Jak
wspominałam w jednym z moich poprzednich wpisów już niebawem, bo 26 kwietnia
Wydawnictwo Znak odda w ręce czytelników książkę „Czas burzy”, która to
opowieść jest kontynuacją wydanego w roku 2014 „Czasu tęsknoty”.
Najnowsza
powieść Adriana Grzegorzewskiego odsłania przed nami dalsze perypetie znanych
nam już z poprzedniej części bohaterów: Piotra Ochockiego, jego wybranki Swiety
Horodyło oraz kościelnego Witalija i sanitariuszki Marty oraz całego mrowia
innych postaci.
Jak
wiemy z poprzedniej części w przededniu II Wojny Światowej uczucie Polaka i
Ukrainki nie było akceptowane przez otoczenie, a wojenna zawierucha, która
ostatecznie się rozpętała na długi czas rozdzieliła kochanków. Odnajdują się
oni na początku 1944 roku w Warszawie… Tak oto uczucie, które pomimo
kilkuletniej rozłąki nigdy nie wygasło wręcz eksploduje ponownie ze
zwielokrotnioną siłą, mimo, iż czasy nadal pozostają niespokojne, a Piotr działa
w konspiracji, co nie wiąże się wyłącznie z działaniami zbrojnymi nasi
bohaterowie próbują na nowo układać sobie życie w realiach, w jakich przyszło
im teraz żyć…
Nie
jest to jednak opowieść wyłącznie o miłości. Mowa w niej także o trudnych
życiowych wyborach narzucanych przez czasy, w których przyszło żyć opisanym
postaciom. O brutalnie gasnących nadziejach, gdy wraca się w rodzinne strony i
znajduje wszystko, co znało się i kochało zrównane z ziemią… O poczuciu krzywdy
i ludzkiej niemocy, w chwilach, gdy na oczach bohaterów giną i cierpią na wiele
sposobów ich najbliżsi oraz niewinni ludzie, gdzie ani jednym, ani drugim nie
można w żaden sposób pomóc…
Chociaż
niezaprzeczalnie jest to historia rozgrywająca się w mrocznych i krwawych
czasach, a autor ukazuje ten stan poprzez sporą ilość scen batalistycznych i
wielu innych mrożących czytelnikowi krew w żyłach – takich jak na przykład
brutalne gwałty czy mordy, które pomimo ukazanego w nich okrucieństwa doskonale
dopełniają całą opisaną historię nie jest to również książka jedynie ponura i
przytłaczająca.
Ukazane
zostały w niej zarówno relacje międzyludzkie takie jak np. przyjaźń czy
lojalność, które choć nie łatwe do utrzymania w czasach, gdy nie było wiadomo,
kto tak naprawdę jest przyjacielem, a kto wrogiem jednak wciąż trwają pomimo
„burzy” przetaczającej się nad głowami Piotra, Swiety i pozostałych postaci.
Autor
w sposób bardzo plastyczny kreśli wiele wątków historycznych, bez których z całą
pewnością „Czas burzy” nie miałby obecnego kształtu. Adrian Grzegorzewski
pokazuje czytelnikowi całe morze odwagi i waleczności żołnierzy, którzy
poświęcili swoje zdrowie, a wielu oddało życie za wolność i godną egzystencję
swych współbraci. Na podkreślenie zasługuje według mnie fakt, iż autor czyni to
bez przesadnego patosu, nie ujmując jednocześnie niczego z wagi zaistniałych
wydarzeń, ani z hołdu oddanego walczący, poległym i ludności cywilnej, która
zmagała się z całą tą sytuacją. Jednocześnie nie wtłaczając przedstawionej
przez siebie opowieści w sztywne, wyłącznie historyczno - akademickie ramy, co
dla mnie jest niewątpliwie dodatkowym atutem tej książki.
Bowiem
gdyby zastanowić się ilu takich bohaterów, jak Ci opisani w powieści nosiła
ziemia w tamtych czasach to niechybnie doszlibyśmy do wniosku, że wszystko, co
od pierwszej do ostatniej strony opisał Adrian Grzegorzewski mogło wydarzyć się
naprawdę.
Jeśli
zatem potrzebujecie niebanalnej, nieoczywistej i fenomenalnie wpisanej w tło
historyczne opowieści o życiu i ludziach to powieść ta jest właśnie dla Was. Znajdziecie
w niej także nadzwyczajne studium istoty ludzkiej, która pomimo różnorakich traum,
z jakimi przyszło jej się zmierzyć i całego bagażu doświadczeń, który nosi w
sobie każda z postaci, gdzieś na samym dnie swojego jestestwa wbrew wszystkiemu
dąży do tego by odrodzić się niczym mityczny Feniks z popiołów, by odbudowywać
swe życie nawet na zgliszczach i gruzach, by kochać i być kochanym…
Co
stało się z Witalijem, Martą i wieloma innymi bohaterami „Czasu burzy”? Jak
potoczyła się historia miłości Swiety i Piotra? Tego Wam oczywiście nie zdradzę,
odpowiedź na te i wiele innych pytań z całą pewnością znajdziecie na kartach
powieści. Wyjawię Wam jedynie tyle, iż zakończenie jest iście poetyckie i
zapewne Was zaskoczy, ponieważ nic tutaj nie jest jednoznaczne, a różne
zachowania bohaterów także nie zawsze są tak oczywiste na jakie początkowo
wyglądają.
Gorąco
polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz