„Oocyt” to krótka aczkolwiek bardzo treściwa historia małżeństwa
Agnieszki i Andrzeja, którzy od wielu lat pomimo leczenia bezskutecznie
starają się o dziecko. Kobieta ma niesamowicie zmienne nastroje, wiec
jej mąż oraz najlepsza przyjaciółka Karolina z troski o jej zdrowie
próbują namówić ją na wizytę u lekarza – mąż podejrzewa początkowe
stadium depresji zaś Karolina klimakterium.
Ostatecznie Agnieszka decyduje się na wizytę u lekarza, konsultacja ta
nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, co do tego, że kobieta jest w
ciąży, co samo w sobie jest dla niej niewiarygodne, a na dodatek okazuje
się, że jest to ciąża bliźniacza.
Po początkowym szoku nasza bohaterka wręcz nie posiada się ze szczęścia, dzieli się wspaniałą nowiną ze swoim mężem, który początkowo reaguje zupełnie odmiennie niż Agnieszka się tego spodziewa… Z czasem jednak wszystko wraca do normy, pomimo tego, iż odmienny stan Agnieszki nie przebiega typowo i musi ona pozostawać pod nieustającą kontrolą lekarzy i być hospitalizowana.
Po początkowym szoku nasza bohaterka wręcz nie posiada się ze szczęścia, dzieli się wspaniałą nowiną ze swoim mężem, który początkowo reaguje zupełnie odmiennie niż Agnieszka się tego spodziewa… Z czasem jednak wszystko wraca do normy, pomimo tego, iż odmienny stan Agnieszki nie przebiega typowo i musi ona pozostawać pod nieustającą kontrolą lekarzy i być hospitalizowana.
Jeśli chcecie poznać dalsze losy Agnieszki, Andrzeja oraz ich mających
dopiero pojawić się na świecie potomków oraz rozwikłać znaczenie
tytułowego oocytu zajrzyjcie koniecznie do niniejszej książki.
Gwarantuje Wam, iż jej zakończenie będzie dla Was sporym zaskoczeniem,
autorka bowiem zaserwowała czytelnikom coś bardzo niebanalnego.
Jedyne, czego mnie osobiście nieco w tej powieści zabrakło jest choćby
odrobinę głębsza analiza psychiki oraz emocjonalności wykreowanych przez
panią Wiesławę Pawłowską-Migdał bohaterów.
Według mnie zabieg ten dodałby tej pozycji jeszcze większego wyrazu, charakteru oraz specyficznego smaczku.
Według mnie zabieg ten dodałby tej pozycji jeszcze większego wyrazu, charakteru oraz specyficznego smaczku.
Niemniej jednak niniejsza publikacja traktowana jako całość jak
najbardziej trafia w mój czytelniczy gust, dlatego też mogę ją polecić
również Wam.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Warszawskiej Grupie Wydawniczej.
A czy pan Wernik zapłacił za tę recenzję? Bo wiadomo, że płacić to on nie lubi.
OdpowiedzUsuńSzanowny Anonimowy, na moim blogu wszystkie współprace mają formę barteru.
Usuń