wtorek, 5 stycznia 2016

Drobna uwaga. Na pewno umrzecie...


„Złodziejka książek” jest z całą pewnością powieścią nietuzinkową chociażby dlatego, iż narratorem w niej jest śmierć… Autor ukazuje losy Liesel Meminger, jej przybranej rodziny oraz podwórkowych przyjaciół…
 

Podczas pogrzebu młodszego brata Liesel w ręce dziewczynki zupełnie przypadkowo trafia książka pt. „Podręcznik grabarza”, dzięki której zaczyna się niesamowita podróż dziewczynki, która początkowo nie potrafi nawet czytać, ku odkryciu swojej pasji… Liesel stopniowo odkrywa magię słów, która coraz bardziej ją przyciąga i pochłania, a to z kolei popycha ją do kradzieży książek…
 

Wszystko to dzieje się w niezwykle trudnych i nieprzewidywalnych, wojennych czasach. Dodatkową komplikację stanowi fakt, iż rodzina Hubermannów ukrywa w swojej piwnicy Żyda, który jest synem zmarłego przyjaciela Papy Liesel. Stopniowo Maxa i Liesel zaczyna łączyć przyjaźń zarówno do siebie nawzajem jak też do literatury…
 

Jest to opowieść o wynikającym z okoliczności przyspieszonym procesie dorastania nastoletnich bohaterów tej historii, o przyjaźni, miłość i zaufaniu jak się okazuje możliwym także w trudnych czasach, ale również o podejmowanych na wiele rozmaitych sposobów próbach przetrwania bohaterów, którzy różnie się odnajdują w niespokojnych czasach, w których przyszło im żyć... Nie brak w niej również trudnych pożegnań, także tych dokonujących się już na zawsze...Chociaż autor porusza w swojej powieści tematy niezaprzeczalnie trudne mimo to czyta się ją jednym tchem i nie sposób się od niej oderwać. Nawet objętość (496 stron) nie stanowi tutaj żadnej przeszkody…
 

Dodam jeszcze, iż 31 stycznia 2014 roku na ekrany polskich kin weszła ekranizacja niniejszej powieści w reżyserii Briana Percivala według scenariusza Michaela Petroni’ego II.
W rolę Liesel wcieliła się natomiast Sophie Nélisse.

 

Powieść gorąco polecam i na pewno jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja to sięgnę po inne tytuły tego autora, natomiast ekranizacja wciąż jeszcze przede mną, więc póki co nie mam porównania i nie mogę się w żaden sposób odnieść :).

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.
 

PS. Przekonałam się już, że ekranizacja jest równie genialna jak jej powieściowy pierwowzór :)

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

2 komentarze:

  1. Ja długo już zastanawiam się nad przeczytaniem tej książki i zdecydowałam po twojej recenzji, że przeczytam koniecznie w 2016!
    Dziękuję za opinię! :*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, iż dzięki mojej opinii książka ta trafiła do Twojego must read 2016, bo naprawdę jest ona warta uwagi :).

    A już niebawem na blogu recenzja drugiej powieści tego autora ;).

    OdpowiedzUsuń