Dzisiaj przybliżę Wam nieco trzeci tom magicznej w swoim klimacie serii Dni Mocy autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. Najnowsza część nosi tytuł „Zielone oczy driady”. W tym tomie śledzimy losy Livii, która pośród irlandzkich klifów próbuje dojść do siebie po życiowych zawirowaniach. Jednak na skutek pewnych wydarzeń miejsce, w którym dotąd mieszkała przestaje być dla niej azylem, a na horyzoncie pojawia się perspektywa podjęcia pracy w Mokoszówce na Podlasiu.
Młoda kobieta waha się co począć z tą propozycją zwłaszcza, że w swoim dotychczasowym miejscu pobytu podjęła się renowacji pewnej bardzo starej polichromii znajdującej się na zabytkowej szafce, która ewidentnie ją od siebie odpycha, nie dając nad sobą pracować a tak nie działo się nigdy wcześniej.
Skonfundowana kobieta mimo wszystko decyduje się pozostawić na jakiś czas pracę na miejscu i wyrusza na Podlasie, by tam w zastępstwie za koleżankę przez pewien czas zająć się renowacją fresku w lokalnym kościółku. Jakież jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, iż na owym fresku znajduje się postać bardzo podobna do tej znajdującej się na wspomnianej wcześniej szafce… Kościelne malowidło wręcz przyciąga Livię do siebie.
Tak oto zaczyna się wielowątkowa historia z nieoczywistymi bohaterami i finezyjnie splecionymi ze sobą wątkami.
Jeśli lubicie opowieści z odrobiną magii, w których przeszłość w pewien sposób przenika się z teraźniejszością, a dzieje opisywanych bohaterów są mocno niejednoznaczne, przez co czytelnik śledzi je z zapartym tchem to „Zielone oczy driady” będą dla Was fascynującą lekturą.
Powieść ta przepełniona jest emocjami, uczuciami oraz wieloma życiowymi rozterkami barwnych i pełnokrwistych postaci. Na jej kartach tajemnica goni tajemnicę. A perypetiom wyraziście wykreowanych postaci nie sposób nie dać się porwać podczas lektury.
Jest to opowieść o poszukiwaniu siebie i odnajdywaniu własnego spokoju i szczęścia na nowo, a także o tym, jak istotne i niezbędne dla wewnętrznej harmonii są dla człowieka relacje rodzinne – co doskonale ukazuje wątek Livii i Liama, lecz nie tylko ich. Mowa w niej również o tym, że każdy chce (i potrzebuje) kochać i być kochanym, choć droga do szczęścia i wewnętrznego błogostanu często bywa trudna, wyboista, a niekiedy także bolesna i okraszona wieloma łzami.
Za oknami pełnia lata, dajcie się więc pochłonąć tej niezwykłej, barwnej i pełnej różnorodnych uczuć opowieści. Dorota Gąsiorowska jak nikt inny potrafi łączyć realizm ludzkich przeżyć z magią, która również nas otacza. W „Zielonych oczach driady” po raz kolejny dokonała tej niesamowitej literackiej sztuki.
Zapraszam Was do przeczytania tej subtelnej, chwilami refleksyjnej, a także niekiedy mocno zaskakującej czytelnika historii, jaka kryje się na kartach „Zielonych oczu driady”.
Dla przypomnienia zostawiam Wam też linki do poprzednich tomów niniejszej serii:
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
Ta seria bardzo mnie ciekawi. Chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że miło spędzisz z nią czas :)
Usuń