czwartek, 29 lipca 2021

Rzecz o tym, jak artystki burzą stary świat.

Dziś opowiem Wam o najnowszej książce autorstwa Sylwii Zientek. Autorka ta w swoim literackim dorobku ma już całkiem sporo różnorodnych gatunkowo pozycji, a tym razem postanowiła przybliżyć czytelnikom mało znane postacie polskich malarek, które żyły na przełomie XIX i XX wieku.

Opisane zostały w niej losy postaci m.in. takich jak: Anna Bilińska, Olga Boznańska, Maria Dulębianka, Alicja Halicka, Mela Muter, Irena Reno i inne. Na kartach tej publikacji napotykamy również na inne postacie znaczące dla ówczesnej epoki – Np. Tamarę Łapicką, Helenę Rubinstein etc.

Trzeba jednak jasno powiedzieć, że pomimo tego, iż jest to książka o artystkach, malarstwie i tematach pokrewnych to nie jest ona przeznaczona wyłącznie dla znawców i miłośników sztuki. Po jej lekturze śmiało mogę stwierdzić, że jest ona przeznaczona dla szerokiego grona odbiorców, gdyż w sposób bardzo czytelny ukazuje losy kobiet na emigracji, które w swoim kraju nie były doceniane. Dowiadujemy się wiele na temat ich zmagań dotyczących życia na obczyźnie oraz prób wyrwania się ze schematów, w jakie z racji swej płci są one uwikłane.

Ich perypetie są bardzo burzliwe, a czasami wręcz tragiczne. Malarki poszukują nie tylko własnej drogi twórczej, lecz także tej życiowej. Śledzimy życie paryskiego Montparnasse’u, czyli dzielnicy, w której w latach 30-tych XX wieku kwitło życie artystycznej bohemy.

Sylwia Zientek z zazwyczaj trudno dostępnych skrawków informacji historycznych stworzyła misterną i kunsztowną opowieść o tak samo barwnym, jak i na swój sposób brutalnym świecie artystów, w którym kobiety tym bardziej nie mają łatwego życia. W ówczesnych czasach podstawową rolą kobiet było bycie żoną, matką i gospodynią, a opisane malarki mocno wymykają się takim schematom usilnie i wbrew różnorakim przeciwnościom dążąc do realizacji swoich marzeń i obranych celów. Niestety niejednokrotnie przychodzi im zapłacić za to bardzo wysoką cenę.

Autorka w przystępny sposób opowiada czytelnikom o kobietach z krwi i kości nakreślając przy tym nieodłączne dla ludzkiego życia wzloty i upadki oraz blaski i cienie artystycznej profesji w świecie zdominowanym przez mężczyzn.

Jeśli macie ochotę na bardzo klimatyczną lekturę, przybliżającą mało znane (kobiece oraz artystyczne) ogromnie interesujące życiorysy pełne intrygujących perypetii to sięgnijcie po tę niebanalną książkę.

Jeszcze bardziej wyrafinowanego smaku dodają zamieszczone w niniejszej publikacji różnego rodzaju prace przedstawianych w tym tytule artystek. Dzięki temu książka ta stanowi nie tylko preludium do refleksji nad artystycznym życiem kobiet na przestrzeni lat/wieków, lecz również ucztę dla oczu.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 21 lipca 2021

"Łatwo jest utknąć. Pozwolić, by jedno poważne wydarzenie zatrzymało cię w miejscu. A to wielka strata. Nie daj się, bo umknie ci szansa na wszytko inne." - Peter Bognanni

Tej autorki nie trzeba chyba nikomu specjalnie przedstawiać, gdyż Małgorzata Kalicińska ma spory dorobek literacki. „Dwoje na kwarantannie” to jedna z jej najświeższych publikacji, która jest swego rodzaju kontynuacją losów Stefana – narratora oraz głównego bohatera „Listów pisanych atramentem”.

Tym razem Stefan traci cały dobytek w pożarze, sympatyczni sąsiedzi Marianna i Antoni oferują mu dach nad głową i próbują wciągnąć go z nasilającej się depresji. Jednak, gdy kończą im się pomysły na to jak wspierać mężczyznę, a jego stan psychiczny zbytnio się nie poprawia z odsieczą pojawia się znajoma Marianny – Pajka (od Pamela), która decyduje się zabrać Stefka do swojego wiejskiego domu, gdzie zawsze przecież znajdzie się coś do naprawienia, oporządzenia etc, by dzięki pracy przytłoczony nieszczęściem pogorzelec odzyskał chęci do życia.

Tak oto rozpoczyna się ta sympatyczna w gruncie rzeczy historia. I chociaż tytuł mógłby sugerować, że jest to opowieść o pandemii, koronawirusie itd. to nie do końca tak właśnie jest – oczywiście, pandemia i jej różne echa stanowią tło w snutej przez autorkę opowieści, ponieważ wirus ten od dawna towarzyszy naszej codzienności intensywnie na nią rzutując.

Przede wszystkim jednak autorka opisuje losy dwojga ludzi w „srebrnym” wieku, każde z nich jest po przejściach i w pewnym sensie przywykli już do życia w pojedynkę, mając własne przyzwyczajenia i drobne fanaberie etc.

Nastająca niespodziewanie pandemia przedłuża ich w początkowym założeniu tylko tymczasowe mieszkanie pod jednym dachem. Wtedy oboje stopniowo odkrywają jakby zupełnie na nowo, czym jest obecność drugiego człowieka, wspólne rozmowy, posiłki czy nawet milczenie we dwoje…

Jest to ciepła i bardzo sympatyczna historia o odkrywaniu siebie nawet w jesieni życia. O tym, że czasem emocje i uczucia, które wydają nam się dawno zapomniane i nazwijmy to „przeżyte bezpowrotnie” mogą obudzić się w najbardziej zaskakującym dla nas momencie. Małgorzata Kalicińska w sposób bardzo subtelny pokazała stopniowe budowanie relacji nie tylko z drugim człowiekiem, lecz także z samym sobą, co z kolei pozwala bohaterom na wewnętrzne poukładanie siebie, choć niekiedy wydaje im się, że z racji doświadczenia życiowego powinni być już całkowicie spójni z samymi sobą.

Z historii tej wyłania się też pewna uniwersalna prawda, że to, czego nie raz szukamy długo i daleko w istocie okazuje się być całkiem blisko nas.  

Jeśli chcecie poznać losy cichego, spokojnego, a jednocześnie niezwykle pracowitego i elokwentnego Stefana oraz energicznej, mającej apetyt na życie, inteligentnej i przedsiębiorczej Pajki to zajrzyjcie na karty powieści „Dwoje na kwarantannie”. Tu codzienne życie miesza się z refleksjami nad tym, co minione i co jeszcze zdarzyć się może, a spora dawka humoru oraz barwne opisy otaczającej bohaterów przyrody tworzą specyficzny klimat tej uroczej, odrobinę nostalgicznej i pełnej różnych emocji opowieści.


* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 12 lipca 2021

"Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe." - Dennis Genpo Merzel


Kilka miesięcy temu opisywałam Wam pierwszy tom Sagi Wiejskiej autorstwa Kasi Bulicz – Kasprzak zatytułowany „Skrawek pola”, dzisiaj natomiast przyszła pora na słów kilka na temat drugiego tomu niniejszej sagi, który nosi tytuł „Gościniec”.

Akcja tej powieści toczy się w latach 20-tych XX wieku. Powracamy do Tynczyna, aby stopniowo zapoznawać się z dalszymi perypetiami znanych nam już z poprzedniej części bohaterów, ale nie tylko. Rozdziały osadzone w latach 1892-1930 poświecone są burzliwym i de facto tragicznym losom Krystyny Malickiej, która jest częścią familii autorki.

Wieś większości z nas kojarzy się z sielskością i spokojem, ale czy zawsze i dla wszystkich tak właśnie było? Otóż nic bardziej mylnego – życie mieszkańców opisywanych przez autorkę toczy się w rytmie nastających po sobie pór roku, przy ogromie pracy nakładanym na człowieka przez każdą z nich. Chociaż praca ta jest zależnie od pory zupełnie inna to tak na dobrą sprawę nigdy jej nie ubywa… Oprócz ciężkiej harówki oraz pełnego różnorodnych znojów życia i biedy mieszkańcy borykają się również z nastającymi coraz mocniej bolszewikami.

Nie jest to jednak wyłącznie smutna książka, śledzimy w niej dojrzewanie i pierwsze miłości młodszych bohaterów, ich wzajemne zauroczenia, ukradkowe spojrzenia etc. Autorka pokazuje czytelnikom egzystencjalne wzloty i upadki opisywanych postaci, ich życiowe rozterki i wybory, czyli codzienność ludzka w pełnej krasie, gdzie uśmiech miesza się ze łzami, a chwile szczęścia z momentami rozpaczy.

