środa, 29 lipca 2015

O chorobach i głodzie w Afryce


Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Święty Paweł za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

W książce tej poznajemy w pewnym sensie dwie historie, które w toku powieści łączą się w jedną. Stuart Daniels jest amerykańskim fotografem, jego zdjęcia z różnych zakątków świata objętych między innymi działaniami wojennymi zostają bardzo docenione, a mężczyzna otrzymuje prestiżową nagrodę...

Adanna natomiast jest nastoletnią Afrykanką, wraz z matką i dwójką młodszego rodzeństwa mieszka w skrajnej nędzy w dotkniętym epidemią AIDS kraju. Uboga, rozpadająca się lepianka jest ich domem... Dowiadujemy się także, iż matka dziewczynki także jest nosicielką wirusa HIV...

Jakby tego wszystkiego było mało dziewczynka zostaje niejednokrotnie zgwałcona i pobita... wtedy początkowo jedynym oparciem jest dla niej jak sama o nim mówi Świetlisty Przyjaciel...

Gdy życie prywatne i zawodowe Stuarta ulega swego rodzaju załamaniu zostaje on oddelegowany przez wydawcę gazety, w której pracuje do małej afrykańskiej wioski, by dzięki dokumentacji stamtąd odbudować swoją zawodową pozycję...

Dziennikarz staje twarzą w twarz z ogromem cierpienia, ubóstwa, głodu, bólu i śmierci, lecz także z ludźmi o ogromnym harcie ducha pełnymi nadziei, iż mimo wszystko pomoc dla nich nadejdzie...

Tak oto splatają się drogi Stuarta i Adanny, jest to opowieść o ogromie ludzkiego nieszczęścia przybierającego rożne formy, a mimo to jej karty przepełnione są także wiarą i nadzieją na to, że wbrew wszelakim pozorom nigdy nie jesteśmy sami...

Autor ukazuje jak bardzo człowiek może zmienić swoje życie jeśli tylko będzie w stanie otworzyć się na to, co podpowiada mu własne serce... Pokazuje nam także niezwykle charyzmatyczne postacie, takie jak np. pastor Walter czy Tagoze...

Historię tę, choć nie należy ona do łatwych czyta się jednym tchem... Gorąco polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz