Zapewne
o tym nie wiecie, ale przyznam się Wam, iż nie jestem zbyt wielką fanką powieści
detektywistycznych ani kryminałów. Jednakże za namową męża postanowiłam sięgnąć
po jedno z całego wachlarza dzieł brytyjskiej królowej powieści
detektywistycznej swoich czasów. Mój wybór padł na książkę z roku 1955, a jest
nią „Entliczek pentliczek” Agaty Christie.
Wiodącą
postacią jest nie kto inny, jak znany z ogromnej wszechstronności i
błyskotliwości detektyw Herkules Poirot we własnej osobie. Gdy jego niezawodna do
tej pory asystentka panna Lemon zaczyna wykazywać coraz większe roztargnienie Herkules
zastanawia się, co trapi jego sekretarkę. W wyniku przeprowadzonej przez tych
dwoje rozmowy okazuje się, że panna Lemon niepokoi się o swoją siostrę, zarządczynię
domu studenckiego przy Hickory Road.
W
tym właśnie domu dochodzi do kradzieży różnych, jak się wydaje na pierwszy rzut
oka, niepowiązanych ze sobą obiektów. Rzeczy te nie przedstawiają sobą zbyt
dużej wartości, a jedynym cennym przedmiotem spośród nich jest pierścionek z
brylantem należący do jednej z mieszkanek akademika…
Z
czasem kradzieże okazują się jednak zaledwie wierzchołkiem góry lodowej,
ponieważ jedna z zamieszkujących dom przy Hickory Road kobiet zostaje
znaleziona martwa. Charyzmatyczny Herkules Poirot zagłębia się więc jeszcze
bardziej w swoje śledztwo mające rozwiązać mroczne tajemnice domu studenckiego.
Agata
Christie w swojej powieści wykreowała kilka postaci, z których każda, chociaż
zupełnie inna, jednocześnie jest bardzo wielowymiarowa. Ich perypetie nadają prowadzonemu
przez Poirota dochodzeniu dodatkowych smaczków i zawiłości.
Co
tak naprawdę wydarzyło się na Hickory Road? – Detektyw Herkules Poirot z całą
pewnością nie zostawi tego pytania bez odpowiedzi.
Dla
miłośników klasycznej literatury detektywistycznej książka ta będzie świetną
zabawą w rozwiązywanie opisanej zagadki. Jeśli zaś o mnie chodzi to niniejszą
powieść owszem przeczytałam, ale jakoś specjalnie mnie ona nie porwała…
Niemniej jednak polecam każdemu z czytelników wyrobić sobie na jej temat własne
zdanie, gdyż ilu odbiorców, tyle interpretacji tego samego tekstu.
Raczej nie pokuszę się o przeczytanie tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńNie jest to obszerna książka, a decyzję czy po nią sięgnąć, czy też nie pozostawiam każdemu potencjalnemu odbiorcy we własnym zakresie :).
UsuńTo bardzo dobra książka, klasyka gatunku. Warto wspomnieć o dziecięcej wyliczance, która dała tytuł powieści oraz stanowi motyw przewijający się przez całą fabułę. Kiedy napotykamy na taki zabieg w powieści czy filmie (również w "I nie było już nikogo", znane także jako "Dziesięciu murzynków", tu polecam świetny film z 2015 roku "And then there were none" ) pamiętajmy, że zawdzięczamy to Agacie. Ona również, w "A.B.C." (film z Malkovichem miał premierę na Boże Narodzenie 2018), po raz pierwszy opisała seryjnego zabójcę.
OdpowiedzUsuńWszystko jest kwestią indywidualnego gustu. A powyższy tekst dotyczy wyłącznie mojego odbioru :)
Usuń