W połowie roku 2015 nakładem Wydawnictwa Arcana ukazała się na rynku wydawniczym książka autorstwa Stefana Türschmida pt. „Cień Lucyfera”. Jest to opowieść biograficzna, którą autor podzielił na kilka części.
W
pierwszej odsłonie poznajemy koleje losu samego autora, od dzieciństwa i
wczesnej młodości poprzez działalność w studenckiej organizacji RUCH, pobyt w
więzieniu oraz wiele innych perypetii dotyczących zarówno zawodowego jak i
prywatnego.
W
kolejnych rozdziałach tej publikacji znalazły się wspomnienia członków rodziny
Türschmidów, które to retrospekcje naświetlają czytelnikowi realia
społeczno-polityczne oraz gospodarcze, w jakich przyszło żyć tym ludziom.
Wszystko osadzone jest bardzo mocno na kanwie uwarunkowań i wydarzeń historycznych,
jakie miały miejsce w opisywanych czasach.
W
bardzo szerokiej perspektywie opisany został ówczesny ustrój komunistyczny kraju
z całym jego zakłamaniem, obłudą, terrorem, działalnością UB etc. Nie sposób
również pominąć zawartych w opowieści dziejów Solidarności czy wpływu na życie
ludzi ogłoszenia przez gen. Jaruzelskiego w grudniu 1981 roku Stanu Wojennego.
Jest
to interesująca opowieść o wielopokoleniowej rodzinie, w której wartości takie
jak patriotyzm więzy krwi czy pragnienie wolności narodu były od zawsze nadrzędne.
Autor
opisuje w niej zwyczajnych ludzi mających swoje smutki i radości. Z jednej
strony czytelnik obserwuje ich zmagania z reżimem i wieloma represjami, z
drugiej natomiast przygląda się ich codzienności, w której pomimo burz rodzą
się uczucia oraz nawiązują wieloletnie przyjaźnie, po prostu toczy się, choć w
trudnych warunkach, ludzkie życie.
„Cień Lucyfera” z całą pewnością będzie nie lada gratką dla miłośników literatury o tematyce historycznej oraz politycznej. Podobnie rzecz się ma z entuzjastami drzew geologicznych i odtwarzania familijnych korzeni, gdyż publikacja ta jest spojrzeniem daleko w przeszłość. Znajduje się w niej również dosyć dokładny opis stopniowego docierania do informacji o swoich korzeniach.
Jeśli chodzi o mnie to chociaż nie są to moje ulubione literackie klimaty to niewątpliwie doceniam ogrom pracy pana Stefana nad tym obszernym tekstem (ponad 500 stron), ponieważ pomimo sporego objętościowo tekstu z jednej strony cechuje go niebagatelna rzeczowość, z drugiej natomiast nie brak w nim także emocji targających istotą ludzką pośród różnych kolei losu.
Książka
ta jest napisana niezwykle merytorycznie, a wydarzenia przedstawione w jej
pierwszej części widzimy oczyma samego autora, pana Stefan Türschmida, który
urodził się w roku 1946, w Łodzi. Jest on absolwentem polonistyki Uniwersytetu
Łódzkiego. Od roku 1968 działał w nielegalnej antykomunistycznej organizacji
Ruch (razem ze Stefanem Niesiołowskim i Andrzejem Czumą), której sporo miejsca
poświęcił w „Cieniu Lucyfera”. Był aresztowany za działalność opozycyjną,
pracował jako redaktor „Tygodnika Solidarność Ziemi Łódzkiej”.
Jest
autorem kilku powieści m.in. „Mrok i mgła” czy „Cień Lucyfera”, a także wielkim
miłośnikiem i znawcą koni oraz trenerem jeździectwa.
Oprócz
spisania własnych często traumatycznych wspomnień w moim mniemaniu należą się
autorowi także ogromne gratulacje w związku z zestawieniem w „Cieniu Lucyfera”
wspomnień odnoszących się do historii wielu osób, rozciągającej się na wiele
wieków oraz pokoleń i gałęzi rodziny Türschmidów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz