanych i chociaż jak wspomniałam wyżej było ono pierwsze to z pewnością nie ostatnie, gdyż w mojej domowej biblioteczce jest coś jeszcze napisanego przez p. Annę.

Jeśli chodzi o samą powieść to jest ona wielowątkowa. Opisanych zostało w niej kilka ostatecznie splecionych ze sobą ludzkich historii. Jest to bardzo sympatyczna i ciepła opowieść o wielkiej miłości o Helmuta i Leoni, o poszukującej swego miejsca Lizie oraz o Martinie, którego życie wydaje się rozsypywać w drobny mak.

Jest to wzruszająca historia o wielkiej miłości i walce o to, aby trudna i podstępna choroba, jaką niewątpliwie jest Alzheimer, choć zabiera bardzo wiele, jednak ostatecznie nie zabrała miłości i trwania przy sobie na dobre i złe. A także o tym, że warto walczyć o swoje szczęście i spełniać marzenia póki czas, bo przecież nikt z nas nie wie ile jeszcze mamy go przed sobą.

Autorka poruszyła również tematykę bardzo trudnych życiowych wyborów, które chociaż początkowo mogą wydawać nam się pewnego rodzaju porażką człowieka to w ostatecznym rozrachunku wcale nią nie są.

Książka ta przepełniona jest różnorodnymi emocjami i refleksjami na temat życia i relacji międzyludzkich. Anna H. Niemczynow pokazuje w niej kwestie według niej istotne jednocześnie nie narzucając czytelnikowi swojego toku myślenia, a jedynie sygnalizując nad czym możemy się pochylić.

Bohaterowie tej opowieści są wyraziści, a każdy z nich przekazując nam swoją historię sprawia, że mamy szansę odkryć w każdej z nich coś dla siebie lub zatrzymać się i pochylić przynajmniej na krótką chwilę nad własnymi życiowymi wyborami i ich konsekwencjami.

Powieść idealna na chłodny, długi wieczór. Wzrusza, skłania do przemyśleń, ale również wywołuje uśmiech na twarzy. Dla mnie osobiście jej dodatkowym atutem jest fakt, iż opowieści snutej przez autorkę (poczynając od samego tytułu) towarzyszy utwór „Sen na pogodne dni” – Beaty Bartelik, do którego mam ogromnie sentymentalny stosunek :).

Polecam tę książkę Waszej uwadze i mam nadzieję, że przypadnie Wam ona do gustu tak samo jak mnie.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

2 komentarze: