niedziela, 16 października 2016

To jedyna rzecz, której śmierć może nas nauczyć: że nie ma nic pilniejszego jak miłość.


Jest to już moje kolejne spotkanie z twórczością tego autora, E.E. Schmitt po raz kolejny nie zawodzi tworząc właściwy dla siebie metaforyczny klimat powieści. Tym razem ukazane zostały ewangeliczne postacie z nieco innej perspektywy niż są one zarysowane na kartach Biblii.

Książka podzielona została na dwie części. Pierwsza z nich opisuje losy Jeszui lecz jego osoba zostaje zaprezentowana czytelnikowi ze zdecydowanie ludzkiej strony. Z całym wachlarzem emocji także tych skrajnych jak poczucie osamotnienia, lęk czy zwątpienie.
Moim zdaniem na szczególną uwagę zasługuje w tej części również postać Jehudy, który w Biblii jest postacią w zasadzie negatywną. W "Ewangelii według Piłata" natomiast jest on tym, który musi dokonać zła (zdrady), aby dobro mogło zwyciężyć, a misja Jeszui całkowicie wypełnić.

Drugą część powieści stanowią natomiast listy Piłata do jego brata Tytusa. W listach tych Piłat na bieżąco opisuje bratu swoją codzienność i zmagania z problemami wynikającymi z piastowanego urzędu; jednakże jest to również rozmowa z samym sobą oraz początkowo nie do końca uświadomione zagłębianie się we własne wnętrze.

Książka ta jest z całą pewnością nietuzinkowa. Autor ukazał w niej postacie można rzecz historyczne, a jednocześnie nie narzucił przy tym czytelnikowi jakiegokolwiek z góry wytyczonego schematu myślenia na temat opisanych postaci i sytuacji.

Powieść daje do myślenia, pozwala wyciągnąć samodzielne wnioski, a także postawić własne pytania, które dla każdego mogą być zupełnie inne.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

2 komentarze:

  1. Jeszcze nie czytałam. Chyba po każdą książkę tego Autora warto sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń