poniedziałek, 30 listopada 2020

Pasja, pasja, trzeba mieć pasję! … przetrwa ten, kto stworzył swój świat. - Artur Domosławski

„Gambit królowej” to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w bieżącym roku.  Opowiada ona o losach Elizabeth Hormon, ośmioletniej dziewczynki, która po tym, jak w wypadku ginie samotnie wychowująca ją matka, trafia do sierocińca.

Znany dziewczynce do tej pory świat nagle legnie w gruzach. Na skutek przeżytej traumy Beth cierpi na chroniczne bóle brzucha i ciągle nawracającą bezsenność, a jedynym, co w jakimkolwiek stopniu koi dolegliwości ośmiolatki są zielone pigułki podawane codziennie dzieciom w domu dziecka. Przez kilka lat pobytu w placówce Methuen dziewczynka coraz bardziej uzależnia się od wyżej wspomnianych medykamentów.

Jednak Beth poznaje nie tylko mroczną stronę życia w domu dziecka, zaprzyjaźnia się bowiem z tamtejszym woźnym, panem Shaibel’em, dzięki któremu odkrywa swój nieprzeciętny talent i fascynację szachami.

W toku lektury poznajemy dalsze losy Beth, która zostaje adoptowana, śledzimy również dalszy rozwój jej szachowej pasji i zachwycamy jej sukcesami, gdy wygrywa kolejne turnieje szachowe.

W rodzinie adopcyjnej, która pozostawia wiele do życzenia dziewczynka, a potem nastolatka jednak nadal boryka się ona z uzależnieniem od tabletek, a kiedy jest odrobinę starsza dochodzi także uzależnienie od alkoholu.  Mimo tego jej szachowa kariera nadal przebiega bardzo pozytywnie.

W książce czytelnik znajdzie także wiele opisów szachowych partii, które pomimo zawartej w nich fachowej terminologii nie przytłaczają, ani nie nużą odbiorcy. Autor ukazuje w niej świat, który w opisywanych czasach zdominowany jest przez mężczyzn, a Rosja jest szachową potęgą zdawać by się mogło nie do obalenia… ale czy na pewno?

Historia Beth to opowieść o dziewczęcym geniuszu, ale również o bezbrzeżnej samotności i bardzo głęboko skrywanej potrzebie miłości. Walter Tevis oddał w ręce czytelników opowieść niezwykle plastyczną, w której w sposób subtelny, a jednocześnie bardzo czytelny ukazał sinusoidę ludzkiego życia. Zmagania wybitnej szachistki z własnymi słabościami, nie zawsze łatwą codziennością i nałogami oraz historia ogromnej pasji, talentu i swego rodzaju walki o prawa kobiet w patriarchalnym świecie porywają czytelnika w wartki wir wydarzeń.

W ramach ciekawostki (jak być może już wiecie) dodam jeszcze, że na podstawie tej powieści powstał też serial o tym samym tytule, który jest już dostępny na platformie Netflix.  

Jeśli szukacie wciągającej opowieści to bardzo polecam Wam „Gambit królowej”.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 27 listopada 2020

"Książka to najlepszy przyjaciel człowieka, a biblioteka to świątynia jego myśli."

Jeśli czytujecie reportaże to pozycja, z którą dzisiaj do Was przychodzę na pewno Was zainteresuje. Książka nosi tytuł „Biblioteka w oblężonym mieście. O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei”, a jej autorem jest Mike Thomson, korespondent stacji BBC.

Wojna w Syrii od wielu lat zbiera śmiertelne żniwo i choć mogłoby się wydawać, że wśród rozlewu krwi, głodu, strachu, karabinowych salw i świstu spadających bomb nie ma miejsca na literaturę mieszkańcy niewielkiej Darajji (miejscowość ta leży koło Damaszku) udowodnili, że jest inaczej.

Właśnie o tej niesamowitej, oddolnej inicjatywie opowiada Mike Thomson. Ludzie opisani w tej książce są istotami z krwi i kości, a ocalane przez nich niemal każdego dnia z narażeniem życia tomy i podziemna biblioteka, jaką stworzyli stanowią dla nich wszystkich nie tylko odskocznię i wytchnienie od wojennej zawieruchy, ale również furtkę do kontynuowania przerwanej najczęściej nagle edukacji.

Autor prowadzi rozmowy (jeśli oczywiście jest to możliwe) z mieszkańcami oblężonego miasteczka poprzez komunikatory internetowe lub wiadomości sms, gdyż on sam fizycznie przebywa w Anglii. Przez to jeszcze bardziej uwidoczniony i skłaniający czytelnika do refleksji staje się dysonans pomiędzy stosunkowo spokojnym i dostatnim życiem w Europie, a codziennością nękanej konfliktem zbrojnym ludności syryjskiej.

Przejmujące opowieści i wstrząsające relacje rozmówców M. Thomsona z jednej strony stanowią wołanie do świata o pomoc i dostrzeżenie tego, co dzieje się w ogarniętej wojną Syrii, z drugiej natomiast są niesamowitym świadectwem tego, iż człowiek może pozostać pełen pasji, marzeń oraz dążenia do lepszego jutra nawet w najbardziej skrajnych warunkach. Musi tylko (i aż) posiadać coś, co psychicznie i emocjonalnie trzyma go przy życiu – takim miejscem dla mieszkańców Darajji stała się właśnie biblioteka.

Interlokutorzy autora są w różnym wieku, różnej płci, profesji etc, dzięki czemu czytelnik otrzymuje szeroki przekrój tamtejszego społeczeństwa, przez co tym dobitniej ma szansę uświadomić sobie, jakim skarbem, przez nas wciąż często niedocenianym, są dla tych ludzi książki i w miarę bezpieczne miejsce, w którym spokojnie mogą oddawać się lekturze.

Z reportażu można dowiedzieć się bardzo wiele o samym konflikcie w Syrii oraz o reakcjach, a w zasadzie ich braku, pozostałej części świata na to, co się tam dzieje.  Codzienność tamtejszych mieszkańców jest okrutna, a ich osamotnienie i brak pomocy z zewnątrz przerażają. Książka ta, chociaż nie jest łatwa w odbiorze jest według mnie warta tego, aby poświęcić jej swój czas.

Czy zechcecie usłyszeć głosy mieszkańców oblężonego miasta, zapoznać się z ich losami oraz historią powstania i działalności niezwykłej biblioteki? Jeśli Wasza odpowiedź brzmi tak, to nie przechodźcie obojętnie obok tej książki.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 26 listopada 2020

Drugi powiew Wiatru ze wschodu.

Maria Paszyńska ponownie udowodniła, jak wysoko stawia poprzeczkę wykreowanym przez siebie bohaterom po raz kolejny osadzając ich w niesamowicie opisanej historii.

Anastazję, Borysa, Kazimierza i doktora Kirsanowa poznaliśmy już w opowieści „Czas białych nocy”, czyli pierwszej części cyklu Wiatr ze wschodu. We wrześniu w ręce czytelników trafiła druga odsłona tego cyklu, która nosi tytuł „Stalowe niebo” i to właśnie o niej chcę Wam dziś opowiedzieć.

Autorka zabiera nas do roku 1920. Anastazja po odbyciu kary więzienia po raz kolejny wraca do Petersburga, gdzie zapanowała bolszewicka codzienność. Młoda kobieta, aby zapomnieć o ukochanym rzuca się w wir pracy w miejscowym szpitalu. Pomocą na wszelkich możliwych polach służy jej nie kto inny, jak stary doktor Kirsanow, który proponuje Nuti pewien korzystny dla nich obojga układ.

Tym czasem Kaza po powrocie z wojny wpada w coraz głębszą depresję myśląc, że Anastazja go opuściła. Borys utrzymuje przyjaciela w tym przekonaniu nie zdradzając mu, co wie o losie przyrodniej siostry…

Jak więc widzicie los rozdzielił zakochanych, ale jak też zapewne się domyślacie w myśl powiedzenia, że góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze ich ścieżki w końcu znów się przetną, lecz stanie się to zupełnie niespodziewanie dla nich obojga i będzie mieć miejsce w ogromnie skomplikowanych okolicznościach.

Maria Paszyńska jest mistrzynią we wplataniu ludzkich losów w wielką historię oraz różnorodne społeczno-ustrojowe przemiany i tak jest również w najnowszej powieści. Na tle wydarzeń historycznych przyglądamy się perypetiom zwykłych ludzi, ich marzeniom, poszukiwaniu swojego miejsca w otaczającej rzeczywistości i targającymi nimi różnorodnymi emocjami.

Jest to książka o miłości, pragnieniu samorozwoju, przyjaźni, która darowuje drugiemu człowiekowi bardzo wiele, ale również ukazana została w niej ogromna samotność, poczucie zagubienia i rozczarowania, czy nieudolne próby radzenia sobie z tęsknotą. Niektórym bohaterom „Stalowego nieba” nieobce są też zawiść i zazdrość oraz dbanie tylko o własne interesy, za każdą właściwie cenę.

Autorka stworzyła następną porywającą opowieść, która swoim klimatem pochłania czytelnika od pierwszej do ostatniej strony.

Przekonajcie się sami, co wydarzyło się pod „Stalowym niebem”, a właściwie na jego kartach.

Ze swojej strony gorąco polecam Wam tę książkę, gdyż czyta się ją jednym tchem, a dzieje bohaterów elektryzują, prowokują do refleksji, wzruszają, a niekiedy wywołują uśmiech na twarzy czytającego.

Sama czekam z niecierpliwością na kolejną część tego niesamowitego cyklu.


* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 25 listopada 2020

"Klaps to relikt czasów, w których nikt nie zajmował się problemami molestowania, szacunku wobec dzieci ani przemocy."

Są książki, które nie sposób oceniać i pozycja, którą chcę Wam dziś przedstawić z całą pewnością do takich należy. W pierwszej połowie października nakładem Wydawnictwa Replika ukazała się wstrząsająca, autobiograficzna historia autorstwa Laury Priestess.

Autorka w dzieciństwie i wieku nastoletnim doznała przemocy ze strony ojca, który karał ją klapsami, co odcisnęło się na życiu kobiety ogromnym piętnem, z którym zmaga się ona do dnia dzisiejszego. 

„Jedenaste nie dotykaj” to opowieść Laury, mająca na celu z jednej strony swego rodzaju rozliczenie się z traumami przeszłości i wyrzuceniu ich z siebie poprzez przelanie ich na papier, natomiast z drugiej uświadomienie odbiorcy, jak wielki i niestety negatywny wpływ na małego człowieka mogą wywrzeć niewinne według niektórych klapsy.

W książce zawartych zostało bardzo dużo odniesień do wielu źródeł i literatury naukowej dotyczących tzw. flagellacji, kilka słów dotyczących niniejszego terminu znajdziecie tutaj: https://slowodnia.com/2012/06/18/flagelacja/.

Jak zapewne się domyślacie nie jest to lektura ani łatwa, ani przyjemna. Ogrom w niej smutku, bólu, zagubienia, żalu, autodestrukcyjnych myśli i zachowań oraz zawodu w odniesieniu  zarówno do życia, jak też dziecka/nastolatki do osób dorosłych.

Kolejne rozdziały anonsują niesamowicie obrazoburcze czarno-białe rysunki autorstwa Izy Szewczyk, które nadają jeszcze mocniejszego wyrazu temu, co autorka przekazuje słowami.

Opowieść narratorki jest w moich oczach bardzo ważna i potrzebna, aby przełamać lub chociaż częściowo naruszyć tabu, jakim z całą pewnością nadal są kary cielesne. Jedynym, co niejako dodatkowo utrudniało mi lekturę tej książki jest bardzo duża ilość powtórzeń wielu kwestii, którą stosuje autorka.

Przypuszczam, że miało to służyć podkreśleniu wagi poruszanych tematów, jak również metaforycznemu zrzuceniu ciężaru dźwiganego latami na swoich barkach przez Laurę Priestess. Niemniej jednak tak duża liczba tychże powtórzeń sprawiła, iż lektura szła mi niestety tym bardziej mozolnie…

Autorka na własnym przykładzie ukazuje bardzo wyraźnie psychofizyczny oraz emocjonalny portret osoby od najmłodszych lat borykającej się z doznanymi na bardzo wielu polach okaleczeniami, które próbuje udźwignąć, a że jest bezbrzeżnie samotna, a co za tym idzie nie jest w stanie temu zadaniu podołać coraz bardziej zapada się w sobie.

To, co wydarzyło się w życiu kobiety na zawsze pozostawiło w niej niezatarty ślad… Próby wyjścia na prostą to proces trwający latami, który chyba nigdy nie zostanie definitywnie zakończony, ponieważ upiory przeszłości dają o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach, choć aktualnie nieco mniej niż kiedyś…

Gratuluję Laurze Priestess odwagi i wewnętrznej siły, jakimi niewątpliwie musiała się wykazać, aby zmierzyć się z demonami dzieciństwa i młodości, które tak naprawdę pozostały z nią na całe życie. Mam nadzieję, że poprzez przelanie swej historii na papier udało jej się je, chociaż trochę okiełznać.

Nie jest to książka dla każdego, jeśli jednak osoby dorosłe zdecydują się po nią sięgnąć to może ona otworzyć im oczy na to, jak bardzo może zmienić się na zawsze życie i psychika małego/młodego człowieka, gdy staje się on bezwolną ofiarą z pozoru wychowawczych, a przez to często uważanych za nieszkodliwe klapsów.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 23 listopada 2020

"Znów poczujesz życia smak, przyjaciele po to są..."

 

Jeśli znacie książkę „Warto poczekać” autorstwa Liliany i Marii Fabisińskich (jeśli jeszcze nie czytaliście to polecam) to dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma zdaniami na temat kontynuacji tamtej historii, a nosi ona tytuł „Jeszcze chwilę”.

Ponownie spotykamy się z trzema przyjaciółkami: Dorotą, Jagodą i Hanią. Tym razem jednak autorki postanowiły skupić się na Jagodzie i przybliżyć czytelniczkom jej perypetie.

Jagoda jest osobą bardzo przedsiębiorczą, prowadzi własną firmę budowlaną i jest szczęśliwa ze swoim mężem – Miszą. Jednak na tym wydawać by się mogło sielskim obrazie są również rysy, a dokładniej rzecz ujmując są nimi ogromnie trudne relacje na linii matka Jagody Antonina – Jagoda – córka Jagody Natasza. Komplikacje w tych, jakże ważnych dla każdego człowieka więziach nieustająco kładą się cieniem na życiu naszej bohaterki. Co takiego spowodowało tak ogromny rozdźwięk w tej rodzinie dowiecie się sięgając po książkę.

Jak gdyby tego było mało samowystarczalna do tej pory Jagoda nagle podupada na zdrowiu, co zmusza ją do całkowitego przeorganizowania życia. Jednak z pomocnymi dłońmi przychodzą Misza i jak zawsze nieodzowne przyjaciółki.

Dorota i Hania tak układają swoje zajęcia i plany, aby pomóc Jagodzie w każdy możliwy sposób, nawet tymczasowo zarządzają jej firmą. W toku lektury także sytuacja rodzinna Jagody stopniowo się rozwikłuje.

Jeśli chcecie przeczytać ciepłą historię o kobiecej przyjaźni, a także o tym, że nawet najbardziej skomplikowane relacje rodzinne można wyprowadzić na prostą, pod warunkiem, że wszystkie jej strony włożą w to wysiłek i dobrą wolę to ta powieść będzie dla Was idealnym wyborem.

W książce nie brak również wielu innych istotnych tematów i kwestii, z którymi boryka się na co dzień wiele osób i rodzin. Wszystkie te aspekty ukazane zostały czytelnikom w sposób ani zbyt patetyczny ani zbyt powierzchowny. Co świadczy według mnie o niebagatelnym wyczuciu literackim obu autorek.

Autorki nie zapomniały również o swoich pozostałych bohaterkach i dają nam znać, co dzieje się także u nich. Natomiast zwiastunem trzeciego tomu tej opowieści jest zakończenie, w którym ciemne chmury zbierają się nad idealnym małżeństwem Hani – Czekacie na ciąg dalszy? Bo ja bardzo! 

W oczekiwaniu na dalsze losy naszych Silverek zachęcam Was do zapoznania się z powieścią „Jeszcze chwilę” i życzę miło spędzonego czasu wśród jej kart.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 19 listopada 2020

"Za każdym człowiekiem stoją jego przeżycia..."

Karolina Wilczyńska od lat zachwyca czytelniczki stworzonymi przez siebie historiami, w których bohaterowie przeżywają wiele życiowych wzlotów i upadków, a czytelniczkom dzięki temu bardzo łatwo się z nimi utożsamić.

W powieści „Światło w jej oczach”, która stanowi otwarcie cyklu Ja, kobieta pojawia się jednak odrobinę inna konwencja - Zapytacie zapewne „jaka?” Otóż jest to historia oparta na autentycznych wydarzeniach. Autorka oczywiście bardzo zręcznie wplotła losy bohaterek w literacką fikcję niemniej jednak opowiedziana w książce przez jedną z kobiet historia wydarzyła się naprawdę.

