Wydawnictwo literackie WAM organizuje akcję zbiórki pieniędzy na
zakup książek brajlowskich w Ośrodku dla dzieci Niewidomych i
słabowidzących w Krakowie.
Więcej na ten temat znajdziecie w linku poniżej:
Strony
▼
sobota, 31 października 2015
czwartek, 29 października 2015
Kim jesteśmy? Skąd pochodzimy? Dokąd zmierzamy?
To już druga książka autorstwa Ebena
Alexandra, która miałam sposobność przeczytać; została ona napisana we
współpracy z Ptolemy’m Tompkinsem. Na
kartach „Mapy nieba” powracamy ponownie do tematyki doświadczeń z pogranicza
życia i śmierci, które stały się udziałem samego autora, jak również osób, których
świadectwa umieszczone zostały w tej publikacji.
Kwestie
dotyczące zaświatów, istnienia życia
pozagrobowego i wszelakich związanych z tą tematyką zagadnień od wieków były i
nadal są wciąż tak samo fascynujące i niezgłębione dla wielu ludzi na całym
świecie.
W
swojej najnowszej książce autor nie tylko przypomina swoje własne
doświadczenia, o których pisał w swoim poprzednim dziele lecz również dotyka
bardziej filozoficznego aspektu tychże zagadnień zderzając ze sobą dwie
filozofie: Arystotelesa i Platona.
Dla
czytelników, którym bliska jest znajomość tych opcji książka z pewnością okaże
się interesująca i bardzo merytoryczna. Natomiast dla przeciętnego czytelnika,
do jakich grona ja również się zaliczam może okazać się ona nieco męcząca ze
względu na dużą ilość odniesień stricte naukowo-filozoficznych.
Jak
już wcześniej wspomniałam jeśli chodzi o mnie osobiście to wystąpiła właśnie ta
druga opcja. „W mapie nieba” w moim odczuciu zbyt mało jest świadectw, które
uchylają nam rąbka tajemnicy jaką są zaświaty. Takie opowieści zajmują zaledwie niewielką
część całej książki.
Jeśli
jednak pociąga Was tematyka, poruszana przez autora zajrzyjcie na karty tej
książki i zapoznajcie się z jego przekazem, niewykluczone bowiem, iż akurat dla
kogoś z Was merytoryczność „Mapy nieba” oraz tak głęboko naukowo – filozoficzne
podejście do omawianych zagadnień okażą się jednymi z wielu jej atutów.
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.
środa, 28 października 2015
Zajrzeć na drugą stronę...
W dzisiejszym pełnym pośpiechu i pogoni za dobrami materialnymi światem kwestie wiary w istnienie Absolutu spychane są na dalszy plan, a szeroko rozwinięty i wciąż toczący się postęp techniczny sprzyjają tendencjom do wyłącznie naukowego wyjaśniania w zasadzie każdej kwestii...
Autor niniejszej książki jest uznanym neurochirurgiem, wspaniałym mężem, ojcem i przyjacielem lecz także sceptykiem w sprawach duchowych. Gdy jednak w niewytłumaczalny sposób sam nagle zapada na tajemniczą chorobę, która powoduje, iż na kilka dni zapada w śpiączkę, a jego szanse na przeżycie i powrót do pełni sił systematycznie maleją jego dusza doświadcza czegoś niezwykłego, co zupełnie odmienia Jago podejście do tematu życia po życiu...
Historia Ebena Alexandra jest świadectwem, w którym stara się on możliwie jak najwierniej oddać to, co przeżył jego duch w chwili gdy ciało było właściwie martwe, gdyż nie reagowało na żadne zewnętrzne bodźce... Podkreśla także ogrom wsparcia ze strony rodziny i przyjaciół, którzy swoją nieustanną obecnością przy jego szpitalnym łóżku poniekąd sprawili, że jednak wrócił ze swojej podróży w zaświaty i dziś jest całkowicie zdrów, a swoją historią dzieli się z innymi...
Książka ta jest według mnie ogromnie wartościowa zarówno pod względem etycznym jak też psychologicznym... Autor z całą mocą potwierdza, iż istnieje nie tylko życie tu na ziemi, lecz także coś znacznie doskonalszego i wszechogarniającego, a każdy z nas jest tego częścią choć rzadko sobie to uświadamiamy... Czytając jego relację nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nauka i technika nie są w stanie zgłębić i wyjaśnić wszystkiego, a wszechświat jest znacznie bardziej skomplikowany (a zarazem niesamowicie prosty) niż nam się na co dzień wydaje...
Pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
poniedziałek, 26 października 2015
W czasach mrocznych i mglistych...
Autor w swojej powieści opisuje losy 17-letniej mieszkanki Leningradu
oraz jej rodziny. Sonia, bo takie właśnie imię nosi nasza bohaterka jest
zdeklarowaną komunistką. Należy najpierw do młodzieżowego Komsomołu, a
następnie do partii. Do pewnego momentu bardzo mocno wierzy w słuszność
idei komunizmu oraz pozytywną patriarchalność Stalina.
Jednakże z biegiem czasu oraz wydarzeń zachodzących w rodzinie
dziewczyny jak również dziejących się dookoła niej owa niemalże
bezgraniczna ufność zaczyna stopniowo podupadać.
Gdy Sonia coraz intensywniej zaczyna dostrzegać wszechobecny terror, głód, śmierć, zamykanie w więzieniach i rozstrzeliwanie bez procesów, a wszystko to zazwyczaj za niewinność jej złudzenia dotyczące komunizmu i wodza Stalina rozwiewają się, a postawa zaczyna się zmieniać.
Życie tej młodej kobiety toczy się bardzo różnymi kolejami, jej udziałem staje się ogrom trudnych i niejednokrotnie niezrozumiałych doświadczeń.
Gdy Sonia coraz intensywniej zaczyna dostrzegać wszechobecny terror, głód, śmierć, zamykanie w więzieniach i rozstrzeliwanie bez procesów, a wszystko to zazwyczaj za niewinność jej złudzenia dotyczące komunizmu i wodza Stalina rozwiewają się, a postawa zaczyna się zmieniać.
Życie tej młodej kobiety toczy się bardzo różnymi kolejami, jej udziałem staje się ogrom trudnych i niejednokrotnie niezrozumiałych doświadczeń.
W niniejszej powieści, która jest niesamowicie mroczna znalazło się
jednak również miejsce na pozytywne uczucia takie jak miłość czy
przyjaźń.
Jeśli chcecie poznać zawikłane losy Soni oraz pozostałych bohaterów
zapraszam Was do tej niełatwej lektury. Mnie samej bardzo trudno jest ją
oceniać ze względu na to, że liczyłam bardziej na opis ludzkich losów,
które toczą się niejako z wojną w tle… Natomiast to, co pokazuje w
„Mroku i mgle” Stefan Türschmid jest przede wszystkim opowieścią o
działalności Stalina, brutalności NKWD i czekistów oraz masą zagadnień
politycznych wraz z całą skomplikowaną siatką partyjnych powiązań i
zależności.
W związku z powyższym książka, choć niewątpliwie jest dobra to czytało
się dosyć mozolnie przynajmniej wg mnie, a nacisk jaki został położony
na kwestie polityczne i ich dosyć długie opisy niestety dodatkowo
spowalniał mi lekturę omawianej publikacji …
Niemniej jednak dla miłośników historii oraz dywagacji ideologicznych
książka ta jak mniemam może okazać się swego rodzaju perełką.
Pomimo, iż mnie osobiście powieść ta nieco zmęczyła i stąd taka, a nie
inna jej całościowa ocena to decyzję co do podjęcia się (bądź nie) jej
lektury pozostawiam każdemu czytelnikowi we własnym zakresie.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
wtorek, 20 października 2015
Miałem kiedyś wielki dom, piękny ogród otaczał go...
Pierwsza
powieść autorstwa Michała Krupy pt. „Cześć, mam na imię Michał” jest moją
pierwszą stycznością z twórczością autora mimo, iż aktualnie ma on na swoim
koncie już kilka publikacji.
Głównym
bohaterem książki jest tytułowy Michał, którego poznajemy wraz z trójką
przyjaciół: Łukaszem, Kamilem oraz Adamem, młodzi mężczyźni znają i przyjaźnią
się ze sobą już od lat.
Podczas
jednego ze spotkań przy piwie nasz bohater po raz pierwszy styka się z automatami do gry… W ten
oto sposób do jego wewnętrznego ogrodu trafia zdawać by się mogło niepozorna i
niewinna sadzonka…
Michał
jest młodym, ambitnym i utalentowanym finansistą, jego praca jest więc mocno
stresująca, a co za tym idzie wyczerpująca zarówno fizycznie jak i psychicznie.
W życiu mężczyzny oprócz pracy jest także żona Kasia, a na świat przychodzi
również mały Emil.
Obowiązki
zawodowe i rodzinne coraz częściej zaczynają przerastać naszego bohatera, który
staje się coraz bardziej znerwicowany i wyizolowany.
Mężczyzna
początkowo tłumacząc sobie, iż robi to tylko w ramach odstresowania coraz
częściej zasiada przed automatem do gry koniec końców przegrywając coraz większe
pieniądze, a zarazem szukając coraz większej dawki adrenaliny… Poszukiwania owe
poprzez meandry kłamstw wielokrotnie serwowanych najbliższemu otoczeniu
doprowadzają go w końcu do kasyna. Spirala długów, fałszu oraz szemranych osobników w otoczeniu Michała
zaczyna być coraz mocniej splątana…
Z
pomocą próbują mu przyjść bliscy i przyjaciele jednak roślina, która na dobre
rozpanoszyła się w pilnie strzeżonym ogrodzie Michała skutecznie i nieustannie
ich deklasuje nie mając przy tym najmniejszych nawet skrupułów…
Nierówna
walka ciągle trwa…
Autor
w sposób niezwykle przejmujący ukazuje nam problem uzależnienia od hazardu,
który jest równią pochyłą po jakiej stopniowo acz niechybnie stacza się osoba
uzależniona ciągnąc za sobą najbliższych często niczego nieświadomych.
Poprzez
postać głównego bohaterka czytelnik ma szansę zobaczyć jak bardzo ten zgubny i
wciąż marginalizowany nałóg odziera człowieka z poczucia własnej wartości i
depcze jego poczucie godności. Mamiąc złudnymi obietnicami, że „przecież za
moment się odegrasz” czy „możesz z tym skończyć choćby zaraz”.
Jeśli
chcecie przekonać się jak potoczą się losy Michała, jego rodziny i przyjaciół oraz
czy uda mu się „wygrać życie” koniecznie sięgnijcie po tę niewielką
objętościowo lecz pełną głębi opowieść.
Autorowi
natomiast gratuluję wręcz porażającego w swej szczerości i wyrazistości debiutu
literackiego.
Polecam!
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Autorowi – panu Michałowi Krupie.
piątek, 16 października 2015
Bez rąk i nóg, a mimo to na skrzydłach
Bohatera niniejszej publikacji dziś zna już właściwie cały świat. Nick Vujcic od urodzenia choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną, której objawem jest brak kończyn. Pomimo swojej bardzo poważnej niepełnosprawności oraz mnóstwa ograniczeń jakie niesie ona ze sobą Nick żyje pełnią życia, podróżuje po całym świecie dając swoim słowem i przykładem wsparcie wielu ludziom niezależnie od statusu społecznego, materialnego, stanu zdrowia etc. Trzydziestokilkulatek mimo, że nie ma rąk ani nóg uprawia różne sporty i jest niesamowicie aktywny na wiele sposobów. Jest mówcą motywacyjnym realizuje się więc również zawodowo. Największe znaczenie dla Nicka ma jednak rodzina – jest on szczęśliwym mężem i ojcem.
Nie
zawsze jednak było w życiu Nicka tak, jak jest obecnie. W książce mamy
możliwość prześledzenia wielu meandrów i życiowych mielizn, z którymi przyszło
się zmierzyć temu niezwykłemu człowiekowi i jego rodzinie. Towarzyszymy Nickowi
począwszy od dzieciństwa i lat szkolnych poprzez wczesną młodość, w której nie
ominęły go depresja, a nawet próba samobójcza, Do nieco późniejszego odkrycia
na nowo Boga, dojrzewania w wierze oraz samoakceptacji, aż do chwili obecnej
gdzie motywuje on swoimi wykładami i postawą miliony ludzi na całym globie.
Z
książki tej dowiadujemy się również bardzo wiele o działalności fundacji LWL
[Life without Limbs – Życie bez kończyn], która organizuje całe mnóstwo akcji
pomocowych, a jej członkowie często wraz z Nickiem jeżdżą po całym świecie i
docierają do najbardziej potrzebujących zarówno w sensie materialnym jak
również duchowym. Nie sposób również nie podkreślić, iż w książce tej Nick mówi
bardzo dobitnie o działaniu Boga w ludzkim życiu popierając to wieloma
przykładami zarówno z własnego życia prywatnego, jak też z działalności fundacji,
która niejednokrotnie borykała się z problemami zdawać by się mogło nie do
rozwiązania, a jednak prędzej czy później finalnie wszystko kończyło się
pozytywnie.
Gratuluję
autorce, iż wraz z Nickiem „utkała” tak niezwykłą historię mówiącą o nadziei
pomimo zwątpienia, odwadze mimo trudności, niebagatelnym apetycie na życie oraz
ogromnej wierze i miłości, które są w stanie przekuć właściwie wszystkie nasze
egzystencjalne znoje w coś pozytywnego i pięknego.
Zapraszam
do lektury i pamiętajcie, że niezależnie od tego, co niesie życie Wy również
macie skrzydła pomimo wszystko… :).
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Autorce – pani Małgorzacie
Stegence.
czwartek, 15 października 2015
19 Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie tuż, tuż!
Dzisiaj będzie nieco nietypowo. Jak zapewne wiecie już za tydzień ruszają 19 Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie :).
W związku z tym chciałabym zaprosić Was na spotkanie z niemieckimi autorkami bardzo poczytnych powieści, w tym również z Sofią Caspari, autorki cyklu Saga Argentyńska, którego drugi tom: "W krainie srebrnej rzeki" ukaże się już niebawem, bo 21 października nakładem Wydawnictwa Otwartego.
Więcej szczegółów odnośne w/w spotkań znajdziecie na zdjęciach poniżej. Polecam i zapraszam.
środa, 7 października 2015
Każdy upada, lecz tylko nieliczni potrafią jak feniks powstać z popiołów klęski
W
ubiegłym roku nakładem Wydawnictwa Credo ukazała się książka Petera Gladwina, nosi
ona tytuł „Powstać z popiołów. Historia chłopca, który przeszedł piekło”. W
niniejszej publikacji autor opisuje swoje życie, które od najwcześniejszego
dzieciństwa nie było dla niego łatwe, gdyż jako roczne dziecko ledwo uszedł z
życiem z pożaru, jaki miał miejsce w jego rodzinnym domu.
Wydarzenie
to pozostawiło bardzo duży i trwały uszczerbek na jego zdrowiu fizycznym. W
wyniku w/w wypadku Peter stał się osobą niepełnosprawną.
W
swojej książce ukazuje on nie tylko wynikające z kalectwa trudy, z jakimi
musiał się zmagać lecz również meandry życia w trudnej dzielnicy, ciągłe
przeprowadzki oraz życie w dysfunkcyjnej rodzinie.
Bardzo
szczerze opisuje także stopniowy proces odnajdywania samego siebie w dorosłym
już życiu, nieodłącznym elementem drogi ku temu było dla mężczyzny odkrycie
niejako na nowo Boga, który odtąd staje się dla Petera niezwykle bliski i
realny.
Jest
to opowieść o wewnętrznej sile, która tkwi w każdym z nas i o ogromnej
determinacji połączonej z wiarą w Bożą Opatrzność - połączenie tych składowych wydźwignęło
autora, a zarazem bohatera niniejszej książki z otchłani życiowego marazmu i
pozwoliło mu odbić się od dna, którego sięgnął…
Dziś
Peter jest szczęśliwym mężem i ojcem, pomimo swej niepełnosprawności jest
niezwykle aktywny i czuje się człowiekiem spełnionym.
Mimo,
że książka ta niewątpliwie niesie ze sobą bardzo pozytywne przesłanie do mnie nie
do końca trafiła… Doceniam rzecz jasna niebywałą szczerość autora, natomiast
sam sposób przekazu jest dla mnie, że się tak wyrażę zbyt „suchy”, więc zapewne
stąd wynika moją średnia ocena tej pozycji jako całości…
Niemniej
jednak pozycja ta jest warta uwagi chociażby ze względu na przykład jaki
ukazuje swoją osobą Peter Gladwin.
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu CREDO.
piątek, 2 października 2015
Życie to łańcuch chwil, w którym ogniwa zespawane są przez brzemię wyboru.
W
debiutanckiej powieści Marii Wolskiej pt „Zatrzymać chwilę”, poznajemy młodą
kobietę pracującą w branży finansowej. Kiedy w firmie, gdzie pracuje Ewa
pojawia się nowy kierownik dotychczasowy „biurowy ład” zostaje postawiony na
głowie… Pracownicy mają tak duży nawał obowiązków, iż spędzają na swoim
stanowisku pracy nawet po kilkanaście godzin na dobę, a mimo to z niczym się
nie wyrabiają i często zabierają pracę do domu.
Nasza
bohaterka jest coraz bardziej zmęczona, znerwicowana i sfrustrowana, co nie pozostaje
bez wpływu na jej życie prywatne, które zostaje zdegradowane do poziomu
zerowego. Ze względu na to, iż praca staje się centrum jej świata cierpi na tym
nie tylko jej kilkuletni związek z Markiem lecz także podupada ona na zdrowiu.
Dopiero
wypadek, któremu w pewnym momencie opisanej przez autorkę historii ulega nasza
bohaterka bardzo mocno przewartościowuje jej życie.
W
chwili w/w zdarzenia Ewa nagle znajduje się w towarzystwie anioła i zupełnie
dla niej niespodziewanie ma możliwość przyjrzenia się swojemu życiu niejako z
boku…
Anioł
– Wojtek z jednej strony pokazuje kobiecie świat, w którym żyje, z drugiej
natomiast Ewa patrzy na swoje życie tkwiąc jakby w zawieszeniu… Wojtek
uświadamia jej, iż tylko ona może podjąć decyzję o tym czy zostaje tutaj, czy
też wraca do swojego ciała, a zarazem na Ziemię.
Jeśli
chcecie dowiedzieć się jakiego wyboru dokonała Ewa i co owa decyzja za sobą
pociągnęła zajrzyjcie na karty książki.
Mimo,
iż autorka poruszyła w swojej powieści bardzo ważny i będący wciąż bardzo na
czasie temat jakim jest pracoholizm oraz opisała spustoszenie jakie sieje on
zarówno w życiu osoby uzależnionej od pracy jak również w jej otoczeniu to
jednak powieść ta jest w moim odczuciu zbyt płytka, a momentami także nieco
infantylna…
Jej
atutem jest niewątpliwie fakt, że czyta się ją bardzo szybko i płynnie.
Jednakże mnie nie zapadnie ona na zbyt długo w pamięć.
Niemniej
jednak jeśli chcecie zetknąć się z obrazem omawianego nałogu wykreowanym przez
autorkę zapraszam Was do lektury i własnych refleksji odnośnie tego debiutu.
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
czwartek, 1 października 2015
Pomimo, że Szału nie ma...
Księdza
Jana Kaczkowskiego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. W swojej pierwszej książce, która jest
jednocześnie wywiadem przeprowadzonym przez
Katarzynę Jabłońską w sposób bardzo otwarty ks. Jan opowiada o swoim
życiu, powołaniu chorobie oraz aktywności społeczno - zawodowej.
Dzięki
lekturze tego wywiadu mamy możliwość prześledzić historię ks. Jana zaczynając
od dzieciństwa i relacji panujących w rodzinnym domu, poprzez dosyć burzliwą
młodość, odkrywanie własnego powołania oraz krętą drogę ku jego realizacji, aż
do chwili obecnej czyli bycia z jednej strony prezesem hospicjum w Pucku, a
jednocześnie samemu chorując na jedną z
najcięższych odmian nowotworu – glejaka mózgu.
Mimo,
iż ks. Jan jest osobą znaną, poważaną i ogromnie podziwianą przez wielu ludzi,
sam nie kreuje się na bohatera, a wręcz przeciwnie jest człowiekiem niezwykle
skromnym i empatycznym, który po prostu „robi swoje”…
„Szału
nie ma jest rak” to rozmowa, w której poruszonych zostało bardzo wiele trudnych
tematów. Nie jest to jednak książka mająca wpędzić czytelnika w poczucie
całkowitej beznadziei, chociaż opowiada ona o chorobie, pracy w hospicjum,
odchodzeniu czy różnych metodach ulżenia człowiekowi w cierpieniu, bo oprócz
w/w kwestii ukazana została w niej także cała masa pozytywnej energii oraz
ukryta w każdej najmniejszej chwili pełnia i radość życia, którą rozmówca
Katarzyny Jabłońskiej nieustannie i niestrudzenie emanuje. Pokazując swoim
przykładem jak pomimo przeciwności można być aktywnym i wręcz delektować się
każdym przeżywanym dniem, a nawet każdym momentem, który staje się naszym
udziałem.
Książka
ta smakuje dokładnie tak, jak życie – czasem słodko, innym razem gorzko… Znajdujemy
w niej zarówno uśmiech jak i łzy… Czyż nie z tego wszystkiego, w różnych dozach
i proporcjach składa się ludzkie życie?
Polecam!
Za
udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu WIĘŹ .