Książka, o której chcę Wam
dzisiaj napisać oparta jest na kanwie wydarzeń z roku 1997, gdy południowa i
zachodnia część naszego kraju zmagały się z powodzią. Czwórka nastoletnich
chłopców rozpoczyna właśnie wakacje. Kacper, Grzesiek, Darek i Józek obserwują
nadchodzącą powódź, która jawi im się jako okazja do przeżycia wielkiej
przygody. Jednocześnie kompletnie nie zdają sobie oni sprawy, jak bardzo ten
gigantyczny żywioł zmieni ich życie nie tylko w kontekście strat materialnych,
które jak się ostatecznie okazuje są jedynie wierzchołkiem przysłowiowej góry
lodowej.
Zmagania z żywiołem stanowią w
niniejszej powieści tło dla wewnętrznych trudności, z jakimi zmagają się młodzi
bohaterowie w małomiasteczkowej społeczności Głuchołaz. Pierwsze męskie
przyjaźnie, zatargi, miłości i związane z nimi różnorakie zawirowania
emocjonalne oraz trudne relacje rodzinne to swego rodzaju oś tej opowieści. Poprzez
trwającą powódź i związane z nią wydarzenia bohaterowie zmuszeni są przejść
przyspieszony proces dojrzewania. Podobnie, jak przez okoliczne ziemie, przez
życie każdego z nich przetaczają się „fale”, które na zawsze pozostawią
niezatarty ślad w każdym z nich. O tym, co dokładnie mam tutaj na myśli
dowiecie się z kart książki, ponieważ nie chciałabym spojlerować.
Autor nakreślił głównych
bohaterów w taki sposób, że śmiało mogliby być oni kumplami z sąsiedztwa
każdego z czytelników. Ich początkowe wybryki, pierwsze fajki i alkohol czy
kradzione komiksy wywołają u wielu z nas nostalgiczny uśmiech. Dzięki temu na
pewno łatwiej nam jest utożsamić się z przeżyciami oraz różnorodnymi rozterkami
młodych bohaterów.
Zagadkowości całej opowieści
dodają również fragmenty opatrzone mianem „luźnej kartki”, które chociaż
początkową wydają się całkowicie wyrwane z kontekstu to finalnie okazują się
znakomitym dopełnieniem całości.
„Topiel” jest książką
przepełnioną ogromem emocji, które jak to bywa w młodzieńczych latach bardzo
często są głęboko ukrywane. W powieści w sposób mocno nietuzinkowy autor ukazał
jak często pozory mylą, a to, co wydaje się być oczywiste wcale takie nie jest.
Książka mocno psychologiczna z
elementami thrillera i kryminału – takiego de facto bardzo zgrabnego w moim
subiektywnym odczuciu połączenia dokonał Jakub Ćwiek w swojej najnowszej powieści
z nutką nostalgii przenosząc przy tym czytelnika w na swój sposób barwne lata
90-te.
Jeśli zaś chodzi o zakończenie
cóż mogę napisać… po prostu wbija w fotel!
Zachęcam Was do zapoznania się z
perypetiami czworga przyjaciół w obliczu niszczycielskiego żywiołu, którym jest
tutaj nie tylko woda. Dajcie się pochłonąć „Topieli”.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
Poznawanie twórczości tego autora jeszcze przede mną, ale widzę, że będzie to ciekawa przygoda. 😊
OdpowiedzUsuńZ pewnością będzie to nietuzinkowa lektura :).
UsuńMam już tę książkę na półce, więc to tylko kwestia czasu, aż ją przeczytam. Poza tym twoja recenzja jest bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tym bardziej się cieszę, że dodatkowo zachęciłam Cię do jej przeczytania :).
Usuń