Łucja i Klara pochodzą ze zupełnie różnych światów, a ich życiorysy są całkowicie odmienne. Jak wiadomo koleje losu, czy też, jak kto woli przeznaczenia bywają jednak niezbadane i sprawiają, że ścieżki tych dwóch kobiet krzyżują się ze sobą.

Klara jest początkującą malarką, która na skutek pewnych wydarzeń postanawia się usamodzielnić i zacząć żyć na własny rachunek. Gdy przez przypadek spotka Łucję bardzo chce namalować jej portret. W ten sposób zaczyna się niezwykła i jak się okazuje ogromnie budująca dla obu pań znajomość, która wiele wniesie w życie każdej z nich.

Obraz malowany przez Klarę staje się dla obu kobiet swego rodzaju furtką, która prowadzi do stopniowego poznawania prawdy o sobie samych i otwieraniu się na drugiego człowieka. Opowieść, którą snuje Łucja, gdy Klara ją maluje, choć ma w sobie wiele burzliwych i niełatwych fragmentów krok po kroku prowadzi obie kobiety do osiągnięcia harmonii i wewnętrznego spokoju, pomimo, że zasadniczo ich życiowa sytuacja nie ulega zmianie.

Jest to książka wypełniona po same brzegi całą gamą ludzkich uczuć i emocji. Mowa w niej o miłości, radości, smutku, samotności, frustracji, strachu, nadziei, walce z chorobą oraz wielu innych pozytywnych, jak też tych bolesnych przeżyciach i odczuciach składających się na mozaikę ludzkiej egzystencji.

Powieść tę czyta się jednym tchem, a wchodząc coraz bardziej w perypetie opisanych postaci podświadomie zaczynamy przyglądać się własnej codzienności z różnych perspektyw i poprzez różne pryzmaty.

Dosyć trudno opisać tę książkę tak, aby uniknąć spojlerów, ale jedno z całą pewnością mogę Wam napisać – polecam Wam tę niesamowitą lekturę z całego serca! Jej czytanie sprawia, że w głowie odbiorcy pojawia się wiele refleksji dotyczących postrzegania różnych aspektów życia na bardzo różne sposoby. A to, co wydaje się najbardziej oczywiste nie zawsze jest takim w istocie.

Czy dacie się porwać „Światłu w jej oczach”? Życzę Wam, by jego blask odbił się w Waszej codzienności i gorąco zachęcam do zapoznania się z tą wielowarstwową powieścią.

Sama czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę niniejszego cyklu.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 18 listopada 2020

"Osiedle Sielanka'' otwiera przed Wami swoje podwoje - zajrzycie?

Małgorzata Gutowska – Adamczyk w swoich książkach zabierała już swoje czytelniczki w różne miejsca, wraz z nią odwiedziliśmy m.in. Paryż i niewielkie Gutowo z ukrytymi w nim tajemnicami i wielowątkowymi opowieściami. Tym razem autorka zaprasza nas do zapoznania się z życiem i mieszkańcami nowo powstającego na obrzeżach Warszawy osiedla o urokliwej nazwie Sielanka.

W rozpoczynającym nową serię tomie o podtytule „Nieznajoma” poznajemy cały przekrój postaci poczynając od fryzjerki Beaty, poprzez emerytowaną nauczycielkę Marię, miejscowego birbanta Dużego Rycha, aż po Alicję, młodą kobietę, która jest żoną dewelopera, który wraz ze swoim ojcem zamierza robić w Sielance ogromne budowlane inwestycje…

Zapewniam Was, że to tylko kilkoro bohaterów tej opowieści.

Wracając do Alicji to młoda, napływowa i niesamowicie barwna istota, dlatego też wzbudza ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców Sielanki, którzy żyją w pewnego rodzaju stagnacji. Zwłaszcza, że zamierza ona prowadzić na osiedlu zajęcia Jogi [o zgrozo! ;) ].

Perypetie bohaterów opisane są w humorystyczny i bardzo przystępy sposób. Czytelnik zapoznając się historią czuje się tak, jakby przyglądał się życiu mieszkańców mając ich niemalże na wyciągnięcie ręki. A wartki bieg wydarzeń, w którym nie brak zwrotów akcji i intryg porywa odbiorcę swoim nurtem.

Jest to historia przepełniona różnego rodzaju emocjami i wieloma międzyludzkimi relacjami. Znajdziemy w niej miłość i zdradę, wyjazdy i powroty, przyjaźń i samotność oraz wiele blasków i cieni ludzkiego życia.

Autorka w swojej najnowszej opowieści poruszyła wiele współczesnych problemów, a pokazanie ich wszystkich przez pryzmat losów na różne sposoby charakternych bohaterów nadaje im nieco lekkości, nie spłycając przy tym ich wagi.

Jedyną „wadą” powieści jest to, że czyta się ją szybko i teraz nie pozostaje nam nic innego jak tylko czekać na drugą jej odsłonę :).

Zapraszam Was serdecznie do poznania mieszkańców „Osiedla Sielanka” i towarzyszenia im w tym, co na co dzień przeżywają. Dobra zabawa i przyjemnie spędzone przy lekturze chwile gwarantowane! Na dodatek klimatyczne ilustracje wykonane przez panią Joannę Klimaszewską dopełniają całości ciesząc oczy odbiorców.

Polecam.

  * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta * 

poniedziałek, 16 listopada 2020

"Nieba co w marzeniach spełnia się albo zmienia skłonni jesteśmy szukać..."

 

Pod szyldem Wydawnictwa eSPe od pewnego czasu ukazuje się seria Opowieści z Wiary, która zawiera w sobie sporo często niełatwych, lecz jednocześnie ogromnie budujących i pokrzepiających opowieści o ludzkiej codzienności.

Jedną spośród nich jest książka Emilii Litwinko „Cuda są możliwe”. Główną bohaterką jest Natalia, która jest mamą czteroletniej Michasi, a niebawem na świat przyjdzie Bartek, na którego narodziny Natalia i Marek bardzo czekają.

Gdy synek przychodzi na świat Natalia wraz z mężem są bardzo szczęśliwi, zwłaszcza, że ich starsza córeczka jest nad wyraz grzeczna i ułożona, co niewątpliwie jest dużym plusem, gdy w rodzinie pojawia się maleństwo. Jednak rodzinna sielanka nie trwa długo, ponieważ okazuje się, że maleńki Bartek jest ciężko chory i musi przejść skomplikowaną operację serca. Na skutek wielu różnych wydarzeń i sytuacji Natalia dowiaduje się również, iż Michalinka ma zespół Aspergera.

W życiowych trudach wspiera Natalię jej wieloletnia przyjaciółka Karolina. Marek niestety coraz bardziej ucieka w pracę, co powoduje coraz większe oddalanie się od siebie małżonków.

Natalia zmagając się z ciągle nowymi przeciwnościami losu zaczyna tracić grunt pod nogami. Najczęściej zostaje sama z dwojgiem wymagających na różne sposoby szczególnej opieki dzieci… Marek ciągle pracuje, a na matkę także nie może liczyć, bo mają ze sobą bardzo trudne relacje. Nawet wiara w Boga, która zawsze była dla kobiety ogromną podporą zdaje się ją zawodzić.

Autorka w swojej książce w sposób bardzo wyrazisty ukazała blaski i cienie macierzyństwa, nie bała się także poruszyć tematu depresji poporodowej, który nadal bardzo często bywa bagatelizowany i przemilczany.

W książce naświetlone zostały też inne kryzysy dotykające człowieka, są to np. kryzys małżeński, czy kryzys wiary. Przed bohaterami piętrzą się różnorodne trudności i niejednokrotnie muszą oni dokonywać niełatwych wyborów.

Jest to opowieść przepełniona emocjami, a perypetie bohaterów skłaniają czytelnika do refleksji. Emilia Litwinko poprzez historię, która wyszła spod jej pióra pokazuje, że nawet po najgwałtowniejszej burzy wychodzi słońce i to, co wydawało się niemożliwe nabiera całkiem realnych kształtów, chociaż oczywiście nie zawsze takich, jakie początkowo zakładaliśmy, niemniej jednak całkiem dobrych.

Jeśli macie zatem ochotę na ciepłą, choć nie cukierkową opowieść o tym, że perspektywa niekiedy się zmienia, ale cuda zawsze są możliwe to zapraszam Was serdecznie do świata bohaterów, z którymi łatwo się utożsamić, bo podobnie jak każdy z nas na kartach tej książki przeżywają oni swoje wzloty i upadki. Uczą się przy tym wielu rzeczy o sobie, a po życiowych sztormach odbudowują na nowo własny świat i wzajemne relacje.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *