Dzisiaj opowiem Wam nieco o powieści „Kiedyś Ci wybaczę”, która stanowi drugi tom cyklu Tułacze życie napisanego przez Ewę Bauer. Na kartach tego tomu wracamy do perypetii wielopokoleniowej rodziny Neubinerów.
Tym razem autorka skupia się w dużej mierze na losach Michaela, który po opuszczeniu rodzinnego domu w Łanach próbuje ułożyć sobie życie w Kołomyi. Chociaż z pozoru wydawać by się mogło, iż tak się dzieje, mimo że trudności na jego drodze nie brakuje, to jednak na skutek pewnych życiowych doświadczeniach mężczyznę na każdym kroku prześladują wyrzuty sumienia.
Ewa Bauer doskonale ukazuje zmagania bohatera z nieustannym poczuciem winy oraz jego ciągłe uginanie się pod brzemieniem noszonych w sobie sekretów, którymi z nikim nie może się podzielić. Przyglądamy się jak rozterki ukrywane przez bohatera stopniowo coraz bardziej wpływają na jego życie rodzinne oraz kontakty z otoczeniem.
W książce tej poruszony został również temat trudnych relacji rodzinnych. Z kart powieści wyłania się bowiem obraz siły tkwiącej w jedności rodziny, dzięki której pomimo przeciwności i różnorakich zawirowań bohaterowie są w stanie utrzymać się na powierzchni oceanu życia. Jeśli owa jedność zostanie nadszarpnięta to jednostce jest zawsze trudniej lecz jeżeli naderwane więzy zostaną odbudowane lub zreperowane, kiedy były w jakiś sposób nadszarpnięte, to w rodzinie tkwi ogromna moc.
Na tle historycznym śledzimy także wewnętrzne zagwozdki bohaterów dotyczące tożsamości narodowej, co do której każdy musi podjąć osobistą decyzję i na tej podstawie opowiedzieć się po którejś ze stron. A jak możecie się domyślić w społecznościach, gdzie wszyscy się znają bywa to niezmiernie trudne.
W tomie tym rzecz jasna nie brakuje też codzienności, w której żyją bohaterowie. Trudów z którymi się borykają, małych radości, jakie stają się ich udziałem, a także radości narodzin i opłakiwania śmierci – czyli życia w pełnej krasie z wszelkimi jego blaskami i cieniami.
Skoro są blaski i cienie życia to wykreowane przez autorkę postacie przeżywają cały wachlarz emocji, a czytelnik wczytuje się w nie z zainteresowaniem i zastanowieniem, co przyniosą kolejne strony opowieści.
Jeśli lubicie wielowątkowe sagi rodzinne, pełne sekretów i perypetii różnorodnych postaci to myślę, że cykl Tułacze życie okaże się dla Was ciekawą i trafioną lekturą. Przede mną jeszcze 2 tomy, które oczywiście również dla Was zrecenzuję.
A póki co dla przypomnienia zamieszczam poniżej recenzję poprzedniego tomu:
Uwielbiam sagi rodzinne. Koniecznie muszę sięgnąć po pierwszą część.
OdpowiedzUsuńCzyli znów coś dla Ciebie - cieszę się :)
UsuńLubię sagi rodzinne. Wciągają. Minusem ich jest to, że można za bardzo zżyć się z bohaterami :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale faktem jest też, że cztery tomy to całkiem sporo czytania :)
UsuńNa pewno przeczytam
OdpowiedzUsuń:) :)
Usuń