„Moc słabości” to trzecia część serii Z zachwytu nad życiem, która wyszła spod pióra Anny H. Niemczynow. Podobnie jak wszystkie wydane w niej publikacje „Moc słabości” jest pozycją niezwykle osobistą, a co za tym idzie pełną różnorodnych emocji i doświadczeń przeżytych przez samą Autorkę oraz jej bliskich.
Jest to także kontynuacja książki „Ciche cuda”, do której niebawem zamierzam wrócić w formie pisanej, gdyż niestety z przyczyn niezależnych ode mnie nie dokończyłam jej pierwszego odsłuchu.
Powracając jednak do „Mocy słabości” – autorka po raz kolejny zaprasza czytelników do świata swoich najintymniejszych przeżyć i doświadczeń, które jak u każdego z nas bywają bardzo różne – nie tylko radosne i motywujące, lecz także bolesne i przytłaczające.
Anna H. Niemczynow w sposób ogromnie odważny i szczery opisuje swoje wzloty, upadki, mierzenie się z trudnościami oraz skrajnymi emocjami i niełatwymi do udźwignięcia zarówno psychicznie jak i fizycznie sytuacjami, jakie również stały się jej udziałem.
Według mnie zdecydowanie nie jest to jednak typowy poradnik, gdyż autorka nie przedstawia nam tutaj spisu porad z jakiejś dziedziny (lub różnych dziedzin). Opisuje swoje doświadczenia, a dzięki temu, jakże autentycznemu świadectwu zawartemu na kartach tego tomu, daje innym nadzieję i siłę do tego, aby pracowali nad sobą, pokonywali własne słabości, lub akceptowali i uczyli się żyć każdego dnia z tym, czego zmienić z obiektywnych powodów nie mogą.
Już sam tytuł bardzo mocno podkreśla, że w słabościach może tkwić ogromna moc. Pytanie tylko, czy pozwolimy sobie na to, by ją dostrzec, a następnie po nią sięgnąć? To zależy przede wszystkim od nas samych.
Anna H. Niemczynow nie ukrywa tego, że jest osobą mocno wierzącą i praktykującą. W moim odczuciu jednak absolutnie nie narzuca ona innym własnego sposobu życia, myślenia i patrzenia na świat. W związku z tym w oddawanych przez nią w ręce czytelników książkach wątki związane z religią i wiarą, choć są wyraźne to nie przytłaczają odbiorcy.
Nawet ateista, agnostyk lub osoba zupełnie innego wyznania może w „Mocy słabości”, jak również w pozostałych książkach z tej serii, odnaleźć coś dla siebie. Jakieś światełko nadziei wśród przygniatającej niekiedy szarości życia i beznadziei.
Chociaż nie oceniłam tej książki w żadnej skali to zdecydowanie uważam, że warto się z nią zapoznać i wziąć z niej dla siebie to, czego aktualnie Wam potrzeba. Mój brak oceny wynika jedynie z tego, że według mnie nie jesteśmy upoważnieni do tego, aby oceniać przeżycia czy emocje, które dotykają nie nas bezpośrednio, ale innych ludzi.
Niemniej jednak bardzo polecam tę pozycję Waszej czytelniczej uwadze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz