piątek, 21 października 2016

Przeżyte chwile nie giną. Nie wiemy nigdy, kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości, by nałożyć się na to, co przeżywamy obecnie.


Pani Magdalena Parys ma już na swoim literackim koncie kilka powieści i opowiadań, mimo tego jej najnowsza powieść nosząca tytuł „Biała Rika” jest pierwszą, z którą jako czytelnik miałam sposobność się zapoznać.

Narratorką opowieści jest 9-letnia Dagmara, będąca jednocześnie swoistym alter ego samej autorki. Dziewczynka swoim dziecięcym, bardzo prostym jeszcze językiem pisze pamiętnik, w którym rzecz jasna opisuje wszystkie ważne dla niej wydarzenia oraz osoby,  miejsca i sytuacje, które z różnych względów mają dla niej duże znaczenie.

Perspektywa Dagmary to jednak tylko jedna ze stron przysłowiowego medalu, gdyż w powieści oprócz paplaniny dziecięcego pamiętnika mamy także wtrącenia innych członków rodziny oraz pani redaktor, które to dygresje nadają całej historii ogromną kalejdoskopowość.

Jest to opowieść o polsko - niemieckiej rodzinie, w której relacje nie należą do łatwych. Oglądamy świat i międzyludzkie relacje oczyma dziecka, które wielu rzeczy jeszcze nie pojmuje.

Autorka w niniejszej powieści przybliża nam historię swojej rodziny, opartą w sporej części na losach babci - Rice - Ruth Korn, która w roku 1945 przybywa wraz z mężem do Polski, gdzie stopniowo tworzy się historia kolejnych, urodzonych już tutaj pokoleń.

Pani Magdalena w sposób bardzo otwarty pisze o trudach życia na emigracji, zarówno tych natury technicznej, jak i tych, które dotykają człowieka w sferze psychoemocjonalnej, gdy czuje się on wyobcowany i osamotniony. Z takich czy innych względów zmuszony żyć w świecie, którego nie zna, gdzie tęsknota jest jego chlebem powszednim.

Pod płaszczykiem dziecięcego pamiętnika, autorka odkryła przed czytelnikami pewne sekrety i zawiłości panujące w jej własnej rodzinie, a mające swoje podłoże wiele lat i pokoleń wstecz.

Według mnie ważnym elementem niniejszej książki są zawarte w niej i pokazywane na różne sposoby dywagacje na temat istoty ludzkiej pamięci. W toku lektury uświadamiamy sobie, iż w gruncie rzeczy zawsze jest ona dla konkretnej jednostki ludzkiej subiektywnym postrzeganiem otaczającego nas świata, w którym każdy przeżyty dzień w sposób nieunikniony staje się przeszłością.

Książka ta z cała pewnością zalicza się do nietuzinkowych, więc jej potencjalni odbiorcy powinni gustować w lekturach zdecydowanie nieszablonowych.

Dla mnie samej była to lektura ciekawa aczkolwiek bardzo specyficzna, niekiedy do tego stopnia, iż konieczne było oderwanie się na chwilę od jej czytania po to, aby w chwili wytchnienia ponownie nabrać właściwej optyki, która według mnie konieczna jest w zapoznawaniu się z powyższą powieścią.
 

2 komentarze:

  1. Istota ludzkiej pamięci... bardzo ciekawe! Pięknie napisana recenzja :) Okładka rewelacyjna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :). Co do okładki to też uważam, że jest znakomita.

      Usuń