poniedziałek, 25 września 2017

Życie jak tęcza...



Monika Sawicka ma na swoim koncie kilkanaście powieści, jej „7 kolorów tęczy” ukazało się na rynku wydawniczym już dosyć dawno temu, bo w roku 2009.

Narracja powieści prowadzona jest przez dwie bohaterki – Marię i Hankę. Jedna z kobiet przeżywa traumę spowodowaną utratą dwóch najważniejszych dla niej osób. Mimo, iż owa strata dotyka różnych płaszczyzn jest ona dla kobiety niebywale dojmująca.

Bohaterki powieści, przyjaciółki, rozmawiają o życiu, które ma wiele barw w niezliczonej gamie odcieni dokładnie jak tęcza zawarta w tytule.

Pozycja ta jest niewątpliwie dosyć specyficzna, przepełniona różnorodnymi cytatami, opisami naukowymi oraz opieranymi o nie obserwacjami psychologicznymi bohaterek.

Według mnie autorka chce ukazać w swojej powieści siłę kobiet, ich hart ducha oraz moc pozytywnego myślenia wbrew wszystkiemu. Może ono – mówiąc kolokwialnie – wyciągnąć człowieka z najbardziej przepastnych czeluści rozpaczy i beznadziei. Przy ogromnym samozaparciu człowiek jest bowiem w stanie budować wciąż na nowo nawet na gruzach.

W powieści czytelnik ma również szansę przyjrzeć się różnym religiom, kulturom etc oraz temu jak wpływają one na codzienność istoty ludzkiej niezależnie od tego, na ile i czy w ogóle zdaje sobie ona z tego sprawę.

W mojej ocenie jest to powieść głównie skierowana do kobiet, ze względu na to, iż ukazuje psychoemocjonalny odbiór życia i otaczającego świata ze stricte kobiecej perspektywy.

Ponieważ niektóre fragmenty książki czyta się dosyć trudno to odbiór tej pozycji przez czytelników, z tego, co wiem, jest bardzo różny, więc najlepiej będzie, jeśli sami wyrobicie sobie o niej zdanie uprzednio sięgnąwszy po ten tytuł.

Dodatkowe ubarwienie książki stanowią opowiadania debiutantów, którym autorka daje szansę zaprezentowania się szerszemu gronu odbiorców otwierając przed nimi zawsze bardzo gościnnie podwoje swoich publikacji. 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

2 komentarze:

  1. Piszesz, że niektóre fragmenty są trudne, a mnie to od razu frapuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam w recenzji jest tam sporo opisów stricte naukowych. A listy Sobieskiego do Marysieńki też nie są łatwe, lekkie i przyjemne do przebrnięcia, no chyba, że ktoś lubi takie klimaty.

      Tak czy inaczej najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie na temat niniejszej książki i to właśnie polecam :).

      Usuń