Jeśli zaś chodzi o historię Krystyny Malickiej to jej dola pokazuje częsty los żyjących na wsi kobiet ukazany niczym w soczewce. Mąż, który powinien być głową rodziny i ostoją dla tworzenia bezpiecznego domu staje się katem, oprawcą i powodem rozlicznych problemów oraz życiowej tułaczki na różnych płaszczyznach. A dla otoczenia stwarza jak najlepsze pozory miłości, troski etc.

Książkę tę czyta się dobrze i szybko. Podczas jej lektury miałam wrażenie, iż napisana została nawet nieco przystępniej pod względem fabuły niż część pierwsza, która chociaż podobała mi się to momentami była dosyć mocno spowolniona, co niekiedy odrobinę nużyło przy jej czytaniu – w „Gościńcu” natomiast wszystko toczy się bardzo zgrabnym rytmem.

Jeśli jesteście ciekawi dalszych losów tynczynian i chcecie poznać trudne i burzliwe, lecz jednocześnie dające do myślenia losy krewnej autorki. A wszystko to osadzone wśród realiów wiejskiej codzienności, o której niestety coraz bardziej dziś zapominamy to koniecznie sięgnijcie po tę najnowszą opowieść Kasi Bulicz – Kasprzak.

Mamy środek lata, więc być może ktoś z Was spędza urlop gdzieś na malowniczej prowincji wtedy niniejsza lektura z pewnością nabierze jeszcze bardziej wyjątkowego smaku. Zapewne pozwoli Wam ona dostrzec obraz wsi „kiedyś” i tej widzianej aktualnie ze wszystkimi tego plusami i minusami.

Polecam Wam tę interesującą powieść i wyczekuję jej trzeciego tomu, który prawdopodobnie pojawi się na rynku już jesienią.
 

środa, 7 lipca 2021

Magia leśnego przyciągania


Stali bywalcy mojego bloga doskonale wiedzą, że po literaturę z gatunku fantasy sięgam dosyć rzadko, niemniej jednak zdarzają się i takie chwile, kiedy ten typ powieści trafia w moje ręce, a zarazem na czytelniczy warsztat.

Tak właśnie stało się w przypadku opowieści „Pamięć lasu”, o której chciałabym Wam dziś co nieco opowiedzieć. Jej autorką jest Agnieszka Osikowicz – Chwaja, a niniejsza książka otwiera cykl Opowieści Starych Drzew.

Głównym bohaterem historii jest młody kapitan Asger Sidort, który wraz ze swoim oddziałem zostaje oddelegowany do niewielkiego miasteczka Sola znajdującego się na obrzeżach puszczy. Podkomendni kapitana mają za zadanie spacyfikować grasujących w pobliżu rebeliantów. Wspomniani leśni buntownicy od wielu lat koczują w lesie i wywołują postrach wśród miejscowej ludności. Giną ludzie, a zadane im rany są na tyle niejednoznaczne, iż przywodzą na myśl podejrzenie, że zostały zadane przez zwierzę lub coś, co przeistacza się z człowieka w zwierzynę.

Batalia z leśnymi stanowi dla Asgera trudny orzech do zgryzienia, gdyż jego oddział nie jest duży, a pozostałe wsparcie w walce z zastanym zagrożeniem mają stanowić jedynie członkowie miejscowej społeczności, która właściwie nie miała do czynienia z walką, bronią etc.

Opowieść wykreowana przez autorkę jest pełna różnego rodzaju intryg oraz ludzkich rozterek, których los nie szczędzi poszczególnym bohaterom. Śledzimy także zmagania militarne i masę zawiłości we wzajemnych potyczkach kompanii Sidorta z przyczajonymi w lesie buntownikami.

A wszystkiemu temu „przygląda się” Smutny Las, którego legendę Asger w końcu poznaje. Las ten przyzywa kapitana w niewyjaśniony dla niego samego, lecz nieodparty sposób. Czy Asger zdoła oprzeć się temu nieposkromionemu wezwaniu? Tego dowiecie się z kart książki.

Nie jest to jednak wyłącznie powieść o walce i bohaterstwie, choć z pewnością stanowią one niemałą część jej treści. Jest to historia o ludzkim zmaganiu się z własną przeszłością, o wewnętrznym pragnieniu miłości i przyjaźni oraz potrzebie poczucia przynależności. Ukazane zostało w niej także to, iż magia zawsze znajdzie jakiś sposób by wkraść się do realnego świata i trwać w nim niczym nieustające tchnienie przez niemierzalny czas.

Czy odważycie się wejść do tak mrocznego, jak intrygującego lasu, w którym coś ewidentnie się czai, lecz sprytnie ukrywa przed Wami swe oblicze wodząc Was za nos?

Niech „Pamięć lasu” przemówi do Was dzięki lekkiemu, a zarazem przejmującemu pióru autorki.

Dla miłośników magicznych opowieści książka ta będzie idealną lekturą na letni, wakacyjny czas. Według mnie sprawdzi się ona również w każdym innym czasie, gdyż sama w sobie jest tak klimatyczna, że na pewno dopasuje się do każdej pory, w jakiej zdecydujecie się po nią sięgnąć.

Niech więc las stanie przed Wami otworem i zdradzi Wam sekret swej pamięci - Dołączcie do kompanów Asgera Sidorta i wraz z nimi wyruszcie na spotkanie magicznej przygody!

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 5 lipca 2021

"Wszystko jest skomponowane ze słów..."

 
 
Na polskim rynku wydawniczym Mario Escobar zadebiutował w marcu 2019 roku powieścią historyczną „Kołysanka z Auschwitz”. Natomiast w kwietniu bieżącego roku ukazała się już jego trzecia książka (w między czasie były jeszcze „Dzieci żółtej gwiazdy”, których lektura wciąż przede mną) nosząca tytuł „Bibliotekarka z Saint-Malo”. Bohaterką opowieści jest Jocelyn Ferrec mieszkająca w małym tytułowym miasteczku bibliotekarka, która zmaga się z chorobą płuc. Jocelyn jest również szczęśliwą mężatką, jednak sielanka nie trwa zbyt długo, gdyż jej mąż Antoine zostaje powołany na front. Kobieta powoli wraca do zdrowia, lecz całym jej światem staje się biblioteka oraz wspierający ją przyjaciel Denis, który podziela pasję naszej bohaterki i z zawodu jest księgarzem.

Latem 1940 roku do cichego i spokojnego Saint-Malo wkraczają naziści siejąc postrach i zamęt wśród miejscowej ludności. Ucieczką od narastającego chaosu są dla Jocelyn, jak zawsze w trudnych chwilach, książki, z których większość staje się towarem zakazanym oraz pisanie listów do pisarza Marcela Zoli.

W historii Jocelyn odnajdujemy wiele wątków historycznych, które stanowią tło jej codzienności. Autor na przykładzie losów wykreowanych przez siebie bardzo różnorodnych bohaterów ukazał nie tylko ogrom okrucieństw oraz spustoszenie, jakie na wielu polach niesie ze sobą wojenna zawierucha dla ludności cywilnej. Oprócz w/w kwestii czytelnik śledzi również zakazaną relację Jocelyn i niemieckiego oficera Hermanna, który wbrew okolicznościom zakochuje się w kobiecie, w której absolutnie nie powinien…

Dowiadujemy się również sporo na temat działań, jakie podejmują ludzie, aby w jakikolwiek sposób przeciwstawić się okupantowi. Chociaż ryzyko jest ogromne nie szczędzą oni wysiłków w tym kierunku, a satysfakcja z udanych akcji jest przeogromną i daje wciąż nowe nadzieje na odmianę trudnego losu.

Jeśli macie ochotę przeczytać niespieszna historię o książkach i ludziach oraz o tym, jak wojna zmieniając wszystko paradoksalnie nie zmienia nic z tego, co fundamentalne to najnowsza powieść Mario Escobara będzie dla Was dobrym wyborem.

Książkę czyta się dobrze, a śledząc przemyślenia bohaterki snujemy również własne refleksje na podsuwane tematy. Jest to opowieść nie tylko o wojnie, lecz również o przyjaźni, miłości nie tylko do ludzi, ale także książek i słowa pisanego, o marzeniach i człowieczeństwie, którego nie wolno nam zatracać w żadnych okolicznościach.

Poznajcie zatem historię Jocelyn Ferrec i jej ukochanej biblioteki usytuowanej w urokliwym Saint-Malo.

Zapraszam Was wszystkich do tego niezwykłego zakątka. 
 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *