środa, 15 grudnia 2021

Siostry - tak różne, a jednocześnie tak bardzo podobne...

Heather Morris zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym w roku 2018 wstrząsającą opowieścią o Lale Sokołowie noszącą tytuł „Tatuażysta z Auschwitz”, która otworzyła cykl o tym samym tytule. W roku 2020 ukazała się „Podróż Cilki”, a niedawno, bo w listopadzie tego roku swoją premierę miała trzecia odsłona niniejszego cyklu i to właśnie o niej dzisiaj Wam opowiem.

Wyżej wspomniana książka nosi tytuł „Trzy siostry” i opowiada historię trzech żydowskich sióstr: Cibi, Magdy i Livi, które w dzieciństwie złożyły swemu ojcu obietnicę, że pozostaną razem i będą się wspierać bez względu na wszystko.

Przez kolejne lata dziewczęta żyją spokojnie w rodzinnym domu wraz z ukochaną mamą i dziadkiem (ojciec niestety zmarł). Gdy wybucha wojna najmłodsza z sióstr zostaje skierowana na roboty przymusowe do Niemiec. By nie zostawiać nastolatki samej w bardzo niepewnym położeniu wraz z nią wyrusza Cibi, natomiast Magda w tym czasie przebywa w szpitalu, co ma uchronić ją przed wywózką. Po pewnym czasie również ukrywająca się w ojczystej Słowacji Magda dołącza do Cibi i Livi, które przebywają w obozie Auschwitz już dosyć długo i niestety mają świadomość, że ich najbliżsi nie żyją…

Z nieustającym dreszczem na plecach czytelnik zagłębia się w obozową codzienność sióstr, której wraz z nimi doświadczyło tak wielu ludzi z całego świata. Walka o życie i przetrwanie każdego kolejnego dnia i nocy w urągających istocie ludzkiej pod każdym możliwym względem warunkach staje się dla nich najważniejszym zadaniem.

W brutalnej, okrutnej i przerażającej obozowej rzeczywistości jedyną pociechą i oparciem jest dla nich niezwykle silna siostrzana więź oraz obietnica złożona przed laty ukochanemu ojcu. Cibi, Magda i Livi składają także kolejną obietnicę sobie nawzajem, a brzmi ona – będziemy żyć.

Historia trzech sióstr wywołuje w czytelniku bardzo wiele emocji, wzrusza i chwyta za serce. Ich odwaga i wzajemne oddanie pokazuje siłę rodzinnych więzi oraz to jak wiele jest w stanie przetrwać człowiek, aby przeżyć, a jednocześnie ochronić bliskie sercu osoby.

Autorka oparła tę opowieść na losach istniejących naprawdę Cibi, Magdy i Livi, które niewątpliwie są symbolem hartu ludzkiego ducha oraz faktu, iż wzajemna miłość jest w stanie udźwignąć więcej niż komukolwiek z nas się wydaje.

Jeśli dobrze odebraliście dwa poprzednie tomy to i tym razem Heather Morris nie zawodzi wkładając ogrom serca i empatii w to, aby jak najbardziej ułatwić bohaterkom powrót do bolesnych wspomnień z przeszłości. Dzięki takiemu podejściu oraz ogromnemu wyczuciu autorki traumatyczne wspomnienia tych trzech niezwykłych kobiet mogą wybrzmieć z całą mocą. A dla jeszcze mocniejszego osadzenia ich przekazu w rzeczywistości na końcu książki znajdziecie fotografie z prywatnego archiwum sióstr oraz ocalałe z obozu dokumenty.

Chociaż jest to książka o ludzkim cierpieniu znajdziecie w niej również ogrom najwyższych ludzkich uczuć - miłości, nadziei oraz wzajemnego wspierania się nawet w najbardziej nieludzkich warunkach, gdy głód, brutalność i śmierć zaglądają w oczy każdego dnia.

Pomimo trudnej tematyki bardzo polecam Wam cały ten cykl.

  

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 13 grudnia 2021

W życiu nie chodzi o to, co się nam przytrafia, tylko o to, co postanowimy z tym zrobić.

  

Czy zdarza Wam się sięgać po poradniki lub książki na różne sposoby motywujące do życiowych zmian?

Książka, którą dzisiaj Wam przybliżę jest właśnie pewnego rodzaju poradnikiem. Jej autorką jest doktor Edith Eger (psycholog kliniczna), która na bazie własnych doświadczeń z czasów Holocaustu oraz wieloletniej pracy w gabinecie ze swoimi pacjentami ukazuje m.in. to jak istotne jest przepracowanie różnego rodzaju przeżytych traum, bez względu na to ile lat wstecz się wydarzyły. Jak się okazuje jeśli tego nie zrobimy to pomimo biegnącego czasu i tego, że wydaje nam się, iż mamy dobre, poukładane życie to jednak wszystkie te negatywne wydarzenia trzymają nas w pewnym sensie na uwięzi.

Autorka w 12 pełnych osobistego przekazu oraz zawodowego doświadczenia lekcjach podpowiada czytelnikom ścieżkę, którą mogą oni podążyć, aby odkryć własne często bardzo głęboko skrywane trudne i bolesne doświadczenia i uporać się raz na zawsze z tym, co minęło, chociażby przez akceptację i uświadomienie sobie, że na pewne sytuacje po prostu nie miało się żadnego wpływu.

Publikacja ta porusza wiele trudnych tematów, ale znajdziemy w niej także sporo poczucia humoru oraz dystansu do siebie i świata samej autorki, która daje sobie prawo do nieco ujmijmy to „przewrotnego” traktowania tego, co się w ludzkim życiu wydarza.

Zapewne zastanawiacie się teraz do czego zmierzam? Otóż z czym kojarzy Wam się słowo: DAR? Mnie osobiście z prezentem, czymś dobrym, pozytywnym, sprawiającym radość etc.

Doktor Eger w swojej książce pokazuje nam jednak, iż darem mogą być również wydarzenia bolesne, na pierwszy rzut oka ogromnie trudne do udźwignięcia, czy wywołujące różnorakie cierpienie.

I choć w pierwszej chwili może wydawać się to niedorzeczne i zaskakujące to bardzo często właśnie dzięki takim nielekkim darom możemy odkryć wewnętrzną siłę, jaką posiada człowiek oraz hart jego ducha. A przy odpowiednim nakładzie pracy nad sobą oraz wewnętrznej determinacji istota ludzka może przekuć to, co negatywne i blokujące w zmiany, które finalnie przyczynią się do zbudowania lepszego życia i pełnej pozytywów przyszłości.

Chociaż „Dar…” z pewnością nie należy do łatwych lektur to warto po niego sięgnąć, by przekonać się co proponuje dr Eger. A wtedy będziecie mogli już samodzielnie zdecydować czy wyruszyć w podróż w głąb siebie nakreślaną przez nią ścieżką.

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 10 grudnia 2021

"Każdego dnia piszemy naszą własną historię i tylko od nas zależy, czy ona będzie szczęśliwa..."

„Bożonarodzeniowa księga szczęścia” to najnowsza powieść autorstwa Jolanty Kosowskiej. Mimo tego, że autorka ta ma już w swoim literackim dorobku sporo tytułów to właśnie ten najnowszy z nich stał się pierwszym, jaki przeczytałam i muszę Wam powiedzieć, że mam w planach sięgnięcie po poprzednie.

Chociaż nie jestem przesadną entuzjastą powieści świątecznych, żeby była jasność nie mam też nic przeciwko nim, to gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu coś mnie w niej urzekło. Nie tyle była to nawet sama okładka, ile frapujący opis i kryjąca się za nim pewna tradycja stworzona przez bohaterów.

Opowieść ta dotyczy pięciorga przyjaciół, których w dorosłym życiu los rozrzucił po różnych stronach kraju, a nawet świata. Ze względu na dzielącą ich odległość i różnorodne obowiązki nie mają oni zbyt wiele wolnego czasu. Mimo to nie chcąc tracić ze sobą kontaktu postanawiają co roku w okresie Bożego Narodzenia wysyłać do siebie listy, w których opisują, co działo się u nich przez miniony rok, a otwierają je zawsze w Wigilię.

Maria, Joanna, Lena, Rafał i Tomek bardzo dbają o ten właśnie rytuał, a gdy po raz pierwszy od kilku lat nikt z pozostałej czwórki nie otrzymuje listu od Leny przyjaciele zaczynają się niepokoić.

Ostatecznie to właśnie Rafał, jako jedyny nieposiadający rodzinnych zobowiązań postanawia pojechać na Chorwację, bo tam aktualnie mieszka Lena i sprawdzić czy wszystko u niej w porządku.

W ten sposób poznajemy burzliwy, trudny, ale również w pewnym sensie piękny przebieg relacji Leny i Rafała, która działa się gdy oboje byli bardzo młodzi. Nie jest to przesłodzona i pełna lukru opowieść, lecz dająca do myślenia, spleciona ze wspomnień i teraźniejszości historia o sile przyjaźni, różnych obliczach miłości i o tym, że życie naprawdę jest sumą wyborów i podjętych przez bohaterów decyzji.

I chociaż oczywiście są w ich życiu rzeczy ostateczne to stopniowo uświadamiają sobie również to, że jest też wiele kwestii, które wciąż podlegają ich decyzjom. Jeśli pomimo obaw zdecydują się postawić krok ku szczęściu to dotychczasowe życie może się diametralnie zmienić.

Jeżeli macie ochotę na ciepłą i nieco nietypową lekturę, w której pierwsze skrzypce gra przyjaźń, emocje, marzenia oraz wiele różnorodnych subtelnych uczuć to książka ta z całą pewnością nie zawiedzie Waszych oczekiwań. Opisane w niej postacie doskonale oddają perypetie pełnych rozterek, życiowych wzlotów i upadków oraz egzystencjalnych traum ludzi z krwi i kości, a wszystko to czyni ich bardzo bliskimi dla czytelnika.

Zakładam, że zechcecie dowiedzieć się czy z Leną wszystko w porządku? A także co skrywają w sobie historie poszczególnych bohaterów, więc koniecznie zajrzyjcie na karty „Bożonarodzeniowej księgi szczęścia”.

Polecam!

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 9 grudnia 2021

Druga wizyta u mieszkańców "Osiedla Sielanka" :)

Twórczość Małgorzaty Gutowskiej – Adamczyk od wielu lat cieszy się wśród czytelników niesłabnącą popularnością. Jej najnowsza książka to druga odsłona losów podwarszawskiego „Osiedla Sielanka”, a podtytuł tego tomu brzmi Sąsiedzi.

Śledzimy dalsze losy mieszkańców w/w osiedla, którzy wciąż walczą z zachłannym deweloperem chcącym maksymalnie zabudować okoliczne tereny. Aby nieco wzmocnić głos mieszkańców reaktywowana zostaje rada osiedla, jednak jak się okazuje jej działania są trudnym orzechem do zgryzienia dla samych osób do niej wybranych.

Oprócz tego czytelnik świetnie bawi się czytając o perypetiach Arlety i Numeru Czwartego, którzy usilnie poszukują niani dla swoich pociech, gdyż opieka nad dziećmi całkowicie ich przerasta powodując domowy armagedon. Czy znajdą w końcu kogoś, kto zapanuje nad wszechobecnym domowym chaosem tak, by państwo Gołębiowie mogli wrócić do swoich dotychczasowych zajęć? - Tego dowiecie się z kart książki.

Niekontrolowane wybuchy śmiechu u czytającego wywołuje również przedszkolny spór Zuzi Zając z Dżeskiką Zioło. Zuzia, która niewątpliwie wiedzie tutaj prym nakreślona została przez autorkę w niezwykle kreatywny, a zarazem przekomiczny w pozytywnym znaczeniu tego słowa sposób.

W opowieści tej, podobnie jak w pierwszej jej części, znajdziemy pełen przekrój osiedlowej społeczności, która jest mocno nieufna i zdystansowana do nowo przybyłych. Walka lokalnych oficjeli o jak największą władzę przeplata się z korupcją. A ogromną solidarność miejscowych ludzi wobec siebie nawzajem pokazuje panująca wśród nich zażyłość.

Historia jest w gruncie rzeczy lekka i przyjemna w odbiorze, a jej dodatkowym atutem są spersonalizowane ilustracje wykonane przez panią Joannę Klimaszewską. Aby ułatwić czytelnikom orientację w kwestii postaci autorka na początku drugiego tomu umieściła ich spis, co z pewnością odświeża odbiorcy sylwetki bohaterów oraz ich wzajemne powiązania.

Powieść ta jest pełna humoru, traktuje o relacjach międzyludzkich i przywiązaniu jednostki do swojej małej ojczyzny, którą jest miejsce zamieszkania, gdzie latami zapuszcza się korzenie i tworzy misterną mozaikę wspomnień.

Jeśli lubicie styl literacki autorki to i tym razem się nie zawiedziecie. Zapraszam Was do ponownego odwiedzenia tego niewielkiego lecz niezwykle barwnego osiedla i spędzenia odrobiny czasu wraz z jego różnorodnymi i bardzo nietuzinkowymi mieszkańcami.


PS. Dla przypomnienia poniżej zamieszczam recenzje pierwszego tomu niniejszej serii:



* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 8 grudnia 2021

"Bycie miłością i bycie sobą to jedno i to samo..."


Ci z Was, którzy w miarę na bieżąco śledzą moje czytelnicze poczynania wiedzą na pewno, że powieści obyczajowe są jednym z najczęściej czytanych przeze mnie gatunków literackich. Dzisiaj opowiem Wam więc o najnowszej książce Anny H. Niemczynow, która ukazała się w październiku tego roku nakładem nowego na rynku Wydawnictwa Luna (imprint Marginesów).

Mimo iż jest to już 10 powieść w dorobku autorki to tak się złożyło, że ja przeczytałam ją jako pierwszą spośród wszystkich, które wyszły spod jej pióra. To pierwsze literackie spotkanie zaliczam do udanych i chociaż jak wspomniałam wyżej było ono pierwsze to z pewnością nie ostatnie, gdyż w mojej domowej biblioteczce jest coś jeszcze napisanego przez p. Annę.

Jeśli chodzi o samą powieść to jest ona wielowątkowa. Opisanych zostało w niej kilka ostatecznie splecionych ze sobą ludzkich historii. Jest to bardzo sympatyczna i ciepła opowieść o wielkiej miłości o Helmuta i Leoni, o poszukującej swego miejsca Lizie oraz o Martinie, którego życie wydaje się rozsypywać w drobny mak.

Jest to wzruszająca historia o wielkiej miłości i walce o to, aby trudna i podstępna choroba, jaką niewątpliwie jest Alzheimer, choć zabiera bardzo wiele, jednak ostatecznie nie zabrała miłości i trwania przy sobie na dobre i złe. A także o tym, że warto walczyć o swoje szczęście i spełniać marzenia póki czas, bo przecież nikt z nas nie wie ile jeszcze mamy go przed sobą.

Autorka poruszyła również tematykę bardzo trudnych życiowych wyborów, które chociaż początkowo mogą wydawać nam się pewnego rodzaju porażką człowieka to w ostatecznym rozrachunku wcale nią nie są.

Książka ta przepełniona jest różnorodnymi emocjami i refleksjami na temat życia i relacji międzyludzkich. Anna H. Niemczynow pokazuje w niej kwestie według niej istotne jednocześnie nie narzucając czytelnikowi swojego toku myślenia, a jedynie sygnalizując nad czym możemy się pochylić.

Bohaterowie tej opowieści są wyraziści, a każdy z nich przekazując nam swoją historię sprawia, że mamy szansę odkryć w każdej z nich coś dla siebie lub zatrzymać się i pochylić przynajmniej na krótką chwilę nad własnymi życiowymi wyborami i ich konsekwencjami.

Powieść idealna na chłodny, długi wieczór. Wzrusza, skłania do przemyśleń, ale również wywołuje uśmiech na twarzy. Dla mnie osobiście jej dodatkowym atutem jest fakt, iż opowieści snutej przez autorkę (poczynając od samego tytułu) towarzyszy utwór „Sen na pogodne dni” – Beaty Bartelik, do którego mam ogromnie sentymentalny stosunek :).

Polecam tę książkę Waszej uwadze i mam nadzieję, że przypadnie Wam ona do gustu tak samo jak mnie.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 6 grudnia 2021

"Pamiętaj, że pragnienie posiadania rodziny to ogromna siła..."

Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o kolejnym reportażu, który przeczytałam jakiś czas temu. Była to książka autorstwa Jakuba Korusa zatytułowana „Surogatki. Historie kobiet, które rodzą po cichu”. W różnych krajach na świecie surogacja, czyli mówiąc najogólniej macierzyństwo zastępcze, ma różnorodny (czasem również zupełnie nieuregulowany) status prawny.

Autor w swojej publikacji ukazuje zjawisko surogacji na świecie i w Polsce. Dzięki rozmowom z samymi matkami zastępczymi poznaje motywy ich działania. Potencjalni rodzice adopcyjni, których wypowiedzi także zamieszczono w książce nadają jej swoją perspektywę, a ludzie na różne sposoby powiązani z tego typu działalnością objaśniają czytelnikowi nazwijmy to „proceduralną” stronę całego tego procesu.

Reportaż ten to niezwykły przekrój ludzi i poglądów, co pozwala czytelnikowi uzmysłowić sobie ogromną skalę surogacji nawet tam, gdzie nie jest ona legalna. Jak również zapoznać się z różnorakimi pobudkami, jakimi kierują się surmamy decydujące się na przystąpienie do programu, ich rodziny oraz Ci, którzy pragną w taki właśnie sposób powiększyć własną rodzinę.

Książka ta z całą pewnością nie jest jednoznaczna, a jej lektura wywołuje w czytelniku ogrom emocji. Zaletą tej publikacji jest jej wielowątkowość połączona z obiektywizmem autora, co na pewno nie było łatwym zadaniem.

Lektura „Surogatek…” daje do myślenia, bo chociaż na pierwszy rzut oka tego typu działania mogą wydawać się całkowicie nieetyczne i ukierunkowane na zysk etc to trzeba uzmysłowić sobie, iż jak wiadomo każdy medal ma dwie strony – tutaj tą drugą są ludzie pragnący mieć dziecko, a z różnych powodów nie mogący spłodzić go w całkowicie naturalny sposób, mimo że często mają za sobą wieloletnią walkę i różne metody leczenia na tym polu.

Jakub Korus pokazuje zarówno „jasne” jak i ciemne strony współpracy surogatek oraz rodzin zastępczych z tzw. agencjami, które często są pośrednikami w całym tym procederze. Jak się okazuje bardzo często współpraca ta nie przebiega wcale według jasnego i klarownego schematu, a mnogość wielu niuansów i rozwiązań bywa zaskakująca, a niekiedy wręcz mocno zatrważająca.

Osobiście nie podjęłabym się oceniania żadnej ze stron tej skomplikowanej mozaiki, którą jest surogacja. Jest to bowiem kwestia niezwykle złożona i delikatna w swej istocie. Dlatego też tym bardziej polecam Waszej uwadze ten trudny, lecz interesujący reportaż Jakuba Korusa.

Przeczytajcie i wyciągnijcie własne wnioski z tej nietuzinkowej lektury.

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 2 grudnia 2021

"Brak oporu utrwala przemoc, opór wzmaga jej surowość." - Tadeusz Kotarbiński


Dziś przedstawiam Wam kolejną pozycję przeznaczoną głównie dla osób zainteresowanych reportażami. „Beze mnie jesteś nikim” to najnowsza książka autorstwa Jacka Hołuba, w której autor podejmuje niezwykle trudny i bardzo często zbywany milczeniem temat przemocy domowej.

Jak się okazuje zjawisko to dotyka na różne sposoby bardzo wielu ludzi. Jak wykazują badania skala tego procederu jest naprawdę porażająca. W niniejszym reportażu przedstawione zostały bardzo różnorodne historie, znajdziemy tutaj zarówno rozmowy z osobami będącymi ofiarami różnorakiej przemocy, z samymi przemocowcami, jak również z ludźmi, którzy działają w ramach wykonywanej pracy w kierunku przeciwdziałania, zapobiegania i wspierania tych, którzy doświadczają (lub doświadczyli) piekła przemocy.

Autor dzięki takiemu właśnie przekrojowi swoich rozmówców ukazuje bardzo szerokie spektrum opisywanego problemu. Doskonale uwidacznia się w książce również to, że zjawisko przemocy jest w swojej istocie bardzo „demokratyczne”, bo tak naprawdę każdy może stać się katem lub ofiarą bez względu na płeć, miejsce zamieszkania, status majątkowy czy społeczny etc.

Problem ten jak widzimy w trakcie lektury nie występuje tylko i wyłącznie w rodzinach czy środowiskach już na pierwszy rzut oka postrzeganych przez otoczenie jako patologiczne. Bywa również (wbrew pozorom wcale nie tak rzadko) tak, że człowiek o nieposzlakowanej na zewnątrz opinii w zaciszu własnego domu staje się tyranem i agresorem. Należy przecież pamiętać, iż przemoc to nie tylko agresja fizyczna, ale również słowna, psychiczna, ekonomiczna etc.

Bardzo cenię sobie w reportażach pana Jacka to, iż mimo tak ogromnego ładunku emocjonalnego, jaki niosą w sobie jego tytuły jest on w stanie zachować niesamowitą reporterską rzetelność oraz ogromne wyczucie i empatię ukierunkowaną na każdego ze swoich rozmówców.

Książka ta jest wstrząsającym i niejednokrotnie wywołującym ciarki na plecach czytelnika obrazem tego, co właściwie każdego dnia gdzieś w Polsce dzieje się w czterech ścianach mieszkań i domów.

Polecam Wam tę przepełnioną ludzkim dramatami pozycję, jak również pozostałe książki autora, których recenzje znajdziecie na moim blogu.

Życzę autorowi sił i wytrwałości w dalszej pracy nad tematami, które zazwyczaj omijane są szerokim łukiem, a przecież wciąż jeszcze jest takich bardzo wiele.

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 29 listopada 2021

"(...) Ceną szczęścia jest odwaga.“ — Lope de Vega

 

Moja przygoda z twórczością Karoliny Wilczyńskiej rozpoczęła się już ładnych parę lat temu od pierwszego wydania powieści „Performens”, która akurat niezbyt przypadła mi do gustu, ale absolutnie nie przeszkodziło mi to sięgnąć nieco później po „Anielski kokon”, którym byłam już zachwycona. Potem nastąpiły kolejne książkowe (i nie tylko) spotkania i tak moja podróż z książkami autorki trwa do chwili obecnej.

W związku z powyższym dziś chciałabym przybliżyć Wam kolejną książkę tej pisarki. „Ja, kochanka” to opowieść dosyć nietypowa i wcale niebanalna, jak mógłby sugerować tytuł. Bohaterami tej opowieści są Ona i Ukochany, ich personalia nie mają tutaj najmniejszego znaczenia.

Chociaż słowo kochanka zazwyczaj kojarzy się pejoratywnie to czytając tę historię trudno powiedzieć, że nie opowiada ona o miłości. Gorącym uczuciu, pełnym namiętności i emocjonalnej burzy, która wciąż mu towarzyszy w jego bardzo różnych aspektach.

Opowieść kobiety jest monologiem. W jego toku czytelnik ma szansę wejść dosyć głęboko w świat jej różnorodnych refleksji, wspomnień i marzeń o tym, co być może się wydarzy. Krótkie rozdziały przesycone są emocjami oraz uczuciem bliskości i oddalenia jednocześnie.

Dosyć trudno jest opowiadać o tej historii, gdyż aby poczuć jej unikalny klimat trzeba ją po prostu przeczytać. Dzięki temu można mocniej wniknąć w uczucia bohaterów, ich oczekiwania, niepewność i wszelakie życiowe rozterki.

Z całą pewnością niniejsza opowieść należy do odważnych, a niektórzy z Was być może uznają ją za kontrowersyjną. Według mnie jest ona intrygującą i nieoczywistą opowieścią o tym, że każda istota ludzka ma niezbywalne prawo kochać i czuć się kochaną.

Życie pisze przeróżne, nie zawsze łatwe scenariusze, w których człowiek musi się na różne sposoby odnajdywać, lecz jakie mamy prawo oceniać innych nie znajdując się przecież w ich skórze? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie już sam.

Mnie książkę tę czytało się dobrze i z pewnego rodzaju zaintrygowaniem. Dodam jeszcze tylko, że pod koniec września tego roku nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona ukazało się drugie wydanie tej powieści, więc jest ona znów dostępna na półkach księgarń.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 26 listopada 2021

Lekcja życia. Tu nie ma zwycięzców ani przegranych.

Ci z Was, którzy śledzą moje recenzje od dłuższego czasu doskonale wiedzą, iż zdarza mi się czytać książki, których z pewnych względów nie sposób oceniać i z taką właśnie pozycją dziś do Was przychodzę. „Liczy się każdy oddech” to niesamowicie poruszająca historia Andrzeja Dziedzica, który w wieku zaledwie 24 lat dowiedział się, iż choruje na chłoniaka.

Jak można się domyślić młodemu, wysportowanemu, niezwykle ambitnemu i mającemu ogromny apetyt na życie mężczyźnie świat przysłowiowo wali się na głowę. Rozpoczyna się walka z czasem i ciężką chorobą, w której Andrzejowi nieustanie towarzyszy jego ukochana Joanna oraz rodzina i przyjaciele.

Czytelnik podczas lektury wchodzi w tę autentyczną historię całym sobą. Dzieje się tak dlatego, iż nie ma w niej nadmiernego patosu, lecz bije z niej ogromna szczerość pozbawiona jakiegokolwiek spłycania wydarzeń, czy ich koloryzowania. Pokazany jest w niej człowiek, ze swoimi lękami i obawami, ale również z niegasnącą nadzieją na lepsze jutro, pomimo tego, że przeżywa naprawdę trudne chwile, a momenty zwątpienia także nie są mu obce.

To opowieść o walce i nadziei. O miłości, przyjaźni i ogromnej sile rodziny. Oboje autorzy – Andrzej i Joanna - nadają tej książce dwie moim zdaniem równie ważne perspektywy. Andrzej naświetla czytelnikom onkologiczną codzienność z pozycji pacjenta. Joanna natomiast pokazuje jak wygląda i również całkowicie zmienia się życie osoby, której bliski choruje na nowotwór.

Historia Andrzeja pomaga choć odrobinę oswoić temat choroby i życie na oddziale onkologicznym, które choć w pewien sposób odcięte od normalności również ma swój własny rytm.

Jeśli czytujecie historie oparte na faktach to z całego serca polecam Wam tę niesamowitą pozycję, a jej bohaterom gratuluję hartu ducha i odwagi, której z całą pewnością wymagał powrót do trudnych i bolesnych wspomnień, aby móc opowiedzieć czytelnikom o swoich losach.

Andrzejowi życzę zdrowia i realizacji marzeń oraz wszelakich planów oraz ogromu radości z każdego nowego dnia! Zapraszam Was również na prowadzoną przez niego stronę na FB.

Mam nadzieję, że wielu z Was sięgnie po tę książkę i poczuje bijącą z niej niebagatelną moc pomimo trudnego tematu, jaki porusza!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 24 listopada 2021

Najpiękniejszy blask płynie prosto z ludzkiego serca...

Joanna Sykat ma w swoim literackim dorobku całkiem sporo tytułów. We wrześniu tego roku nakładem Wydawnictwa Prozami ukazała się jej najnowsza powieść o nieco zagadkowym i klimatycznym tytule „Gdy zabłyśnie światło”.

Główną bohaterką tej opowieści jest Adrianna, która po rozwodzie układa sobie życie mieszkając wraz z córką w podmiejskim domu. Kobieta ma pracę, którą lubi oraz nowego partnera - Michała, czyli rzec można, iż wiedzie w miarę ustabilizowane życie. Jednak w pewnym momencie w najbliższym otoczeniu matki i córki zaczynają dziać się dziwne i niepokojące rzeczy, które skutecznie zachwieją ich i tak niełatwą relacją, gdyż Ola o rozstanie rodziców obwinia matkę, oraz poczuciem bezpieczeństwa.

Na skutek niniejszych zawirowań Ada zaczyna podejrzewać, iż jej zaleczona choroba znów daje o sobie znać. W dodatku kobieta wciąż obawia się wejść nieco głębiej w relację z Michałem, którego jej latorośl nadal delikatnie rzecz ujmując nie akceptuje.

Bohaterowie przeżywają życiowe wzloty i upadki, o których dowiecie się z kart książki, a uwierzcie mi, że nieco się tam dzieje. Ada dokonuje w swoim ogrodzie intrygującego odkrycia, a jeśli zdecyduje się podążyć za głosem swojego serca jej życie zmieni się w zaskakujący dla niej samej sposób, lecz czy się na to odważy? Przeczytajcie sami.

Książka jest całkiem sympatyczna, autorka pokazuje w niej, że nie wszystko, co wydaje nam się oczywiste takim właśnie jest. To opowieść o poszukiwaniu siebie oraz o przyjaźni, która szanuje i nie ocenia.

Jeśli macie ochotę na lekką pozycję do poczytania w sam raz na długi, chłodny wieczór to myślę, iż powieść ta będzie dobrym wyborem. Mnie czytało się ją przyjemnie, chociaż powiem szczerze, że niektóre wątki zbytnio się w opowieści rozmyły i dlatego mam kłopot z jej jednoznaczną oceną.

Jednak jak doskonale wiecie – ilu czytelników tyle gustów, a odbiór czytanego tekstu jest zawsze subiektywny, więc jeśli chcecie to przekonajcie się sami, co kryje w sobie historia Ady bo z pewnością każdy dostrzeże w niej coś innego dla siebie.

 
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 22 listopada 2021

"Każdy nosi w sobie opowieść, która pewnego dnia musi z niego wypłynąć..."

Dziś opowiem Wam o książce, która wieńczy genialną tetralogię Wiatr ze Wschodu autorstwa Marii Paszyńskiej. „Za zasłoną chmur” bo taki właśnie tytuł nosi ta powieść to niesamowite zamknięcie losów bohaterów. Autorka przede wszystkim skupiła się na ukazaniu finalnych losów dwóch skrajnie różniących się od siebie kobiet – Anastazji i Tatiany.

Kobiety te jak wiemy z poprzednich tomów kochały tego samego mężczyznę… Kiedyś już los splótł ich ścieżki, a w niniejszym tomie stają się one dla siebie nawzajem niebagatelnym oparciem w trudnych czasach i okolicznościach, w jakich przyszło im żyć.

Autorka w sposób charakterystyczny dla swojej twórczości odmalowuje również tło historyczne, na którego kanwie śledzimy bardzo złożone perypetie bohaterów.

Życie Anastazji nigdy nie było usłane różami. A Tatiana choć miała wszystko to jedyną pociechą był dla niej syn – Karol. Gdy obie kobiety zostają niejako porzucone, przez Kazimierza, który w swym wewnętrznym zagubieniu, aby odnaleźć równowagę postanawia wyjechać do Polski, młoda lekarka w akcie beznadziei prowokuje wypadek.

Na skutek niniejszego zdarzenia jej życie bardzo mocno się komplikuje, a wtedy Tatiana postanawia spłacić dług wdzięczności za uratowanie życia jej i dziecka.

Mimo, iż początkowo (z wiadomych względów) relacja kobiet jest ogromnie trudna, to z czasem ich stosunki stopniowo ulegają ociepleniu.

Zaś Kaza choć w Polsce osiąga zawodowe sukcesy to nadal nie może znaleźć swojego miejsca ani się wyciszyć.

Borys Bogdanow również nie daje nam o sobie zapomnieć snując coraz gęstszą pajęczynę intryg, kłamstw i przemilczeń – dokąd zaprowadzi go taka gra? Przeczytajcie sami!

Jak dalej potoczą się losy bohaterów oczywiście Wam nie zdradzę, ale jeśli lubicie prozę tej autorki to i tym razem z pewnością się nie zawiedziecie. Świetnie wykreowani bohaterowie, ich trudne i bolesne perypetie, a wszystko okraszone domieszką inteligentnie wplecionej historii – takie połączenie to gwarancja wyśmienitej lektury! Jedyny jej minus to taki, że to już koniec tej historii.

Książka ta przepełniona jest różnego rodzaju emocjami, traktuje o przewrotności losu i niezbadanych ścieżkach ludzkiego życia, które bywają bardzo kręte i wyboiste… W opowieści tej obecne są na równi różne oblicza miłości i przyjaźni współgrające z wieloma odcieniami cierpienia, bólu, rozpaczy i zawodu.

Wszystko, co tak bardzo ludzkie, choć zdecydowanie nie lekkie, łatwe i przyjemne zostało zamknięte w tej książce. Głos, który autorka oddała swoim bohaterom wybrzmiewa z każdej właściwie strony tej opowieści.

Polecam Wam serdecznie zapoznanie się z finałem tego niezwykłego cyklu, a Marii Paszyńskiej gratuluję ogromnej siły przekazu połączonej z niebywałą wręcz lekkością i plastycznością pióra. Według mnie ogromną sztuką jest pisanie o rzeczach trudnych i bolesnych tak, aby czytelnik nie przerwał w trakcie lektury, a wręcz przeciwnie – musiał poznać jej zakończenie i tak właśnie jest z cyklem Wiatr ze wchodu.

 
PS. Dla przypomnienia poniżej zamieszczam recenzje poprzednich czterech tomów niniejszego cyklu:


 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 12 listopada 2021

"Żeby iść naprzód, należy się cofać, a żeby dotknąć światła, musi się przejść przez cień..."


Książka, o której chciałabym Wam dziś opowiedzieć ukazała się na polskim rynku wydawniczym dosyć dawno temu, bo w 2015 roku. „Dzika droga…” to autobiograficzna opowieść Cheryl Strayed o jej trzymiesięcznej wędrówce długodystansowym, pieszym szlakiem turystycznym w Stanach Zjednoczonych, skrótowo nazywanym PCT.

Autorka snuje swój wędrowny monolog odwołując się do wydarzeń z jej pogmatwanego życia, a poprzez to próbuje przepracować w sobie wiele emocji i dotrzeć do źródeł dokonywanych w życiu wyborów. Dodatkową traumę dla młodej kobiety stanowi również śmierć matki, która zmagała się z chorobą nowotworową i odeszła w dość młodym wieku.

Trzeba otwarcie powiedzieć, że pozycja ta nie jest łatwa w lekturze. Na fakt ten mocno wpływają dwie kwestie, po pierwsze bardzo zwarta konstrukcja tekstu (prawie nie ma w nim dialogów), a po drugie mnóstwo opisów przyrody i samej wędrówki Cheryl. Opowieść ta bywa również momentami mocno chaotyczna, co moim zdaniem doskonale oddaje „burzę” toczącą się wtedy we wnętrzu tej młodej kobiety.

Jeśli zdecydujecie się na to, aby sami przekonać się, jak bardzo zmienia człowieka praktycznie samotna, piesza wędrówka w otoczeniu natury, będąc zdanym wyłącznie na siebie oraz zawartość niesionego plecaka to na kartach niniejszej książki możecie przejść całą tę trasę razem z autorką.

Powieść ta została zekranizowana w roku 2014 przez Jeana-Marca Vallée, a w rolę Cheryl wcieliła się Reese Witherspoon. Przyznam, że znając treść powieści film ten oglądało się nieco lepiej lecz mimo to nie porwał mnie on zbytnio swoim przekazem.

Szczerze mówiąc nie potrafię jednoznacznie odnieść się do tej powieści, ponieważ trudno określić czy jest ona dobra czy też nie. Z całą pewnością jest to trudna i na swój sposób monotonna lektura.

Niemniej jednak nie można także ująć jej tego, iż dogłębnie, a wręcz analitycznie ukazuje zmiany zachodzące w sferze psychiczno-emocjonalnej autorki podczas wędrówki przez PCT, gdy ciało i siły fizyczne coraz bardziej odmawiają współpracy…

Decyzję odnośnie przeczytania tej pozycji oraz ewentualnego poznania finału tytanicznej wędrówki Cheryl pozostawiam Wam drodzy czytelnicy. Najlepiej będzie, jeśli wyrobicie sobie na temat tego tytułu własne zdanie bo przecież każdy odbiorca w sposób całkowicie indywidualny odczytuje treść, z którą się zapoznaje – kto wie może akurat dla Was „Dzika droga…” okaże się czytelniczym odkryciem.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 10 listopada 2021

"Każdy dostaje od losu swoją porcję goryczy" - ale czy tylko jej?

We wrześniu ubiegłego roku przeczytałam książkę zatytułowaną „Cytrusowy gaj” autorstwa Katarzyny Kieleckiej. Ci z Was, którzy są ze mną od dłuższego czasu wiedzą, że byłam nią zachwycona

W związku z powyższym, gdy tylko okazało się, że w ręce czytelników trafi kontynuacja tamtej historii od razu wiedziałam, iż będę chciała poznać ciąg dalszy. Tak też się stało i we wrześniu bieżącego roku powróciłam do znanych z poprzedniej części bohaterów oraz kilku nowych postaci i tym razem również się nie zawiodłam.

W tym tomie śledzimy dalsze losy Ady i Bartka, których historia w dalszym ciągu się komplikuje. Świat znanego nam też z poprzedniej odsłony 10-letniego Tymka również staje na głowie w wyniku dramatycznych wydarzeń, jakie stają się udziałem chłopca. Dziecko musi się jakoś odnaleźć w tych bardzo trudnych i niezrozumiałych dla niego okolicznościach, a z pomocą przychodzi mu nieodzowny wujek Bartek.

Na kartach niniejszej powieści pojawia się także ojciec Ady – Stefan – wraz z całym swoim bagażem doświadczeń i ogromną chęcią powrotu do normalnego życia po wielu latach przebywania w zakładzie karnym. Czy mężczyzna wróci też do swej miłości sprzed lat? - Tego dowiecie się z kart książki.

„Zapach cytrusów” to barwna opowieść o ludzkim życiu, w którym nie brak blasków i cieni. Bohaterowie ukazani są w taki sposób, że podczas lektury stają się nam coraz bliżsi. Czytelnik mocno kibicuje ich sukcesom, cieszy się z ich radości i wraz z nimi odczuwa gorycz porażki oraz smutek, jeśli w danym czasie takowe ich dotykają…

Jest to historia o tym, że, mimo, iż czasem nie ma powrotu do przeszłości to przyszłość z całą pewnością może wzbudzać nowe nadzieje. Autorka na przykładzie nakreślonych przez siebie postaci pokazała, że mimo wszystko warto dawać inny, a przede wszystkim sobie samemu drugą szansę. Z drugiej strony jednak, chociaż w życiu ważny i potrzebny jest kompromis to pisarka niejako przestrzega, iż bywają sytuacje, w których absolutnie nie powinniśmy się uginać ze względu na własne właściwie pojęte dobro i nie ma w tym ani odrobiny negatywnego egoizmu.

Jeśli cenicie sobie ludzkie historie przepełnione całą paletą uczuć i emocji, które towarzyszą bohaterom w każdym momencie opowieści to na pewno książka ta nie zawiedzie Waszych oczekiwań.

Ze swojej strony serdecznie polecam Wam literackie zanurzenie się w „Zapachu cytrusów” i poznanie dalszych losów bohaterów, którzy nie pozwolą Wam się nudzić, ani pozostać obojętnymi na ich przeżycia.

Osobiście na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po powieści tej autorki, więc zapewne jeszcze o nich poczytacie ;). 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

wtorek, 9 listopada 2021

"Miłość i szczęście mają różne nazwy i różne potrzeby. Czasem niezbędne jest prażące słońce, a czasem słona mgła. A zwykle wystarczy po prostu serce..."

 

Agnieszka Lis już od dekady zachwyca czytelników swoimi subtelnymi, a zarazem pełnymi głębokiego przekazu opowieściami. Nie inaczej było też w powieści „Guziki”, którą miałam przyjemność przeczytać we wrześniu bieżącego roku.

Dwanaście początkowo zdawać by się mogło odrębnych historii finalnie łączy się ze sobą w niebanalny i przesycony wszelkimi barwnymi ludzkiej egzystencji sposób. Spoiwem całej opowieści jest Jaromira, mieszkająca w 100-letnim domu wdowa po rybaku. Jej dom w nadmorskich Łazach staje się ostoją dla wszystkich, którzy szukają swojego miejsca i życiowego ukojenia.

Kobieta ma bagaż doświadczeń, które nauczyły ją, by nie oceniać innych ludzi i nie ingerować w ich życiowe wybory. Za to jest dla przyjezdnych doskonałym słuchaczem i uczy ich rozmawiać z morzem, co jak się okazuje przynosi bardzo pozytywne efekty.

Mało tego na nadmorskiej promenadzie i w odwiedzanych przez przybyszy okolicach każdy z odwiedzających Jaromirę znajduje co najmniej jeden guzik… Jeśli chcecie dowiedzieć się, jaka tajemnica kryje się za tymi znaleziskami to koniecznie zajrzyjcie na karty tej niezwykłej opowieści.

Jest to powieść przepełniona różnorodnymi emocjami, w której autorka bez popadania w skrajności pokazuje bardzo różne i nie zawsze łatwe oblicza miłości. Nie od dziś wiadomo, że miłość, chociaż często wymagająca, a nawet bolesna jest jednocześnie nieodłącznym elementem naszego bytu i właściwie nie sposób bez niej żyć.

Kojąca postać Jaromiry oraz jej przyjazny i gościnny dom pomagają skołatanym duszom odkryć na nowo tę niezmienną i uniwersalną prawdę.

Jeśli lubicie klimatyczne, refleksyjne i dające szansę do pochylenie się nad istotnymi tematami historie to ta książka z całą pewnością przeznaczona jest dla Was. Tkwi w niej bowiem człowiek o wielu obliczach zmagający się z bardzo różnymi zakrętami losu, a zarazem odkrywający, że słabość w różnych aspektach życia może okazać się w ostatecznym rozrachunku największą siłą… Pytanie tylko czy bohaterowie znajdą w sobie na tyle odwagi, by to sobie uświadomić, a potem zrobić z tej świadomości użytek, aby pokonać różnorakie trudności na ich życiowych ścieżkach? 

Wraz z Agnieszką Lis zapraszam Was do niezwykłej wyprawy do nadmorskiego miasteczka, a zarazem w głąb ludzkiego serca i duszy. Poznajcie Jaromirę i sekret guzików, a czasu spędzonego przy lekturze na pewno nie uznacie za stracony.

Polecam!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 8 listopada 2021

"A poza tym, nic na działkach się nie dzieje..."


Maria Ulatowska i Jacek Skowroński – ten pisarski duet od kilku dobrych lat urzeka czytelników tworzonymi przez siebie historiami. 

I na mnie przyszła więc w końcu pora, abym sięgnęła, po któryś z tytułów w/w pisarzy. Wybór padł na książkę zatytułowaną „Co komu pisane” i to właśnie o niej dzisiaj Wam opowiem.

Jest to powieść obyczajowa z misternie wplecionym w nią wątkiem kryminalnym. Głównym bohaterem jest Tomasz Bocianowski, rozwiedziony ginekolog mieszkający samotnie w podwarszawskim domu. Pewnego dnia w jego progach, właściwie nie wiadomo skąd, pojawia się tajemnicza pisarka Janina Opiłko… Od tego momentu zaczynają dziać się bardzo dziwne i niepokojące rzeczy, a motywem przewodnim nabierającej coraz szybszego tempa historii jest piosenka „Dramat w ogródkach działkowych”, którą wykonywała Barbara Krafftówna.

Postacie wykreowane w tej opowieści są wyraziste i jak okazuje się w toku lektury bardzo charakterne (będące w większości przedstawicielkami płci pięknej). Wymyślona przez autorów intryga jest, jak przystało na dobrą opowieść, zawiła i frapująco skonstruowana.

W książce tej odczuwalny jest zarówno pierwiastek żeński jak i męski. Czytelnik przygląda się wydarzeniom z różnych perspektyw i niemalże odruchowo sam snuje różnorodne możliwe scenariusze i interpretacje tego, co się dzieje.

Kto prześladuje doktora Bocianowskiego? I dlaczego jedynie Janina Opiłko zdaje się doskonale wiedzieć, co wydarzy się dalej, mimo, iż jednocześnie mamy nieodparte wrażenie, że sama obawia się prześladowcy?

Odpowiedzi na te oraz wiele innych pojawiających się w trakcie lektury pytań znajdziecie na kartach książki.

A o czym jeszcze jest ta powieść? Niewątpliwie o różnorodnych emocjach targających istotą ludzką oraz o tym, do czego może doprowadzić pragnienie zemsty podszyte różnego rodzaju pobudkami, które dodatkowo podsycane jest tajemnicami z dawnych lat.

Autorzy w sposób subtelny, a zarazem przejrzysty ukazują podstawowe mechanizmy psychologiczne, którymi kieruje się człowiek w stających się jego udziałem, mniej lub bardziej niecodziennych, sytuacjach.

Jeśli macie ochotę na lekturę z jednej strony intrygującą, a jednocześnie dosyć lekką, pełną zagadek i z nutką humoru to sięgnijcie po „Co komu pisane” autorstwa Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego. Ja do ich książek na pewno jeszcze wrócę!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 5 listopada 2021

"Choroba jest klasztorem, który ma swoją regułę, swoją ascezę, swoje cisze i swoje natchnienia." - Albert Camus


Książka, o której dziś Wam opowiem ukazała się pod koniec sierpnia bieżącego roku w serii Filia na faktach. Jej autorem, a zarazem głównym bohaterem jest David Fajgenbaum, który opisuje swoje zmagania z tajemniczą, ogromnie ciężką w swoim przebiegu i bardzo mało znaną chorobą Castelmana, która zaatakowała go w bardzo młodym wieku.

Wraz z autorem czytelnik zagłębia się we wspomnienia jego życia sprzed choroby - ambitnych planów uczelnianych oraz sportowych, a także w trudne chwile młodego Davida po śmierci matki, która zmagała się z chorobą nowotworową.

Niniejsza pozycja jest zapisem heroicznej walki z nieznanym, lecz ogromnie bezwzględnym przeciwnikiem, jakim niewątpliwie jest choroba Castelmana. Oczyma autora i jego bliskich śledzimy sinusoidę zdrowotnych wzlotów i upadków, która tak naprawdę dotyka całą rodzinę.

Jest to opowieść nie tylko z perspektywy chorego, ale także młodego lekarza i naukowca, którym jest D. Fajgenbaum. Książka ta, chociaż podejmuje trudną tematykę czyta się dosyć szybko. Czytelnik mocno kibicuje autorowi w jego nierównej walce. Z każdą kolejną stroną jesteśmy coraz bardziej ciekawi jak potoczą się jego dalsze losy.

Oczywiście nie zdradzę Wam szczegółów, aby nie pozbawiać Was tej ciekawości. Niemniej jednak czytelnikom gustującym w tego typu tematyce polecam tę lekturę, bo jest ona warta przeczytania. Otwiera oczy na bardzo wiele kwestii w zakresie postrzegania choroby i leczenia przez lekarza, który nagle i (przez dość długi czas nie wiadomo dlaczego) staje się pacjentem.

Jak już wcześniej wspominałam przeczytałam tę pozycję dosyć szybko? Jedyną niedogodność stanowiło dla mnie to, że im bliżej końca książki, tym więcej było dosyć dokładnych, obszernych opisów naszpikowanych terminologią i zawiłościami medycznymi, co dla laika na dłuższą metę jest nieco nużące, a co za tym idzie spowalnia czytanie.

W każdym razie pozycja ta w całościowym ujęciu według mnie warta jest tego, aby poświęcić jej swój czytelniczy czas.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta * 

środa, 13 października 2021

"Największe występki wynikają z nadmiernych pragnień, a nie z konieczności." - Arystoteles

 

Myślę, że czytelnikom gustującym w reportażach nie trzeba przedstawiać Magdy Omilianowicz i całej gamy jej publikacji. Niemniej jednak dziś chciałbym przybliżyć Wam nieco książkę „Wampir. Jak rodzi się zło”, która ukazała się jakiś czas temu nakładem Kompanii Mediowej.

Jest to rozszerzone i opatrzone wstępem Igora Brejdyganta wznowienie reportażu „Bestia. Studium zła”. Autorka opisała w nim historię Leszka Pękalskiego zwanego „Wampirem z Bytowa”, który w połowie lat 90-tych trafił do więzienia. Według biegłych sądowych Pękalski to sadysta, nekrofil i nekrosadysta.

Magda Omilianowicz w rozmowie z samym osadzonym, osobami z jego otoczenia, psychiatrami, psychologami oraz przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości próbuje zgłębić tajemnicę zwichrowanej psychiki i osobowości Leszka P.

Dzięki temu wnikliwemu reportażowi czytelnik ma możliwość prześledzić wstrząsająca historię niełatwego od najmłodszych już lat życia i dokonywanych przez skazanego zbrodni. Jeden z biegłych określił go jako tzw. inteligentnego idiotę, bo Pękalski choć upośledzony okazuje się być człowiekiem ogromnie przebiegłym i skrupulatnie planującym wszelkie swoje poczynania.

Autorka w niniejszej publikacji nie ocenia mężczyzny, próbuje natomiast możliwie jak najdokładniej poznać jego motywację, kierujące nim pobudki oraz zawiłe meandry jego ogromnie komplikowanej psychiki, które skłoniły go to tak strasznych czynów.

Książka ta przeznaczona jest niewątpliwie dla osób o mocnych nerwach, gdyż jak możecie się domyślić jest ona dosyć drastyczna. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, iż autorka obeszła się z czytelnikiem najłagodniej jak było to możliwe zważywszy na poruszaną tematykę.

Wraz z autorką przyglądamy się opisywanej sprawie pod kątem bardzo wielu aspektów i z perspektywy różnych osób, co z pewnością daje odbiorcy maksymalnie szeroki prospekt. Na zakończenie dowiadujemy się, co w tej chwili dzieje się z Leszkiem Pękalskim.

Jeśli macie odwagę zapoznać się z tą niesamowicie treściwą i momentami mrożącą krew w żyłach opowieścią o człowieku, który do dnia dzisiejszego pozostaje zagadką dla wymiaru sprawiedliwości i biegłych z różnych dziedzin to sięgnijcie koniecznie po w/w reportaż, bo książkę tę z całą pewnością warto przeczytać.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *