poniedziałek, 17 maja 2021

"Gdy patrzysz na świat oczyma serca, niejedno możesz dostrzec..."

Najnowsza powieść Doroty Gąsiorowskiej nosi tytuł „Dwór rusałek”, jest to również drugi, po „Pamiętniku Szeptuchy”, tom serii Dni Mocy.

Jak zwiastuje to już sam tytuł czytelnik może spodziewać się magicznej i intrygującej historii, w którą w pewien sposób uwikłani są znani nam już bohaterowie.

Tym razem autorka postanowiła skupić się bardziej na losach Olgi, której życie wywraca się do góry nogami. Kobieta traci swoją ukochaną księgarnię w Wilnie, a na skutek wielu różnorodnych wydarzeń i ich konsekwencji rozpada się jej związek z Daliusem…

Po burzy, jaka przetoczyła się przez życie Olgi szuka ona ukojenia w Starych Głaziskach u ukochanego wujka Joachima. Podczas jednego ze spacerów poznaje nietypową rodzinę – psa Nilsona, mocno nietuzinkową Lorenę i jej tatę Leszka – mieszkańców majestatycznego, położonego nad jeziorem dworu na Jesionce.

Lori choć mocno nieufna wobec ludzi od razu maksymalnie lgnie do Olgi i zdradza jej pewien sekret… Owo spotkanie i wszystko, co ze sobą pociągnęło staje się początkiem niesamowitej opowieści, w której teraźniejszość nierozerwalnie łączy się z przeszłością, a dawne tajemnice zaczynają wychodzić na światło dzienne i domagać się wyjaśnienia?

O co dokładnie chodzi dowiecie się z kart książki, gdyż nie ma sensu, abym psuła Wam frajdę z lektury.

Jedno jest pewne Dorota Gąsiorowska potrafi tworzyć niesamowicie klimatyczne historie. W opowieściach tych losy bohaterów z krwi i kości misternie splecione są z tym, co magiczne, a czasem wręcz ledwo wyczuwalne. A dawne czasy, ludzie, podania i wierzenia stają się idealnym wręcz tłem dla tego, co dzieje się tu i teraz. Tak oczywiście jest również i tym razem.

Olga przeżywa swoje wzloty i upadki, targają nią różnorakie emocje. Stopniowo jednak odnajduje spokój, a wraz z nim swoje miejsce i niejako nową siebie, czym sama niejednokrotnie jest mocno zaskoczona. Ta krucha i eteryczna dziewczyna z biegiem czasu odkrywa w sobie niewiarygodną wewnętrzną siłę.

„Dwór rusałek” to niesamowicie barwna i nasycona emocjami opowieść o poszukiwaniu własnego miejsca na świecie. O trudnej przeszłości, której nie da się zmienić, ale nie znaczy to wcale, iż nie można zacząć budować relacji od teraz. Autorka bardzo plastycznie ukazuje czytelnikom dawne legendy i zagadki, które towarzyszą nam po dziś dzień. W sposobie, w jaki Dorota Gąsiorowska opisuje przyrodę dostrzec można ogromny zachwyt naturą, co także jest atutem tej publikacji.

Jeśli macie ochotę na książkę pełną emocji, uśmiechu i wzruszeń, a oprócz tego z nutkami tajemniczości i magii prastarych wierzeń to zapraszam Was do lektury „Dworu rusałek” i niech nie zraża Was jego objętość (ponad 600 stron), bo czyta się naprawdę dobrze.

Polecam, a sama czekam na trzecią odsłonę tej serii.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

4 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie przeczytałam ,,Szept syberyjskiego wiatru", a od dawna mam tę książkę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szept syberyjskiego wiatru" to jednotomowa historia. Czytałam już jakiś czas temu, wciągająca opowieść :).

      Usuń
  2. Ja również mam jeszcze do nadrobienia pierwszą część.

    OdpowiedzUsuń