poniedziałek, 3 lutego 2025

"Rodzina jest tym, co tworzymy razem, niezależnie od różnic." – Richard Bach

Czy znacie książki Moniki Chodorowskiej? Jeśli jeszcze nie to dzisiaj przybliżę Wam najnowszą z nich zatytułowaną „Rodzinne bezdroża”, miała ona swoją premierę pod koniec października ubiegłego roku, a ukazała się nakładem Wydawnictwa Lucky.

Autorka rozpoczyna swoją opowieść od bardzo mocnego akcentu, jakim jest próba samobójcza podjęta przez Marię Bednarczyk, jedną z głównych bohaterek tej historii. Już na pierwszych stronach poznajemy właśnie Marię, jej sąsiadkę Jaśminę, a następnie męża Kubę i pozostałych bohaterów.

Jak już wspomniałam, powieść rozpoczyna się z wysokiego C, by następnie prowadzić nas przez meandry podstępnej i wyniszczającej po cichu choroby, jaką niewątpliwie jest depresja oraz poprzez bardzo skomplikowane relacje małżeńskie, rodzinne oraz ogólnie rzecz biorąc międzyludzkie w bardzo szeroko pojętym zakresie.

Bohaterowie wykreowani przez Monikę Chodorowską skrojeni są na miarę codziennych życiowych zmagań zwyczajnego człowieka, który każdego dnia boryka się z życiowymi wzlotami i upadkami. Ma swoje marzenia i pragnienia, niekiedy bardzo głęboko ukryte, ale również niedostatki, różnego rodzaju lęki czy wypierane traumy, które prędzej czy później i tak dochodzą do głosu.

Każda z postaci reprezentuje sobą inny, ważny do nakreślenia i przekazania potencjalnemu odbiorcy, życiowy aspekt.

Maria ukazuje żmudną i mozolną, lecz jednocześnie możliwą do przejścia drogę ku wyzwoleniu się z okowów depresji.

Dzięki postaci Kuby widzimy, że do życiowych zmian można dojrzeć i ostatecznie dokonać ich w swoim życiu.

Elżbieta jest symbolem pewnego odwrócenia ról na linii matka – dziecko i pewnego rodzaju wychodzenia z tego typu relacji.

Jaśmina pokazuje, iż pomimo obaw można i trzeba walczyć o swoje marzenia.

A pozostali bohaterowie? - Zajrzyjcie do powieści, a na pewno coś Was z nimi połączy.

W nakreślonej przez siebie historii autorka nie stroni od trudnych tematów i mocno pokomplikowanych relacji. Z jednej strony nie oszczędza swoich bohaterów, z drugiej natomiast sprawia, że często pomimo gęstego na pierwszy rzut oka mroku dookoła, zaczynają oni w końcu dostrzegać przysłowiowe światełko w tunelu.

Czy ich życiowe zamierzenia się powiodą? Czy spełnią swoje marzenia i odnajdą swoje miejsce w życiu? Czy uzdrowią zagmatwane, obrosłe bólem i rozczarowaniem wobec siebie i innych, relacje?

Po odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań zapraszam Was na karty „Rodzinnych bezdroży”. Dodam jeszcze, iż książka ta również znalazła się w gronie moich ubiegłorocznych patronatów.

Polecam!

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

2 komentarze:

  1. Skoro książka trafiła do Twoich ulubieńców Kasiu, to ja też muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń